Nie przepraszaj mnie, proszę Cię. Nie musisz tego robić. Od początku żyłam z myślą, że przeczyta to parę osób a nie tylko ta jedna. Ale tak na prawdę tylko ten kluczowy osobnik będzie umiał odczytać każdy podtekst czy ukrytą informacje. Ach, jak trzeba mnie dobrze znać, żeby zobaczyć coś więcej niż słowa.
Miło mi bardzo, że się zachwyciłaś.
Gdy to pisałam targało mną milion emocji. Na pewno większość z was zna to uczucie gdy macie przy sobie coś (w moim przypadku kogoś) i cholernie boicie się utraty oraz bólu z tym związanego. Ja to czuję cały czas. Ciągle gdzieś tam rodzą się coraz to nowsze obawy. Boję się, że los mi go odbierze tak jak tatę. Nie przeżyłabym tego, za bardzo go kocham. Równie dobrze sama mogłabym umrzeć. Życie bez niego byłoby puste, szare i nic nie znaczące.
+ Wiele osób myśli, że przez ten ponad miesiąc czasu było non stop wspaniale. To jest nie prawda. Wiecie ile ja i on przeżyliśmy łącznie kryzysów? Niektóre noce były tak okropne, że odechciewało mi się żyć. Miałam ochotę wziąść poduszkę i się udusić (tak, wiem nierealne). Zresztą myślę, że każdy kto żyje z człowiekiem nad którym panuje uzależnienie zrozumie. Nie rozumiał, że chciałam mu pomóc. Miał wiele złych dni w ciągu których okrutnie wyżywał się na mnie. W zamian robiłam to samo. Raniłam najboleśniej jak tylko potrafiłam. Raz widziałam w nim człowieka, którego kocham bez względu na wszystko a za chwilę największego wroga, którego powinnam zniszczyć aby odzyskać upragniony spokój. Trzymając w ręku nóż rozważałam czy trafić jego, siebie a może po prostu dokończyć kroić pomidory. W każdym razie teraz jest już o niebo lepiej. Jednak moje groźby ustawiły go do pionu. Mam jeszcze kilka asów w rękawie na czarną godzinę. Osobiście zniszczę każdą przeciwność losu, nieważne pod jaką postacią. To jak można wpływać na ludzką psychikę jest niesamowite.
View more