Myszo, mam problem. Kolega ze studiów zaprosił mnie na swoje wesele... Ale ja nie bardzo chcę iść. Na studiach nie utrzymywaliśmy jakichś zacieśnionych relacji, po studiach też nie. Zaprosił mnie w czasie ostatniej przypadkowej rozmowy. Poprosił o adres, że mi nawet zaproszenie wyśle...
A ślub za miesiąc i tak się czuję trochę zaproszona od czapy. Najgorsze, że się wstępnie zgodziłam bo mnie wziął tym zaproszeniem z zaskoczenia. Niby powiedziałam, że sprawdzę dokładnie termin i dam znać ale nie wiem jak się wykręcić. Znasz jakieś nieoklepane wymówki?
----
Oops. Pewnie już po ptakach - Mysz strasznie przeprasza za zwłokę w odpowiedzi ^__-'
Jeśli zdarzy się kolejna taka sytuacja, myślę że oględna wymówka w stylu "Mam zobowiązania rodzinne" wystarczy. Ewentualnie pamiętaj, że najlepszą wymówką na ostatnią chwilę są problemy żołądkowe, zatrucie pokarmowe lub rozwolnienie ;)
A tak na poważnie: Mysz radziłaby byś jednak spróbowała w przyszłości się przemóc i przyjąć takie niespodziewane zaproszenie. Czasem warto naginać nasze poczucie komfortu i zmuszać się do rzeczy, na które niekoniecznie mamy ochotę - pójść na piwo z ludźmi z pracy z którymi wymieniamy tylko zdawkowe uprzejmości, pójść na urodziny kolegi naszego przyjaciela, czy wybrać się na karaoke z kolegą ze studiów i jego znajomymi... Mysz wie z autopsji, że czasem takie wyjścia okazują się nie dość, że zaskakująco przyjemne to jeszcze brzemienne w skutkach - właśnie podczas karaoke, na które wyciągnął mnie znajomy ze studiów, poznałam Lubego ^_^
----
Oops. Pewnie już po ptakach - Mysz strasznie przeprasza za zwłokę w odpowiedzi ^__-'
Jeśli zdarzy się kolejna taka sytuacja, myślę że oględna wymówka w stylu "Mam zobowiązania rodzinne" wystarczy. Ewentualnie pamiętaj, że najlepszą wymówką na ostatnią chwilę są problemy żołądkowe, zatrucie pokarmowe lub rozwolnienie ;)
A tak na poważnie: Mysz radziłaby byś jednak spróbowała w przyszłości się przemóc i przyjąć takie niespodziewane zaproszenie. Czasem warto naginać nasze poczucie komfortu i zmuszać się do rzeczy, na które niekoniecznie mamy ochotę - pójść na piwo z ludźmi z pracy z którymi wymieniamy tylko zdawkowe uprzejmości, pójść na urodziny kolegi naszego przyjaciela, czy wybrać się na karaoke z kolegą ze studiów i jego znajomymi... Mysz wie z autopsji, że czasem takie wyjścia okazują się nie dość, że zaskakująco przyjemne to jeszcze brzemienne w skutkach - właśnie podczas karaoke, na które wyciągnął mnie znajomy ze studiów, poznałam Lubego ^_^