Czy jesteś zadowolony/a ze swojego dotychczasowego życia?
Jestem zadowolona.
Jestem szczęśliwa.
Ostatnie tygodnie dały mi dużo do myślenia.
Przez długi czas tworzyłam wokół siebie skorupę i zamykałam się przed światem.
Jednak nagle stanął na mojej drodze ktoś, kogo nie widziałam rok, a kto był dla mnie nadzieją.
On ją zdjął. Po prostu. Tym że się pojawił.
Przez ten rok już byłam przekonana że nie wróci.
Wrócił, kiedy się nie spodziewałam, wrócił z tym uśmiechem na twarzy który miał zawsze.
Sprawił że moje oczy błyszczały od łez.
Osoba która wygląda jak Bóg, zawsze sobie Go tak wyobrażałam.
Tak jak Bóg, po prostu się zjawił, bez ostrzeżenia, bez żadnej wiadomości.
Ciało wirowało, ręce drżały, usta otworzyły się z niedowierzania.
Po prostu stał i się uśmiechał.
Powiedział że wyrosłam, i że jestem piękna.
A łzy po prostu chciały być wolne, nie ukryte, a wyraźnie uwolnione.
Moje życie jest przepełnione bólem i cierpieniem, ale także pięknymi chwilami, którymi staram się żyć.
Ostatnio ta moja skorupa, sprawiła że przestałam się uśmiechać.
Moja egzystencja była... po prostu istniała, ale nie interweniowała.
Ukryte uczucia i ukryte myśli, zaplątane wizje i czarny korytarz.
Chciałabym dzisiaj podziękować wszystkim moim przyjaciołom.
Za to że byli.
Za to że są.
Za to że będą.
Chcę podziękować mojemu chłopakowi, bo mi przypomniał że największym prezentem jest uśmiech.
Chciałam wszystkich przeprosić, że tego uśmiechu było tak mało.
Przede wszystkim... Chcę podziękować Bogu.
Za to że żyję.
Za to że jestem.
Jestem szczęśliwa.
Ostatnie tygodnie dały mi dużo do myślenia.
Przez długi czas tworzyłam wokół siebie skorupę i zamykałam się przed światem.
Jednak nagle stanął na mojej drodze ktoś, kogo nie widziałam rok, a kto był dla mnie nadzieją.
On ją zdjął. Po prostu. Tym że się pojawił.
Przez ten rok już byłam przekonana że nie wróci.
Wrócił, kiedy się nie spodziewałam, wrócił z tym uśmiechem na twarzy który miał zawsze.
Sprawił że moje oczy błyszczały od łez.
Osoba która wygląda jak Bóg, zawsze sobie Go tak wyobrażałam.
Tak jak Bóg, po prostu się zjawił, bez ostrzeżenia, bez żadnej wiadomości.
Ciało wirowało, ręce drżały, usta otworzyły się z niedowierzania.
Po prostu stał i się uśmiechał.
Powiedział że wyrosłam, i że jestem piękna.
A łzy po prostu chciały być wolne, nie ukryte, a wyraźnie uwolnione.
Moje życie jest przepełnione bólem i cierpieniem, ale także pięknymi chwilami, którymi staram się żyć.
Ostatnio ta moja skorupa, sprawiła że przestałam się uśmiechać.
Moja egzystencja była... po prostu istniała, ale nie interweniowała.
Ukryte uczucia i ukryte myśli, zaplątane wizje i czarny korytarz.
Chciałabym dzisiaj podziękować wszystkim moim przyjaciołom.
Za to że byli.
Za to że są.
Za to że będą.
Chcę podziękować mojemu chłopakowi, bo mi przypomniał że największym prezentem jest uśmiech.
Chciałam wszystkich przeprosić, że tego uśmiechu było tak mało.
Przede wszystkim... Chcę podziękować Bogu.
Za to że żyję.
Za to że jestem.