Co cię tak na codzień napędza do zadziałania? Dobre słowo, rzesza fanów na FB, Luby czy wszystko to plus dużo więcej?
Zależy czy mówimy o kwestiach związanych z blogowaniem i Mysią działalnością w Internecie, czy raczej o życiu codziennym.
Zawsze fajnie usłyszeć jest miłe słowo - nie ważne czy pochodzi od przypadkowej osoby (nie przesadzałabym z tymi "rzeszami fanów" ;) ) czy kogoś bliskiego - choć rzeczywiście słowa wsparcia, otuchy czy podziwu od osób, które zdanie szanuję działają silniej. Niemniej Mysz jest szczęśliwa z każdego sygnału, że to co robi w ramach blogowania się ludziom podoba. Dość dobrą motywacją jest też, że Mysz nie lubi swoich Czytelników zawodzić (do czego, niestety, miewa tendencję ze względu na swoją prokrastynację ;P )
W codziennym życiu nie sądzę bym potrzebowała czegoś, co będzie mnie napędzało do działania. Zazwyczaj po prostu robię to, co jest do zrobienia - choć wszyscy wiemy, że w wypadku Myszy prawdopodobnie sporo spraw jest załatwianych raczej później niż wcześniej ;)
Natomiast jeśli mam gorszy dzień, to wygadanie się z tego co mnie dręczy albo poszukanie wsparcia u bliskich (w tym Lubego) zwykle jest w stanie poprawić Myszy humor. Wizyty u psychologa też pomagają nabrać lepszego spojrzenia na życie i uporać się z ewentualnymi wahaniami nastroju.
PS. Zauważyłam też, że najlepszym motywatorem do generalnych porządków w domu jest albo wizyta gości, albo zdenerwowanie - jak Mysz jest zła to często zaczyna np. zmywać albo ścierać kurze.
PS2. Zazwyczaj zaczynam sprzątać swój pokój, gdy dostatecznie silnie wkurzę się na siebie, że jeszcze go nie posprzątałam. Gniew wówczas przezwycięża wrodzone Mysie lenistwo ;)
Zawsze fajnie usłyszeć jest miłe słowo - nie ważne czy pochodzi od przypadkowej osoby (nie przesadzałabym z tymi "rzeszami fanów" ;) ) czy kogoś bliskiego - choć rzeczywiście słowa wsparcia, otuchy czy podziwu od osób, które zdanie szanuję działają silniej. Niemniej Mysz jest szczęśliwa z każdego sygnału, że to co robi w ramach blogowania się ludziom podoba. Dość dobrą motywacją jest też, że Mysz nie lubi swoich Czytelników zawodzić (do czego, niestety, miewa tendencję ze względu na swoją prokrastynację ;P )
W codziennym życiu nie sądzę bym potrzebowała czegoś, co będzie mnie napędzało do działania. Zazwyczaj po prostu robię to, co jest do zrobienia - choć wszyscy wiemy, że w wypadku Myszy prawdopodobnie sporo spraw jest załatwianych raczej później niż wcześniej ;)
Natomiast jeśli mam gorszy dzień, to wygadanie się z tego co mnie dręczy albo poszukanie wsparcia u bliskich (w tym Lubego) zwykle jest w stanie poprawić Myszy humor. Wizyty u psychologa też pomagają nabrać lepszego spojrzenia na życie i uporać się z ewentualnymi wahaniami nastroju.
PS. Zauważyłam też, że najlepszym motywatorem do generalnych porządków w domu jest albo wizyta gości, albo zdenerwowanie - jak Mysz jest zła to często zaczyna np. zmywać albo ścierać kurze.
PS2. Zazwyczaj zaczynam sprzątać swój pokój, gdy dostatecznie silnie wkurzę się na siebie, że jeszcze go nie posprzątałam. Gniew wówczas przezwycięża wrodzone Mysie lenistwo ;)