Morrigan, może więc podzielisz się tymi ciekawymi snami? Nie zatrzymuj ich jedynie dla siebie.
Dzisiaj przez sny prowadził mnie Chłopiec. Cieniste widmo, które okazało się być moim przewodnikiem, było zaskakująco realistyczne. W końcu, cóż, było młodszą wersją dobrze znanej mi osoby.
2.30
Około tej godziny udało mi się zasnąć i obudzić w świecie Chłopca. Rynek mojego miasta jeszcze zajmowały drzewa, a nie jedynie płytki, jak dzisiaj. Ptaków również było więcej. A niebo... tak pięknego nieba nie widziałam jeszcze nigdy, chociaż wszystko było szaro-wyblakłe, jak na przedwojennej fotografii. Wszystko, oprócz Chłopca. Był równie żywy i kolorowy jak ja. Rozpoznałam go po oczach, ukazujących sztormy, błyskawice, spadające krople deszczu i iskierki radości. Milczeliśmy, bo słowa były zbędne. Naprzeciwko nas przysiadł wielki kruk. Wyciągnęłam rękę, oferując mu swoje przedramię, ale kruk pofrunął w stronę Chłopca i usiadł na jego ramieniu. ,,Idziemy?" - spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. Poszliśmy, a ja nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ktoś podąża za nami, kradnąc przestrzeń. Puste drogi, rozwalające się domy, szumiące drzewa i kruki, które przysiadły na każdej powierzchni wyższej niż Chłopiec czy ja. Patrzyły, a my wciąż szliśmy naprzód. Podążałam za Chłopcem aż do wielkiego dębu. Dzisiaj jest tam betonowy plac, a ja nie mam pojęcia, czy kiedyś istotnie tam było. W moim śnie rosło dumne i rozłożyste. Kruk z ramienia chłopca zerwał się gwałtownie, gubiąc pióro. Chłopiec spojrzał na mnie, a następnie w górę. ,,My kiedyś też mogliśmy latać, wiesz?" - głos Chłopca rozległ się tuż przy moim uchu. Kiedy spojrzałam na swoją dłoń, leżało na niej krucze pióro.
3.10
Pierwszym, co poczułam, było zimno, wydzierające każdą odrobinę ciepła pozostałą w moim ciele. Uniosłam głowę i zobaczyłam tysiące gwiazd na firmamencie. Księżyc oświetlał las w zasięgu wzroku, a zorza polarna czyniła go najcudowniejszym miejscem na ziemi. Byłoby najcudowniejsze, gdyby nie niepewność, lęk i zimno, kradnące mój rozsądek. Gdybym kierowała swoimi ruchami, najpewniej pozostałabym w miejscu, ale ponieważ był to tylko sen, ruszyłam naprzód. Po kilkudziesięciu krokach natrafiłam na Chłopca. W ręku trzymał pudełko zapałek. Zapalił jedną, próbując ogrzać sine dłonie. ,,Znowu ty." - powiedziałam do niego - ,,co robisz w moim drugim śnie?". ,,A co TY robisz w MOIM?" - zapytał Chłopiec, a ja, zdumiona, nie mogłam odpowiedzieć. ,,Masz świecę?" - naglący głos Chłopca dziwnie kontrastował z ciszą martwego lasu i odległych gwiazd - ,,Moje zapałki niemal się skończyły". Byłam przekonana, że nie mam żadnej świecy, ale pomimo tego przeszukałam kieszenie. W jednej znalazłam krótką, woskową świeczkę. ,,Wiedziałem, że ją masz. Wierzyłem. Czekałem tu na ciebie." Ostatnia zapałka zgasła z sykiem, zanim zdążyła dotknąć świecy.
3.47
,,O, znowu gościsz w moim śnie" - Chłopiec uśmiechnął się żartobliwie. ,,Dupek, teraz nawet kontrolujesz moje sny" - wytknęłam mu. Siedzieliśmy na dachu wieżowca, wiele metrów nad ziemią. ,,A może ty kontrolujesz moje?" - teraz Chłopiec był poważny. ,,Skaczemy?".
2.30
Około tej godziny udało mi się zasnąć i obudzić w świecie Chłopca. Rynek mojego miasta jeszcze zajmowały drzewa, a nie jedynie płytki, jak dzisiaj. Ptaków również było więcej. A niebo... tak pięknego nieba nie widziałam jeszcze nigdy, chociaż wszystko było szaro-wyblakłe, jak na przedwojennej fotografii. Wszystko, oprócz Chłopca. Był równie żywy i kolorowy jak ja. Rozpoznałam go po oczach, ukazujących sztormy, błyskawice, spadające krople deszczu i iskierki radości. Milczeliśmy, bo słowa były zbędne. Naprzeciwko nas przysiadł wielki kruk. Wyciągnęłam rękę, oferując mu swoje przedramię, ale kruk pofrunął w stronę Chłopca i usiadł na jego ramieniu. ,,Idziemy?" - spytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. Poszliśmy, a ja nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ktoś podąża za nami, kradnąc przestrzeń. Puste drogi, rozwalające się domy, szumiące drzewa i kruki, które przysiadły na każdej powierzchni wyższej niż Chłopiec czy ja. Patrzyły, a my wciąż szliśmy naprzód. Podążałam za Chłopcem aż do wielkiego dębu. Dzisiaj jest tam betonowy plac, a ja nie mam pojęcia, czy kiedyś istotnie tam było. W moim śnie rosło dumne i rozłożyste. Kruk z ramienia chłopca zerwał się gwałtownie, gubiąc pióro. Chłopiec spojrzał na mnie, a następnie w górę. ,,My kiedyś też mogliśmy latać, wiesz?" - głos Chłopca rozległ się tuż przy moim uchu. Kiedy spojrzałam na swoją dłoń, leżało na niej krucze pióro.
3.10
Pierwszym, co poczułam, było zimno, wydzierające każdą odrobinę ciepła pozostałą w moim ciele. Uniosłam głowę i zobaczyłam tysiące gwiazd na firmamencie. Księżyc oświetlał las w zasięgu wzroku, a zorza polarna czyniła go najcudowniejszym miejscem na ziemi. Byłoby najcudowniejsze, gdyby nie niepewność, lęk i zimno, kradnące mój rozsądek. Gdybym kierowała swoimi ruchami, najpewniej pozostałabym w miejscu, ale ponieważ był to tylko sen, ruszyłam naprzód. Po kilkudziesięciu krokach natrafiłam na Chłopca. W ręku trzymał pudełko zapałek. Zapalił jedną, próbując ogrzać sine dłonie. ,,Znowu ty." - powiedziałam do niego - ,,co robisz w moim drugim śnie?". ,,A co TY robisz w MOIM?" - zapytał Chłopiec, a ja, zdumiona, nie mogłam odpowiedzieć. ,,Masz świecę?" - naglący głos Chłopca dziwnie kontrastował z ciszą martwego lasu i odległych gwiazd - ,,Moje zapałki niemal się skończyły". Byłam przekonana, że nie mam żadnej świecy, ale pomimo tego przeszukałam kieszenie. W jednej znalazłam krótką, woskową świeczkę. ,,Wiedziałem, że ją masz. Wierzyłem. Czekałem tu na ciebie." Ostatnia zapałka zgasła z sykiem, zanim zdążyła dotknąć świecy.
3.47
,,O, znowu gościsz w moim śnie" - Chłopiec uśmiechnął się żartobliwie. ,,Dupek, teraz nawet kontrolujesz moje sny" - wytknęłam mu. Siedzieliśmy na dachu wieżowca, wiele metrów nad ziemią. ,,A może ty kontrolujesz moje?" - teraz Chłopiec był poważny. ,,Skaczemy?".