Duma płynie z każdego zakątka mojego ciała,
bo jestem dumna ze swojego życia, ze swoich błędów; na własnych najwięcej dociera nauk, morałów, wniosków.
Jestem dumna ze swoich wyborów - tych lepszych oraz tych gorszych.
Jestem dumna, bo wiem, że nic nie mogłabym zmienić; wszystko to, co robię kształtuje mnie jako osobę, którą dzisiaj jestem.
Trzeba być dumnym z tego, kim się jest i akceptować wszystko, co przeżywa się w życiu.
Wiem,
ile ust całowałam.
Wszystkie pamiętam,
niektóre źle, inne dobrze wspominam.
Ale tylko te jedne,
należące do Niego,
posiadły mnie na własność
Naprawiłam Jego złamane skrzydła,
On zburzył moje mury; słowem i gestem.
W niebie.
Wylądujemy razem w niebie, tańcząc płomiennie w blasku księżyca, oczekując na nasze wspólne słońce.
Tej nocy czuje tęsknotę.
Pustka owiewa moje myśli i serce;
potrzebuję chwili oddechu, którego nie mogę zebrać.
Są ramiona, które koją.
Są usta, które wyciszają myśli.
Bezsilność; niemoc, cisza.
Mimoza?
Mimoza jest i tkwi we mnie; nie dojrzy ten, kto nie patrzy.
Pęka mi serce; choć już dorosłe i silne; tak daleko jesteś ode mnie.
Miłość to miłość,
różnie postrzegana, różnie rozumiana.
Niezmienna w swoim znaczeniu;
pokoleniami tak samo ważna.
Miłość - ludzka, zwierzęca wręcz żądza wsparcia,
pożądania, wrażliwości, namiętności, wspólnego pożycia.
Wciąż pozostająca tą samą pasją, którą była przed laty.
Jestem śpiącym wśród traw liskiem.
Palącym stal ogniem.
Nałogiem i myślą.
Cieczą w Twojej szklance, która jest jedną drugą całości.
Nie do końca pełną, nie do końca pustą.
Ramię w ramię.
Krok w krok.
Oko za oko.
Ząb za ząb.
Pocałunek za pocałunek.
Bądź zdrów,
daj mi rozkoszną miłość,
zbaw mnie ode złego.
Cisza irytująco błąka się w czterech ścianach.
Brak ciepła jego ciała i ramion, otulajacych bezpieczeństwem.
Diabeł łaknie smutku; owija się słowem wokół szyi i myśli.
Głęboki sen przychodzi i odchodzi; letarg.
Zwolniony oddech, rozchylone usta; śnię.
Śnię o głosie sielskim angielskim, który wskaże drogę.
Jestem lalką,
dłonie moje nieruchomo sterczą tam, gdzie mnie pokieruje.
Sznury pętają moje nadgarstki i kostki; parzy mnie.
Błagam o wolność; milczy.
Lubi dominację, szarpie mną w każdą stronę świata.
Dyktuje warunki; wyższość widać na twarzy.
Płaczę; niewidzialne łzy płyną strugami po porcelanowych policzkach.
Stukot obcasów, zapach drogich perfum i przesadnej ekstrawagancji.
Rytmiczne cmoknięcia uznania; czerwone, wykwintne usta.
Oklaski, och, ach, gracja, powab; omdlenie.
Przedstawienie dobiegło końca.
Jestem lalką w tym świecie; to mnie podziwiają, jednocześnie pustosząc mi serce.
Nie ufaj zbyt mocno,
nie pozwól poznać się do końca.
Niech uczucia nie zamydlą Ci realiów,
a serce nie próbuje przechytrzyć rozumu.
Walcz o to co ważne,
ale znaj swoją godność i honor.
Ufaj spokojowi i intuicji.
Ufaj sobie; poznaj i zrozum siebie zanim zaczniesz rozgryzać innych.
Usta - cudownie miękkie, czerwone i pełne rozkoszy.
Moje usta pragną dotykać Twoich.
W zachwycającym tańcu zabierasz mnie do raju; pocałunkiem.
Uzależniasz mnie od siebie; kojąc zmysły.
Szaleję na myśl o braku.
Smakuję Ciebie za każdym razem z tą samą pasją.
Czuję, czuję tak intensywnie, że szczęście przychodzi niczym jesienny deszczyk o poranku.