Ostatnio mocniej niż dotychczas myślę o śmierci i tym, co nadchodzi po niej. Pewnym jest, że nasze ciała zgniją bądź odwrócą się w popiół, jednak co się dzieje z emocjami i energią? Dziwnie mi się myśli o nieistnieniu. Ale być może to najbardziej optymistyczna opcja?
Bardzo wpłynęło na mnie ,,Przebudzenie" Stephena Kinga. Chyba dopiero wówczas uświadomiłem sobie, że przekazy o utopijnym świecie, mogą mieć jedynie za zadanie podnosić nas na duchu. Być może cierpienie dopiero się zacznie po śmierci i znajdziemy się w świecie rodem wyjętym z obrazów Beksińskiego?
Reinkarnacja wydaje mi się bardzo piękną opcją, choć i ta mnie przeraża. Zawsze zastanawiało mnie, jak postrzegają świat drzewa, lub zwierzęta. Nie wszystko musi być świadome, aby w i d z i e ć świat wokół.
Jedynie wywołuje we mnie dyskomfort myśl, że nie jest się świadomym poprzednich istnień i brak możliwości naprawienia swoich błędów. Również nie chcę trafić znów na Ziemię po śmierci. Jest brudna.
Niegdyś myślałem też nad tym, że nasze życia mogą być zapętlone. Skoro wszystko co jest nam znane, rozpoczęło się Wielkim Wybuchem, to i być może nim się zakończy (i tym samym zacznie na nowo)? Perspektywa przeżywania wszystkiego na nowo w towarzystwie tych samych emocji, również jest zatrważająca. Jedyną pociechą może być to, że nie będziemy tego świadomi.
Swoją drogą, wielce mnie zaskoczyło, że tę opcję rozważał już Nietzsche, oraz bardzo podobny obraz został ukazany w ,,Dark". Wiem, że nie mam monopolu na myśli, jednak dotknął mnie fakt, że niemal wszystkie myśli jakie mamy, już kiedyś krążyły w czyjejś głowie. Bardzo to pozbawia człowieka uczucia wyjątkowości.
View more