Leci. Dorosłość mnie dopadła, złapała mnie w swoje sidła I nie chce puścić. Nigdy nie przypuszczałam, że tak dobrze będę potrafiła się odnaleźć w tej szarej rzeczywiści.Wraz z przyjściem pierwszych słonecznych dni, wróciła do mnie nostalgia. Ciekawe ile tym razem dam radę utrzymać się na powierzchni. A jak Tobie mija żyćko?
Chyba zaczynam rozumieć co takiego przerażającego jest w ciszy. Głosy w mojej głowie krzyczą głośniej niż zwykle, wyczuły okazje, chwilę słabości. Chodźcie, dawno Was nie było. Kawy, herbaty, a może od razu wódki?
Przeczytałam swojego aska. Od samego początku. Tyle tu wspomnień, tyle emocji. Najzabawniejsze jest to, że owszem - pisałam rzeczy z którymi się zgadzam I którymi nadal się kieruje, ale z czasem życie mi pokazało, że mój kręgosłup moralny stał się bardzo kruchy.Złamałam chyba absolutnie wszystkie zasady o jakich tu kiedykolwiek wspominałam. Może z wyjątkiem dwóch - w moim sercu na podium nadal pozostaje herbata I... nadal palę za sobą mosty. Nie mam do kogo napisać, kiedy jestem szczęśliwa lub wręcz przeciwnie... Czy to już po prostu taki wiek? Czy zwyczajnie dostałam za swoje? Lubię to zdjęcie, zrobiłam je w sumie całkiem przypadkiem.
Jakie to dziwne. Być znów tutaj. Przykre są dorosłe noce, puste - jeśli nie śpisz siedzisz sam z myślami, nie masz komfortu spokojnego zatopienia się w nich, bo masz z tylu głowy, że rano trzeba wstać I funkcjonować. Nie ma już też nikogo kto by po prostu z Tobą posiedział, ale nie koleżanka, partner czy ktokolwiek inny. Ktos kto mimo, ze jest daleko i jest Ci obcy - czujesz, że jest Ci niesamowicie bliski.Siedzę przy oknie I pierwszy raz od bardzo dawna widze jak wschodzi słońce. Nieco mnie to przeraża, tęsknota chwyta za gardło. To uczucie, tak mi bliskie, a jednak przez tak długi okres czasu go nie doświadczałam. Może dzisiaj sobie pozwolę poczuć to na nowo, tylko dzisiaj, tylko na chwilkę. Chce zapomnieć, że istnieje cały świat dookoła I po prostu patrzeć jak wstaje słońce, a wraz z nim wszystko budzi się ze snu. Odrodzenie.
Tyle zmian ile widział już ten ask przechodzi ludzkie pojęcie. Najzabawniejsze jest jednak to, że to jeszcze nie koniec. Ja wciąż sie zmieniam i choć już nic tu nie publikuje mam sentyment do tego miejsca. Przyszła jesień, ciepła i słoneczna. Nie tylko na zewnątrz.
W niedzielę wsiadłam w pociąg, pomimo panicznego strachu, tylko po to żeby po raz pierwszy spotkać się ze znajomym z aska.Musiałam czekać prawie dwa lata aż łaskawie do mnie przyjedzie, ale było warto. Spędziliśmy razem cały dzień, a minęło nam to jak godzina. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak swobodnie mi się z kimś rozmawiało i kiedy szczerze śmiałam się przez tyle czasu. Aż żal było nam się rozstawać. Umówiliśmy się już wstępnie na następny raz. Chyba muszę częściej spotykać się z ludźmi z internetu.