W nocy zaczął szaleć sztorm. Nie wiedziałam co się dzieje. Statek rozbił sie o skałę. Zdązyłam przytrzymać się beczki i dopłynęłam do nieznanej wyspy. Była ona niewielka. Z jednym wielkim wzgórzem. W koło górki rosły drzewa. Stosunkowo młode. Plaża była obsypana kamieniami różnej wielkości. Na początku obeszłam całą wyspa dookoła rozglądając się raz w prawo, raz w lewo. Bałam się, że nigdy sie z niej nei wydostanę. Zdecydowałam sie wejść w głąb drzew. Nie spotkałam żadnego zwierzęcia. Co mnei bardzo zdziwiło. Po drodze zgłodniałam i zerwałam znajdujące sie tam banany i kokosy. Jednak serc biło mi jak oszalałe. Gdy wyszłam , zauważyłam, że robi się coraz ciemniej, więc postanowiłam pozbierać patyki i rozpalic ognisko. Zajadałam banany i kokosy, aż wkońcu zasnęłam. Obudziłam sie jak było już jasno. Wiatr był silny lecz pogoda była ładna. Fale obijały się o brzeg plaży. Zadawałam sobie nurtujące pytanie, gdzie jest reszta załogi , ktora płynęła ze mmną . Nie umiałam sobie na nie odpowiedzieć. Korciło mnie, żeby wejść na wzgórze. I tak też zrobiłam. Wzięłam pod pachę kilka bananów i wspinałam sie na sam szczyt. Było bardzo ciężko, ale opłącało się widok był piękny. Gdzie kolwiek sie nie obrócić to morze. Mam mały lęk wysokości przeziłam sie jak spuściłam wzrok na dół. Tam odpoczełam i na zachwycałam się widokiem. Wkońcu musiałam przerwać sielannkę i zeszłam na dół. Gdy szłam przez drzewa napotkałam małą małpę. Zaczeła sie ze mną bawić w chowanego i cały czas mnei śledziął. Było to zabawne. Rozpaliłam ognisko i tak jak przedtem zasnęłam. Obudziłam sie jakimś wielkim wrzaskiem. Zobaczyłam statek , na którym znajdowała sie załoga. Ucieszyłąm sie i zaczęłam krzyczeć. Weszłąm na statek i popłynelismy dalej. Był to najlepszy sen jaki mogłam sobie wymarzyć.hahhahhahhahhah