Nie słyszałam cichszego krzyku, w kazdym dniu w którym mnie obrazałeś.
Nie widziałam większego fałszu, w słowach które codziennie wypowiadałeś.
Nie czułam tak ogromnej pustki, odkąd powiedziałeś ze nie jesteś już mój.
Nie słyszałam głośniejszej ciszy od tej, w której postanowiłeś odejść.
Nie kochałam nigdy tak, jak kochałam ciebie.
A teraz siedzę sama, w głośnej ciszy, czując ogromną pustke, chcąc krzyczeć cicho, za krzywdy które mi wyrządziłeś i myśląc jak bardzo kocham cię dalej.
~N.M.A.W.
Udaję cały czas.
Czuję się zimniejsza kazdego dnia.
Jestem juz tak cholernie zmęczona zyciem.
Dlaczego wszyscy sprawiają ze czuję się tak samotna?
Nic już nie pomaga.
Wszystko traci sens.
A ja mimo to wszystko udaje, oszukuje się, wmawiam sobie ze będzie dobrze.
Czemu nie mogę się poddać?
Odejść?
Przestać walczyć?
Przestać próbować?
Jestem wykończona brakiem szczęścia.
Moje marzenie, to chcieć zyc.
Czy to się kiedyś zmieni?
Dlaczego zakładamy, że wszelkie związki prowadzą do ustatkowania się?
Poczekaj na kogoś, kto nie pozwoli, żeby życie Ci uciekło, kto rzuci Ci wyzwanie i cierpliwie poprowadzi poprzez Twoje marzenia. Kogoś spontanicznego, z kim możesz się zatracić w tym świecie. Związek z odpowiednią osobą to wolność, a nie ograniczenie.
Moim największym marzeniem jest możliwość zasypiania przy Tobie i budzenia się, widząc Twoje rozłożone ciało na śnieżnej pościeli obok mnie. Już zawsze, codziennie, móc wpatrywać się w Ciebie bez opamiętania i głaskać zapamiętany zapach skóry. Budzić się nawet w nocy kilka razy, aby sprawdzać czy jesteś i czuwać nad Tobą, robić sobie śniadania do łóżka, łaskotać cię nad ranem i budzić sąsiadów nieopanowanym śmiechem szczęścia, kochać się nocą najprawdziwszą miłością, udowadniać sobie na każdym kroku, że to jest naprawdę to, czego szukaliśmy i odnaleźliśmy w swoich sercach. Łapać Cię za dłoń, kiedy się boję i wtulać się w Ciebie, gdy coś mnie boli. Wspierać się, a w kłótniach trzaskać drzwiami, by zaraz wrócić i całować się namiętnie rozrzucając wszystkie ciuchy po całym mieszkaniu.
Upadam.
Zamykam się w moich czterech scianach.
Znowu placzę, krzyczę i czuję sie bezbronna.
Czekam na koniec który nie nadchodzi.
Czuję się rozszarpana na kawałki.
Rozszarpana przez ludzi ktorych kochałam.
Byłam naiwna.
Dałam się zniszczyć co do kawałka.
Dałam skraść swoja duszę.
Dałam wbić sobie nóz w serce.
Wszystko, by choć przez chwile poczuć się doceniona.
Ważną dla kogoś.
Choć przez chwile..
Codziennie zadaje sobie te same pytania: Gdybyś wiedział że się uśmiecham, za każdym razem jak napiszesz, czy pisałbyś częsciej?
Gdybyś wiedział że za każdym razem gdy mnie obejmujesz, czuję się bezpieczniej, czy obejmowałbyś częsciej?
Gdybyś wiedział że za każdym razem jak mnie całujesz, czuję się jak w bajce, czy całowałbyś częsciej?
Gdybyś wiedzial ze za każdym razem jak mnie wyzwiesz, płaczę po nocach i czekam az przeprosisz, przepraszałbyś częsciej?
Gdybyś wiedział że za każdym razem jak jesteś, mam wszystko czego potrzebuję, zostawalbyś częsciej?
Ale jedno pytanie męczy mnie najbardziej.
Czemu dałeś nadzieje a potem odszedłeś?
Znowu palę przy oknie
Ty w łóżku udajesz że śpisz
Nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek mnie dotkniesz
Tak samo jak nie wiem
Czy zostać czy iść
Dotknełam pęknietą warge jego ust.
I w tym momencie poczułam jakby nic nie istniało.
Tylko ja i on.
Jakby czas się zatrzymał.
Serce zaczeło mi bić szybciej niz zwykle.
Buzie wypełnił szczery uśmiech.
Jego dotyk sprawił, że zapomniałam jak mam na imię.
Szkoda ze to tylko moja wyobraznia.
Czy to miłość?
Brakuję mi,
Troski
Miłości
Ludzi
Szczęscia
Dotyku
Chęcia
Nadzeji
Czasu
Pomysłow
Spokoju
Pocałunków
Akceptacji
I jego.
Dziś minął setny dzień
Dziś setny dzień cię nie ma
Dziś setny raz tęsknie
Setną ronię łze
Setny raz spoglądam przez okno
Setny dziś raz oglądam twe zdjęcie
Setny raz szukam swoich stu brakujących częsci
Ktore sto dni temu zabrałeś
Setny raz
Kocham
Tylko nie wiem już
Ktora to z kolei
Setka.