Czy dla miłości, dla marzenia, dla przygody życia zaryzykujesz, że wezmą cię za głupca?
Nie, zdecydowanie nie. Jeszcze kilka miesięcy/lat temu odpowiedziałabym "oczywiście, jasne, że tak, nie ma nic bardziej wartościowego od miłości itp.", ale teraz wiem, że nawet dla najwyższych wartości nie warto ryzykować czegokolwiek.
A dla czego warto? Dla siebie.
Jeśli coś dla mnie jest ważne, to nie waham się i to robię. Jeśli ważna jest dla mnie zrealizowanie jakiegoś celu, to zrobię wiele, by go osiągnąć, a opinia społeczna nie jest wtedy istotna. Jeśli jestem do czegoś przekonana, to wiem, że mogę poświęcić swoje siły, bo to będzie tego warte.
Niby subtelna różnica. Ale jednak dla mnie ogromna. Ryzykując w imię mgliście ujętych pojęć i ideałów (np. "miłość, wolność, przygoda") i poświęcając siebie, tylko nasilamy naszą frustrację - spalamy się, po prostu. Nie dość, że tak naprawdę nie wiemy czym te pojęcia są, to jeszcze narażamy się na wykluczenie społeczne. Cierpimy - tracimy nie tylko wsparcie innych, ale też siebie.
Czy warto?
Moim zdaniem nie.
Bo sami jesteśmy dla siebie najważniejsi. Nie uwolnimy się od siebie, choć nie wiem jak bardzo byśmy chcieli uciec. To nie jest możliwe. Więc czy nie warto się pokochać i żyć w zgodzie z samym sobą? Wtedy nawet hejty i wyśmianie przez innych jest do przeżycia. Bo przecież jesteśmy wyjątkowi! A to, że inni uznają nas za dziwnych? Zazdroszczą :)
A dla czego warto? Dla siebie.
Jeśli coś dla mnie jest ważne, to nie waham się i to robię. Jeśli ważna jest dla mnie zrealizowanie jakiegoś celu, to zrobię wiele, by go osiągnąć, a opinia społeczna nie jest wtedy istotna. Jeśli jestem do czegoś przekonana, to wiem, że mogę poświęcić swoje siły, bo to będzie tego warte.
Niby subtelna różnica. Ale jednak dla mnie ogromna. Ryzykując w imię mgliście ujętych pojęć i ideałów (np. "miłość, wolność, przygoda") i poświęcając siebie, tylko nasilamy naszą frustrację - spalamy się, po prostu. Nie dość, że tak naprawdę nie wiemy czym te pojęcia są, to jeszcze narażamy się na wykluczenie społeczne. Cierpimy - tracimy nie tylko wsparcie innych, ale też siebie.
Czy warto?
Moim zdaniem nie.
Bo sami jesteśmy dla siebie najważniejsi. Nie uwolnimy się od siebie, choć nie wiem jak bardzo byśmy chcieli uciec. To nie jest możliwe. Więc czy nie warto się pokochać i żyć w zgodzie z samym sobą? Wtedy nawet hejty i wyśmianie przez innych jest do przeżycia. Bo przecież jesteśmy wyjątkowi! A to, że inni uznają nas za dziwnych? Zazdroszczą :)