Siedzę w pociągu i wpatruję się w chmury.
Są zadziwiająco spokojne.
Wędrują po niebie nie mając żadnych zmartwień.
Zbyt wiele myślę.
To nie jest dobre, nie w tej sytuacji..
Zastanawiam się co robi, gdzie jest.
Próbuje sobie przypomnieć co robiła o tej porze gdy byłam przy niej ale bezskutecznie.
Ciekawe czyje ramiona ją teraz oplatają.
Teraz gdy siedzę w pociągu i tęsknię..
Niestety nie mogę się z tym zgodzić.
Brak snu strasznie źle na mnie działa.
Moje oczy są tak strasznie spuchnięte z płaczu, że aż bolą.
Bolą tak bardzo jak moja rozdarta dusza.
Jestem chodzącym potworem w ciele ludzkim, który potrafi wszystko zniszczyć..
Mój mózg chyba wyparował wraz z procentami które we mnie były.
Czuję się cholernie pusta, dosłownie i to w każdym sensie.
Wypowiedziałam zbyt wiele głupich słów.
Co za idiotka ze mnie...
Kolejny raz dostałam kopa od życia i jakoś tak już wszystko mi jedno.
Mam ochotę rozpłakać się jak małe dziecko.
Tak po prostu zacząć wyć wniebogłosy.
Czy tylko moim zdaniem uczucia są jak zabawki?
Zniszczone wyrzucamy do śmieci i nawet nie próbujemy niczego naprawić tylko pozbywamy się ich i po czasie zapominamy.
Owszem odczuwamy brak tego ale w szybkim czasie zastępujemy to czymś nowym, lepszym i tak w kółko ..
Dużej ilości wódki żeby się znieczulić tak porządnie.
Żeby nie czuć już tej cholernej pustki w sercu.
Żeby już nigdy więcej nie usychać z tęsknoty.
Była to sobota a mianowicie szesnasty dzień lipca.
To właśnie w ten dzień po pół roku znajomości miałam zobaczyć się z nią pierwszy raz.
Jadąc w pociągu tak naprawdę nie wiedziałam co mnie czeka.
Liczyłam na to, że przyjadę będziemy się dobrze bawić i po prostu wrócę do domu czekając wieczność na kolejne spotkanie.
Jednak wszystko potoczyło się zupełnie inaczej..
Nasze ręce splatały się coraz częściej, a jej usta za każdym razem idealnie pasowały do moich.
Wtulając się w nią czułam, że w końcu mam swój skarb na który tak długo czekałam.
Znowu to samo co zaledwie kilka miesięcy temu.
Moje osobiste niebo runęło mi na głowę.
Myślałam, że znalazłam juz swoje miejsce na ziemi i nie będę musiała gonić szczęścia ale jednak się myliłam.
Moje szczęście odeszło w mgnieniu oka.
Moja dusza znowu jest rozdarta i szuka ukojenia w tym co ją najbardziej uzależnia.
Każdy kolejny dzień staje się cierpieniem, a oddech boli tak bardzo, że czasami mam ochotę przestać oddychać.
Piękna czy piękna? xd
Szczęście to chwilowa iluzja.