Dalej żyć tak, jak tego chce. Co też robię i czuje się szczęśliwa. Dalej chce poznawać jak najwiecej ludzi — bo każdy nosi w sobie interesujący element.
Niedawno Krakow wyglądał właśnie tak jak na zdjęciu — przepięknie mglisty.
Kraków
Przejść wszystkie etapy, jakie się z tym wiążą. Czas — tylko tyle i aż tyle trzeba sobie dać. A i tak w jakimś stopniu zostanie w nas to na zawsze.
Zmęczony wzrok zatrzymuje się na górach, które widać pomiędzy kolorowymi dachami domów. Dachy, z maleńkimi oknami po bokach. Patrzę na nie i wiem, że miałyby słony posmak, byłoby czuć sierść, żołędzie - smak bardzo wczesnej jesieni.
Całość przykrywa ściana drobnego deszczu, przypomina mi świeżą mgłę o poranku - a jednak patrząc na nią wiesz, że powietrze wokół jest bardzo zmęczone.
Czubek góry mokry, jak uda kobiety.
Twardy, jak decyzje i zmiany, które nastały w życiu.
W obliczu tego wszystkiego, tylko na moment, na krótką chwilę, chowam twarz w zwiniętego w kłębuszek, śpiącego i spokojnie mruczącego kota.
I teraz ja też jestem spokojna.
Zdjęcie zrobiła moja Droga M. Na cmentarzu Rakowickim, w dniu Naszego Najważniejszego Spotkania.
Czuję się szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa.
W tych dłoniach ptaki zakładają swoje gniazda. W nich rodzi się czułość, niebezpieczna erotyka, one malują usta czerwoną szminką, rozczesują splątane włosy, z gliny lepią kobietę, zapamietują kształt przedmiotów, które wkrótce mogą przestać istnieć, zapalają światło gdy oczy próbują podpatrzeć, zapałkę pocierają o draskę by podpalić nasze zarośnięte łąki. Do pnia drzew, na żywicy, przyklejają pióra, aby wskazać ci drogę. Dbaj o te dłonie.
Szukam otwartych miejsc, nie mogąc wyrwać się z oparów cmentarza, z malutkich rączek robaków, wypadających wprost z moich włosów, otworów ciała...
Powoli wracają słowa.
Nie wiem co odpowiedzieć... Zaniemówiłam - Twoje słowa tak piękne i czułe, dotykające mnie.
Dziękuję, Kochana Duszo, Delikatny Ptaszku. Tak Ci dziękuję...
Nie wracam tutaj. Przykro mi, ale więcej nic tutaj nie opowiem.
Powód jest jeden: nauczyłam się. Nauczyłam się tego, co kiedyś było dla mnie niezwykle trudne (a co powodowało, że byłam niemal zmuszona pisać tutaj). Nadal mam chaos (obłęd) w głowie, ale potrafię już spisywać go w swoim zeszycie. I wolę, by nie wszyscy mieli na to wgląd. Nigdy nie przestanę pisać, ale teraz baśnie rozgrywają się prywatnie. Dzielę się nimi z kilkoma osobami. Nie zamykam się na Was, Mgiełki. Można do mnie napisać (leire.latent@gmail.com) i listy. Czasami także napiszę coś na blogu (bo obiecałam).
Wszystkiego co najczulsze.
"(...) Myśli mam zwiędłe, chore, jak kwiaty na grobie."
[Jan Lechoń]
(dużo mnie na cmentarzu Rakowickim, myślami ciągle jestem tam i choć stare zdjęcia na nagrobkach wzbudzają lęk, przychodzę i szukam. szukam miejsc otwartych, szukam tych cichych szelestów martwych spojrzeń. ostatnio widziałam tam tyle piękna, tyle piękna...)