Tydzień mijający niczym rok do niedawna wydałby mi się kuszący - to ciekawe, jak perspektywa czasu zmienia do niego podejście, jak abstrakcyjne pojęcie, które czynimy motorem naszego życia odgrywa w nim aż tak znaczącą rolę.
Jest 3:07, kolejna poimprezowa noc, kiedy wolałabym raczej być w klubie aniżeli we własnym łóżku, gdzie nie umiem dać upustu energii, która mnie przepelnia.
Zapewne znów będę niewyspana i cały przyszły tydzień, dzień w dzień o 5:30 będę przeklinać samą siebie i moją bezsenność w weekendy.
Obowiązki wzywają. Mimo, że do mojej matury zostały prawie 2 lata, część ludzi nie żyje już chyba niczym innym, nauczycielom przestaje zależeć na nauczeniu nas czegoś wartościowego, raczej dają wskazówki, jak wpasowac się w zryty klucz wymyślony przez kuratorium.
Jedyne, co daje mi w tym okresie otuche to ilość wypracowań, jaką piszę - to chyba już integralna część mnie, czuję się naprawdę spełniona tworząc kombinacje ze słów i dając im tym samym nowe znaczenie.
Chyba jednak spróbuję zasnąć, popatrzę przez okno na ten sam znajomy od lat widok i poszukam w nim jakiejś inspiracji. Tyle mi powakacyjnego życia pozostało.
View more