Droga Morrigan mam dla ciebie puste pytanie w odpowiedzi na nie napisz cokolwiek chcesz
Przytłoczona przez beznadziejność potrafię tylko patrzeć w ekran laptopa. Może i jestem uzależniona od tego... Ale nawet jeśli, to co?
I tak nie mogę spać, nie mam ochoty na nic, myśli się buntują, a ja robię prezentację do projektu. Nawet nie wiem po co się wysilam. Bo nie warto, prawda? Gdyby to był przedmiot inny niż WoS, to byłoby warto. Na WoS nie warto. Tylko że ja zawsze taka jestem - pieprzona perfekcjonistka. Szkoda tylko, że nie potrafię tak perfekcyjnie zamknąć myśli - powiedzieć im ,,stop, wypad stąd, idźcie sobie do piekła i dalej, cholera mnie obchodzi gdzie". Tylko że nie potrafię.
Bo - ciężko to przyznać, ale wypada być szczerym ze sobą - ja ich pragnę. Potrzebuję. Są mi niezbędne do dalszego funkcjonowania. Och, tlen swoją drogą - ale to jest niemalże tak samo ważne. Komu potrzebne jest funkcjonowanie na samym tlenie bez świadomości? Na pewno nie mi.
Jak to jest próbować zakazanego? Hmm... Na pewno świetnie. Och, a przynajmniej tak mi się wydaje. Widzisz, drogi Czytelniku, w snach i marzeniach docieram aż do granic, aż na skraj przepaści - i skaczę. A co jest na dnie? Coś, o czym nie powinnam myśleć, o czym nie powinnam marzyć. To zakazane, tak prawnie jak i moralnie. Tylko że ja nie przejmuję się tym co dozwolone w równym stopniu jak i tym, co zakazane. Przeklinam dzień, w którym poznałam smak zakazanych owoców. I teraz czuję się niemalże jak Persefona - przynależąc do dwóch światów, nie mogąc w pełni przebywać ani w jednym, ani w drugim. Pragnę Hadesa, pożądam go. Podziemie przyzywa mnie każdej nocy. Obawiam się świtu, gdyż on to zabierze, co noc mi ofiarowała. Ale z drugiej strony powinnam pragnąć żyć na powierzchni Ziemi, prawda? Powinnam, więc żyję. Żyję, bo powinnam. Bo jednak jakąś częścią chcę. Ale jest to życie niepewne. Nie powinnam marzyć o czymś, czego nie dostanę, czego dostać nie mogę. Och, gdyby ktoś to usłyszał wyśmiałby mnie lub poradził konsultację z psychologiem. Serio. Ciężko się uwolnić od uczuć, ale jeszcze ciężej komuś z nich się zwierzyć. Jak to jest, że toniemy na powierzchni, dusimy się z płucami pełnymi tlenu?
Utknęłaś w lustrze, Morgi... Mówię sobie, że z tarciem nie mogę walczyć, że powinnam odpuścić.Trudno znieść presję. Więc może powinnam się odciąć? Z drugiej strony to byłoby jeszcze gorsze. Ostatnio słucham muzyki, która dołuje mnie jeszcze bardziej, ale jest tak prawdziwa. Najciężej mi być szczerą ze samą sobą - z innymi to wynika naturalnie, bo, chociaż czasem prawda boli, to lepiej ją z siebie wyrzucić. Ale co, kiedy uświadamiasz sobie, że to z tobą jest coś nie tak, ale wmawiasz sobie, że jest tak, jak być powinno?
Och, puste słowa. Tak właściwie po co to piszę? Nie wiem. Zawracam, cofam się w słowach, koniec jest początkiem. Chciałam być odważna, wyznać, co leży mi na sercu. Tylko jak? Anonimowa ja mogłaby się wyżalić anonimowym Czytelnikom. Ale anonim to woal, który zerwano dawno, dawno temu...
https://www.youtube.com/watch?v=RlEPZ_fM2TI
https://www.youtube.com/watch?v=k5GNKNGSY7w
I tak nie mogę spać, nie mam ochoty na nic, myśli się buntują, a ja robię prezentację do projektu. Nawet nie wiem po co się wysilam. Bo nie warto, prawda? Gdyby to był przedmiot inny niż WoS, to byłoby warto. Na WoS nie warto. Tylko że ja zawsze taka jestem - pieprzona perfekcjonistka. Szkoda tylko, że nie potrafię tak perfekcyjnie zamknąć myśli - powiedzieć im ,,stop, wypad stąd, idźcie sobie do piekła i dalej, cholera mnie obchodzi gdzie". Tylko że nie potrafię.
Bo - ciężko to przyznać, ale wypada być szczerym ze sobą - ja ich pragnę. Potrzebuję. Są mi niezbędne do dalszego funkcjonowania. Och, tlen swoją drogą - ale to jest niemalże tak samo ważne. Komu potrzebne jest funkcjonowanie na samym tlenie bez świadomości? Na pewno nie mi.
Jak to jest próbować zakazanego? Hmm... Na pewno świetnie. Och, a przynajmniej tak mi się wydaje. Widzisz, drogi Czytelniku, w snach i marzeniach docieram aż do granic, aż na skraj przepaści - i skaczę. A co jest na dnie? Coś, o czym nie powinnam myśleć, o czym nie powinnam marzyć. To zakazane, tak prawnie jak i moralnie. Tylko że ja nie przejmuję się tym co dozwolone w równym stopniu jak i tym, co zakazane. Przeklinam dzień, w którym poznałam smak zakazanych owoców. I teraz czuję się niemalże jak Persefona - przynależąc do dwóch światów, nie mogąc w pełni przebywać ani w jednym, ani w drugim. Pragnę Hadesa, pożądam go. Podziemie przyzywa mnie każdej nocy. Obawiam się świtu, gdyż on to zabierze, co noc mi ofiarowała. Ale z drugiej strony powinnam pragnąć żyć na powierzchni Ziemi, prawda? Powinnam, więc żyję. Żyję, bo powinnam. Bo jednak jakąś częścią chcę. Ale jest to życie niepewne. Nie powinnam marzyć o czymś, czego nie dostanę, czego dostać nie mogę. Och, gdyby ktoś to usłyszał wyśmiałby mnie lub poradził konsultację z psychologiem. Serio. Ciężko się uwolnić od uczuć, ale jeszcze ciężej komuś z nich się zwierzyć. Jak to jest, że toniemy na powierzchni, dusimy się z płucami pełnymi tlenu?
Utknęłaś w lustrze, Morgi... Mówię sobie, że z tarciem nie mogę walczyć, że powinnam odpuścić.Trudno znieść presję. Więc może powinnam się odciąć? Z drugiej strony to byłoby jeszcze gorsze. Ostatnio słucham muzyki, która dołuje mnie jeszcze bardziej, ale jest tak prawdziwa. Najciężej mi być szczerą ze samą sobą - z innymi to wynika naturalnie, bo, chociaż czasem prawda boli, to lepiej ją z siebie wyrzucić. Ale co, kiedy uświadamiasz sobie, że to z tobą jest coś nie tak, ale wmawiasz sobie, że jest tak, jak być powinno?
Och, puste słowa. Tak właściwie po co to piszę? Nie wiem. Zawracam, cofam się w słowach, koniec jest początkiem. Chciałam być odważna, wyznać, co leży mi na sercu. Tylko jak? Anonimowa ja mogłaby się wyżalić anonimowym Czytelnikom. Ale anonim to woal, który zerwano dawno, dawno temu...
https://www.youtube.com/watch?v=RlEPZ_fM2TI
https://www.youtube.com/watch?v=k5GNKNGSY7w