Niestety moje psychozy tak działają. Widzę kolory, które normalnie nie występują w przyrodzie i nie dałbym rady ich opisać, nie mówiąc już o tym, by je jakkolwiek odtworzyć.
Po czym konkretnie wnioskujesz, że ktoś Cię rozumie? Nie chodzi tylko o poglądy, ale też o samopoczucie, stan emocjonalny etc. Jak taka osoba musiałaby się zachowywać lub co takiego powiedzieć? Czy zdarzało Ci się zauważyć, że ktoś udaje wczuwanie się, a nie wie za bardzo jak i czym?
To jest naprawdę trudna kwestia, bo nigdy tak na dobrą sprawę nie czułem się zbyt dobrze rozumiany. Czasami jednak trafiają się osoby, które wprowadzają taką silną atmosferę wrzeszczącą "ty i ja", że naprawdę można odnieść wrażenie, że ta konkretna rozmowa ma swój wydźwięk tylko wtedy, tylko tam i tylko z użyciem tych właśnie słów. To jest dla mnie zrozumienie, jakby wręcz obsesja, pochłonięcie w jednym splocie drugą osobą. U mnie jest to słaby punkt, dlatego ciągnie mnie do osób z silnym Fe (ESFJ, ENFJ, ESFP, ENFP), które potrafią w odpowiednim tempie dozować swoje ruchy i ważyć efekt swoich wyrażeń. Konsekwencją jest przebywanie w czyichś oczach, dosłownie i nie. Dobrze obrazuje to moim zdaniem postać Bronwyn w "Shapeshifting detective" (i w ogóle większość postaci próbuje to robić), ale na ile ja umiem ocenić rzetelność takich zagrań, to już niestety cięższa kwestia.
Nagle mam przed oczami wszystkie te sytuacje, kiedy brałem udział w czymś, co trwało na tyle długo, bym mógł się nad tym zastanowić i dochodziłem do pytania "ile to jeszcze razy ta sytuacja mnie spotka?", po czym w niedługim czasie opuszczałem to miejsce, dana osoba umierała lub po prostu działo się coś, co sprawiało, że tamten raz był ostatnim.
Dostrzegam w sobie coś, co nazywam "bolesną nadświadomością". Naprawdę chciałbym w wielu przypadkach po prostu wyjść ze swojego ciała i cisnąć je bezwładnie, by przeszło jakąś rozmowę czy sytuację beze mnie. Wiele spraw pozostaje bez przygotowania, bez mojej kontroli (zwłaszcza gdy chodzi o innych ludzi), toteż toczą się szybko, nie przetwarzam ich tak, jakbym chciał i często moje naturalne odruchy wydają się zwyczajnie słabe i nieatrakcyjne. Za dużo myślenia sprawia, że człowiek nie doświadcza już ciałem, a tylko intelektem, a to w życiu normalnie nie wystarcza. Zdarza mi się też myśleć za innych, więc odpowiem, że nie chciałbym doświadczać świadomości tego wszystkiego: jak te wszystkie zdarzenia są ze sobą połączone i jak wiele można zmienić jednym niewłaściwym ruchem.
Pozostając w tematyce - czy dopuszczasz do myśli prawdopodobieństwo, że jakieś sławne osoby z własnej woli mogły upozorować swoją śmi*erć? Co przemawia za, a co przeciw tej teorii?
Ponieważ sam chciałem to w przeszłości zrobić, to odwołam się do przemyśleń na temat rozpoczęcia wszystkiego od nowa. Niekiedy, nawet w pomyślnym stanie człowiek dostrzega w życiu jedynie opcję anulowania lub przerwania obecnej świadomości. Dotyczy to także (a może wyłącznie?) innych ludzi. Nie będziemy mieli okazji sprawdzić reakcji świata na nasze odejście, stąd ów pomysł może się zrodzić.
W czyje sam*o*bójstwo ciężko Ci uwierzyć? Chodzi o jakichś znanych ludzi, muzyków, aktorów, polityków czy celebrytów. Czy sądzisz, że niektóre z tych zg0nów zostały upozorowane? Ku jakiej teorii się skłaniasz jeśli chodzi o dany przypadek?
Trudno uwierzyć w sensie "wydaje mi się, że ktoś tej osobie pomógł"? To w takim razie Lepper przychodzi na myśl. Prawdę mówiąc, nie zgłębiam takich sytuacji dużo, ale pamiętam, że interesowałem się pojedynczymi sprawami przywołanymi na reddicie, tylko że z racji, że to w większości nieznane mi zagraniczne osoby, to nawet nie potrafię teraz przytoczyć. Niestety korupcja w służbie prawa jest poważna i wierzę, że nietrudno byłoby zmodyfikować prawdę w oficjalnych doniesieniach.
Czy zarażasz się ochotą na jakieś danie, napój czy przekąskę podczas oglądania filmu, serialu lub innych programów kiedy aktorzy właśnie w tej scenie coś wsuwają?
Uwielbiam ich. Pamiętam, że piosenki "Doskonale" nie zdążyli pokazać przed śmiercią przyjacielowi, od tamtego czasu śledzę ich mniej, ale bardzo jest mi bliski utwór "Imię na literę m".
Najśmieszniejsza, najdziwniejsza lub najbardziej oryginalna nazwa potrawy, z którą się zetknąłeś/aś to...? Jest to nazwa w j. polskim czy zagranicznym? Czy próbowałeś/as tego dania? Jak wrażenia? ^^
Za sprawą pewnej dawnej promocji Laysów dowiedziałem się o "htipiti". Nie jestem specjalnie zaznajomiony z greckimi pastami, ale z sentymentu musiałem spróbować nauczyć się przyrządzać. Jest intrygujące, na tyle mi słowa pozwalają to oddać.
Większość rzeczy. Od zawsze byłem przewrażliwiony i dzieci często korzystały z tego, że chodziłem zbulwersowany na każdą zaczepkę. Teraz to dodatkowo leki pokroju mirtazapiny czy olanzapiny działają podobnie, bo mieszają poziomy dopaminy.
Czy zdarzyło Ci się zetknąć z tajemniczymi czy też magicznymi przesądami opartych na zjawiskach przyrodniczych? Przykład: "W środku czarciego kręgu trwa imprezka wróżek leśnych i nie należy jej zakłócać". Podziel się takowymi, jeśli na jakieś się natknąłeś/ natknęłaś =)
Zawsze filtrowałem tego typu sugestie. Moje sumienie było na tyle przewrażliwione, że od razu czułem na sobie gniew boży, gdy choćby dochodziły do moich uszu podobne wierzenia. Nie przypomnę sobie żadnych, natomiast znam sporo osób, które potrafiłyby je wyciągać na zawołanie.
Jest w porządku. Dużo osób go chwali. Moja mama często przywołuje tego typu anegdotę, że pewna psycholożka widząc moje pismo już była pewna, że jestem wyjątkowy. Mam kilka stylów pisania i zmienia się on też z ręki na rękę.
"Czarcie koło" czy też "czarci krąg" - od wieków uważany za efekt czarów lub nadprzyrodzonej mocy, a także przestroga, aby nigdy nie postawić wewnątrz choćby stopy. Uważasz, że to bujda i chętnie byś sprawdził/a na sobie tę tezę, czy lepiej nie ryzykować?
Sądzę, że tego rodzaju strefy ludzie wyznaczają sobie nieświadomie. Spotkałem się z niesamowitymi wysiłkami, by kogoś przypadkiem nie wybudzać z jego pięknego snu i nie wprowadzać w jego życie żadnych zmian. Czy czeka nas coś złego poza ścianami naszego gniazda? A czy pozostanie w nim jest szczególnie niepodległe prawom życia? Skrajny przykład PTSD: w izolacji słyszę tyle samo krytyki ile pośród ludzi, jeśli nie więcej. Pod odpowiednim kątem jest to bardzo realne. Podsumowanie interaktywnego filmu "The Bunker" wydaje się kierować na tego typu myślenie.
A wiesz, pierwsze, co mi przyszło do głowy to takie soki-piramidki. Były takie trójkątne kartoniki z sokami, gdzie rurkę trzeba było wbijać w środek jednej ze ścian. Wydaje mi się, że były w Plusie... a tak, tych sklepów też już od lat nie ma.
Wiele postępów w naszym rozwoju jest spowodowanych krzywdą, zatem czy zdarzyło Ci się kiedykolwiek poczuć wdzięczność do kogoś kto zachował się w stosunku do Ciebie nieodpowiednio, a dzięki czemu wyciągnąłeś/aś dobre dla siebie wnioski, naukę i doświadczenie?
Wiem do czego zmierzasz i mając nadal ten nurt przemiany za sprawą czegoś niecodziennego na uwadze myślę, że warto przytoczyć tutaj kwestię typologii. Tylko cięte i niedyskretne uwagi innych forumowiczów popchnęły mnie na drogę głębszej eksploracji. Zdawało mi się, że jestem na dobrym tropie i co raz bardziej się do niego przekonywałem, jednak okazało się, że pewne zaprzeczenia i chęć poprawy obrazu siebie zaślepiały moje ego na niektóre wątki. Stąd dojrzewanie do odnalezienia w sobie osobowości 6w5 zawdzięczam tym, którzy niedelikatnie odsłaniali na światło dzienne sposoby, z jakimi radziłem sobie w chwilach zagrożenia.
Jeżeli możemy sobie wyznaczyć taki punkt łamania pewnej granicy, gdzie dalej nie możemy sobie wyobrazić życia, to myślę, że część osób w chwilach kryzysu zamierza ryzykować udowodnienia sobie, że jest coś poza ich obecnym polem manewru.
Oj, Arielko, bardzo często. Nie urywam kontaktów, bo z reguły nie są na tyle zobowiązujące, by było w ogóle sens je łamać, ale z większością ludzi nie mam wspólnych tematów. Mogę jedynie wydobywać moje przemyślenia na tle ich rewelacji.