Wciąż żyje.
Ciężko nazywać to życiem, może bardziej pasuje słowo egzystencja. Czuję się jakbym była coraz bliżej dna lub już się na nim znajduje. Ludzie z mojego otoczenia zaczęli zauważać mój ciągły żal, smutek i złość. Jestem zmęczona ale nawet sen nie jest w stanie tego uleczyć. Zaczyna brakować mi chęci do wstawania z łóżka każdego dnia, do dbania o siebie, do rozmów z ludźmi, do wszystkiego.
Z dnia na dzień przestałam liczyć kalorie w posiłkach. Czasami patrząc na jedzenie na moim talerzu wciąż czuję obrzydzenie do siebie. Przestałam obsesyjnie ćwiczyć. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio to robiłam. Dni zlewają mi się w jedną nic nieznaczącą pustkę.
Ostatnio natrafiłam tematy związane z spirytualizmem i witchcraftem. Trochę się nimi zainteresowałam, więc może będzie to coś na czym skupię swoją uwagę przez dłuższy czas. Może się trochę przez to poprawi mój stan i będzie już tylko lepiej.
View more