A nie umiesz sobie tej ,,miłości" tak po prostu odpuścić, zapomnieć, zająć sie czymś lub kimś innym? ;)
Myślę, że takie pytanie to może zadać tylko ktoś kto nigdy nie kochał..
Tak po prostu odpuścić? Nie da się, bo jak na czymś, czy na kimś zależy to nie da się tak po prostu odpuścić. To tak jak z dietą i ćwiczeniami. Chcę mieć fajne ciało, ale chcę też nie robić nic i jeść co chce. Czasem uda mi się odpuścić, a potem patrze w lustro, czy staje na wagę i zaczynam od nowa i wiem, że dokąd się z tym nie ogarnę i nie osiągnę to nie będzie mi w moim ciele dobrze. Chociaż jego w pewnym sensie sobie odpuściłam. Nie robię nic w tym kierunku. Nie szukam jego, ani kontaktu z nim.
Zająć się kimś innym? Nie. Mam taki charakter, że jeśli nie mogę mieć tego czego chce to nie chce niczego. I nawet jeśli próbuje "zająć się kimś innym" to nie umiem, bo do szaleństwa doprowdza mnie fakt, że mogę mieć, tego, tamtego i 200 innych, a tego jednego, którego chce nie mogę. Mam po prostu blokadę. Nie jestem typem laski, co przeżywa miłość życia 5 razy w roku.
Czymś innym? To przecież robię. Pracuje, uczę się, ćwiczę, czytam i po prostu żyje. Bez niego, bo trwa to już na tyle długo, że się przyzwyczaiłam do faktu, że mam, coś czego nie mam.
Nawet chyba mi z tym dobrze. Czemu? Bo kocham kogoś kogo nie mam, więc mnie nie zrani. Przez to nie ma też szans na to, że mnie ktoś inny zrani i że będę się męczyć w jakimś związku. Jedynie czasem czegoś dotkliwie brakuje...na szczęście rzadko:)
Tak po prostu odpuścić? Nie da się, bo jak na czymś, czy na kimś zależy to nie da się tak po prostu odpuścić. To tak jak z dietą i ćwiczeniami. Chcę mieć fajne ciało, ale chcę też nie robić nic i jeść co chce. Czasem uda mi się odpuścić, a potem patrze w lustro, czy staje na wagę i zaczynam od nowa i wiem, że dokąd się z tym nie ogarnę i nie osiągnę to nie będzie mi w moim ciele dobrze. Chociaż jego w pewnym sensie sobie odpuściłam. Nie robię nic w tym kierunku. Nie szukam jego, ani kontaktu z nim.
Zająć się kimś innym? Nie. Mam taki charakter, że jeśli nie mogę mieć tego czego chce to nie chce niczego. I nawet jeśli próbuje "zająć się kimś innym" to nie umiem, bo do szaleństwa doprowdza mnie fakt, że mogę mieć, tego, tamtego i 200 innych, a tego jednego, którego chce nie mogę. Mam po prostu blokadę. Nie jestem typem laski, co przeżywa miłość życia 5 razy w roku.
Czymś innym? To przecież robię. Pracuje, uczę się, ćwiczę, czytam i po prostu żyje. Bez niego, bo trwa to już na tyle długo, że się przyzwyczaiłam do faktu, że mam, coś czego nie mam.
Nawet chyba mi z tym dobrze. Czemu? Bo kocham kogoś kogo nie mam, więc mnie nie zrani. Przez to nie ma też szans na to, że mnie ktoś inny zrani i że będę się męczyć w jakimś związku. Jedynie czasem czegoś dotkliwie brakuje...na szczęście rzadko:)