Najsłodszy*zaśmiałem sie cicho i spojrzałem mu w oczy*oboje dobrze wiemy jak było naprawdę*odtrąciłem jego rękę i poprawiłem włosy*nie mam zamiaru brać udziału w Twoich dziecinnych gierkach skarbie*uśmiechnąłem sie zadziornie i posłałem mu w powietrzu buziaka*ciao słonko na mnie już pora*odszedłem*
*wybuchłem śmiechem na słowa* Oooo czy to nie słodkie? Mój mały braciszek próbuje zgrywać poważnego. To naprawdę uroczę. Wracaj do swoich zabaweczek. *Uśmiechnąłem się i zniknąłem w mroku*
Bracie drogi. Naprawdę tak bardzo pragniesz wyprowadzić mnie z równowagi? Przypomnę Ci, ze nie wygrałeś ze mną zakładu, a jestes podobno starszy. Czyżby uczeń przerósł "mistrza " *zapytałem sarkastycznie, słysząc co ta gnida opowiada na mój temat*
*Spojrzałem na niego i wybuchłem śmiechem. Podszedłem tak blisko by stać przy jego uchu i zacząłem bawić się kosmykami włosów.* Ten zakład ? To była tylko zabawa. Myślałeś że na poważnie go przyjmę? * wyszeptałem, zaczynając czochrać jego włosy*
"Człowiek jest dowodem boskości zwierzęcia". Czy zwierzęta należy traktować jak naszych przyjaciół, czy je zjadać jak niektórzy ludzie? Czy w zwierzętach można znaleźć cząstkę człowieczeństwa? Czy los zwierząt związany jest z losem człowieka?
Zwierzęta od zawsze były wpisane w naszej historii. Od najdawniejszych czasów były źródłem pożywienia jak również wiernymi kompanami. Zanim przyszła era aut, to konie ciągły bryczki, powozy ale i również pług. Niestety człowiekowi potrzebne jest białko, które uzyskujemy od zwierząt. Organizm nie będzie tak efektywnie działał bez tego. Fakt jest taki że ludzie mogą uzyskiwać białko z roślin, ale cóż.. To kwestia bardzo dyskusyjna. W każdym zwierzęciu taka cząstka się znajdzie. Nie bez przyczyny ludzie się do nich porównują. Każde zwierzę czuje, działa instynktownie podczas zagrożenia. Jestem osobą która woli obracać się w towarzystwie zwierząt niż ludzi. Uważam je w wielu kwestiach mądrzejsze. Jednym z takich przykładów jest zabijanie swoich ofiar. Zwierzę zabija tyle ile musi, a człowiek zabija masowo. Wiele mięsa zostaje wyrzucanych, a w królestwie zwierząt nic się nie marnuje. Na koniec moich wypocin wstawię ważny cytat który każdy człowiek powinien mieć w głowie: "Zwierzę nie jest rzeczą, ale istotą żyjącą, zdolną do odczuwania cierpienia fizycznego i psychicznego i jako takie ma prawo oczekiwać od człowieka: poszanowania, opieki i ochrony."
*wywróciłem oczami i spojrzałem na niego spod kurtyny rzęs * nie bądź taki pewny siebie mój słodki, jeszcze kiedyś Cię to zgubi mój maluszku *wywaliłem język w jego stronę * Kotek ma pazurki
Ah,fantastycznie , czekaj więc cierpliwie * złapałem brata za krawat i pociągnąłem go do siebie* mały braciszek pokaże pazurki *wyszeptałem tuż przy jego uchu i roześmiałem się. Polizałem ucho Agaresa i puściłem krawag odwracając sie na pięcie i z zadziornym uśmiechem oddalając sie. Pora do pracy *
Mały kotek chce pokazać igiełki ? Masz rację czas do pracy *posłałem uroczy uśmiech w kierunku oddalającego się koteczka* Tylko uważaj żeby nikt nie zdeptał tego uroczego ogonka. * dodałem i oddaliłem się w swoim kierunku*
Tym razem Cię nie oszczędzę skarbie. Pora na mój ruch. Żarty sie skończyły, chciałem delikatnie, no ale * posłałem zadziorny uśmiech, przeczesując palcami włosy*
*odwzajemnilam ten usmiech i poszlam w strone domu. Po dotarciu do niego umylam sie zjadlam kolacje a no i poszlam spac. Chcialam znow poczuc dotyk tego przystojnego chlopaka. Mialam nadzieje ze napewno jutro sie zjawi ..juz nie moglam sie doczekac. Obudzilam sie nastepnego o 10*
Jak zwykle ciężko było mi wstać. Tak tego nienawidzę. Jedyną rzeczą dzięki której dzisiaj wstałem była myśl blondwłosej dziewczynie. Nie mogłem się doczekać. Wstałem założyłem na siebie szare spodnie i czarną koszulkę. Nie zważając na swój wygląd poszedłem do ojca, który był zniesmaczony moim wyglądem. To nie dopuszczalne żeby następca tronu tak się ubierał. Nie zaważałem jednak na jego słowa. Wykonałem każdy rozkaz jaki mi dziś zlecił. Nim się obejrzałem, została jeszcze godzina do naszego spotkania. Szybko przeniosłem się na ziemię. Miałem jeszcze sporo czasu. Dzisiaj sam mogłem kupić jak to mówił mój brat papierosy. Prezent od niego już mi się prawie skończył. No cóż tylko gdzie to kupić ? - pomyślałem. Wszedłem do tzw. kiosku i poprosiłem paczkę marlboro. Gdy zrobiłem zakupy, poszedłem w umówione miejsce. Wiedziałem że było jeszcze dużo przed czasem. Usiadłem pod drzewem i czekałem na piękną blondwłosom.
Jutro ta sama godzina, park ? *scisnelam delikatnie jego dlon* ale czekaj..*pocalowalam go jeszcze raz i juz wtedy dalam mu odejsc, tak bardzo mnie do niego cos przyciagalo..takjakby mnie by cos z nim łączyło od zawsze..chociaz znamy sie dwa dni..juz sie do niego przywiazalam*
- Będę na pewno- ostatni raz uraczyłem dziewczynę uśmiechem i odszedłem wraz z kotem w stronę mroku. Gdy tylko znikliśmy z pola widzenia ludzi, szybko przetransportowaliśmy się do piekieł. Cóż zrobić trzeba wypełniać obowiązki następcy tronu. Wróciwszy zmęczony do komnaty szybko oddałem się snu. By następnego dnia znów spotkać się z piękną blondwłosom dziewczyną.
Czyli..to znaczy ze w ciagu niecalych dwoch dni sie w sobie..zakochalismy? Albo nie..zauroczylismy? *sama nie moglam w to uwierzyc no ale tak faktycznie bylo gdyby to nie byla prawda to te pocalunki by sie nigdy nie zdarzyly..dalej wpatrywalismy sie w ten przepiekny widok*
Gdy tak siedzieliśmy w tuleni w siebie, w mojej głowie pojawił się głos ojca, który kazał mi wracać. Wiedział że wszystko co miłe nie trwa wiecznie. Ruszyłem diabelski młyn. Gdy wreszcie wyszliśmy z wagonika, wziąłem dłoń dziewczyny, ucałowałem ją i powiedziałem - Niestety muszę już wracać do domu. Czekają mnie jeszcze obowiązki. Kiedy znów możemy się spotkać ? - zapytałem patrząc się jej prosto w oczy.
*znowu moja mina byla zmieszana ..ale podobalo mi sie to wiec przyciagnelam go do siebie i sama pocalowalam namietnie nawet nic mu przed tem nie odpowiedzialam. Skoro on to mogl robic to czemu ja nie? Tak samo jak i on moglabym to w sumie robic caly czas..*
Dla mnie świat się w momencie zatrzymał, w sumie tak dosłownie, gdyż diabelskie koło się zatrzymało. Byliśmy w najwyższym punkcie. Widok był przepiękny księżyc odbijał się w pobliskiej rzece. A my dalej zostawaliśmy do siebie przyssani. Agares opanuj się, za chwile się na nią rzucisz - pomyślałem i zacząłem się hamować. Przytuliłem ją mocno do siebie i zaczęliśmy wpatrywać się w piękny widok.
A wiec chodzmy ..*odparlam z lekkim usmiechem. Caly festyn byl darmowy wiec nie musielismy placic za wejscie. Weszlismy do jednej z kabin a ta powoli zaczela sie piac w gore* no wiec..*przyblizylam sie troche do niego* powiesz mi czemu wtedy to zrobiles?..*no chyba wiedzial o co mi chodzi*
Wszedłem dosyć nie pewnie do małej klitki, która zaczęła się podnosić. - Zrobiłem co ? To ? - W ten pocałowałem namiętnie dziewczynę. - Jeśli o to chodzi mogę to zrobić o wiele więcej razy - powiedziałem, gdy na mojej twarzy pojawiał się łobuzerski uśmiech.
*zdziwilam sie i to bylo troche widac* no to teraz mozemy pojsc tam..*wskazalm palcem * nie ma tu duzo atrakcji..sa jakies karuzele..pokazy ogni i takie tam..*wzruszylam z wolna ramionami dalej trzymajac go za reke przechadzali sie dalej*
Widząc na twarzy dziewczyny lekkie zmieszanie, posłałem jej uśmiech. - No to może pójdziemy na to?- teraz ja wskazywałem palcem diabelski młyn. - Może być fajnie co ty na to ?- zapytałem dziewczynę, lekko ściskając jej rękę.
- Ach tak - szepnąłem do ucha dziewczyny Nie mogąc się powstrzymać delikatnie musnąłem dziewczynę wargami w usta. - To gdzie dalej idziemy ? - zapytałem jakby nigdy nic, wpatrując się w dziewczynę z lekkim uśmiechem na ustach.