Nie przepadam za wiosną. Owszem, jest piękna, ale kiedy robi się ciepło, częściej wpadam w dołki, więcej wspominam i mniej odczuwam. Dużo bardziej też marzne. I oczywiście, oczekiwanie na lato i przyjazd do Polski to istna męczarnia. Swoją drogą od jakiegoś czasu poważnie się zastanawiam, czy w tym roku z tego nie zrezygnować. Chyba nie chcę. Chyba się boję. Chyba nie będę w stanie. Chyba już sama nie wiem czego chcę.
Świadomość, że nic nie musisz i że świat się nie zawali, jeśli na chwilę znikniesz jest cudowna. Leżę na łóżku, w zdecydowanie zbyt dużym, jak na mnie, beżowym swetrze, wtulona w pluszaka i zawinięta w koc. Gorąca herbata skutecznie ogrzewa zziębnięte serce i dłonie, dźwięki muzyki rozbrzmiewają w ciszy pustego mieszkania. Chciałabym zatrzymać tę chwilę na dłużej, tak dawno nie miałam okazji oddychać bez poczucia przygniatającego mnie ciężaru. To naprawdę przyjemne. Czasem tęsknie za obecnością drugiej osoby obok. Fizycznie. Skóra przy skórze, splecione dłonie, smukłe palce przeczesujące moje włosy. Błogi spokój. To chyba oznacza postęp. https://www.youtube.com/watch?v=Z2LsuTMXQzo
Byłam dzisiaj świadkiem najsłodszych oświadczyn ever.A najlepsze było w tym to, że Ona była super-niska, a On super-wysoki. I wyglądali razem przeuroczo. Może jednak jest dla mnie nadzieja. :')
Zauważyliście, że ludzie bardzo lubią uzależniać swoje szczęście od drugiej osoby? Gdy są sami, są nieszczęśliwi, a gdy są w związku, chodzą cali w skowronkach i nagle ich wszystkie problemy tracą na wartości.Tak jakby to, że kogoś mają automatycznie sprawiało, że są szczęśliwi. Nie rozumiem tego mechanizmu. Coś ze mną nie tak?
Potrafisz zaufać człowiekowi na tyle, aby mieć pewność, że ta osoba nigdy Cię nie zdradzi, nie wykorzysta i nie stanie przeciw Tobie?
Myślę, że to trudne zadanie, zwłaszcza dla mnie. W tym temacie jestem dość specyficzną osobą. Zawsze na początku próbuję odstraszyć od siebie nowych ludzi, wywlekam swoje najgorsze cechy, chcąc pokazać, jak bardzo nieodpowiednią osobą dla nich jestem. I wcale nie robię tego celowo, to podświadome działanie. Ciekawe jest to, że im bardziej ja próbuję kogoś odtrącić, tym bardziej ta osoba chce przy mnie zostać, wkupić się w moje łaski. Nigdy nie potrafiłam zrozumieć tego zupełnego braku instynktu samozachowawczego.Choć jestem z natury bardzo nieufna i potrafię się do kogoś przekonywać dosłownie latami, to zawsze od początku stwarzam iluzję, że komuś ufam. To bardzo ułatwia poznanie tej drugiej osoby. Wydaje mi się to naturalną reakcją - zaufanie za zaufanie. Jednak iluzja wciąż pozostanie tylko iluzją, mogę komuś dużo powiedzieć, ale to będzie jedynie niewielka, mało ważna namiastka tego, co jestem w stanie zaoferować.Niemniej wciąż się uczę, właściwie każdego dnia. O ludziach, o sobie. Nauczyłam się dawać kredyt zaufania ludziom. Nie można wiecznie żyć w poczuciu, że każda osoba chce Cię skrzywdzić. Nie da się tak funkcjonować.Mam osobę, której ufam bezgranicznie i bardzo dużo mnie to kosztowało. Ufam jej całkowicie, ale zawsze z tyłu głowy pozostaje cichy głosik, ostrzegający przed tym, że mogę zostać zdradzona w każdej chwili. Ignoruje go. Moje urojenia nie mają znaczenia, ta osoba jest jedną z niewielu pewnych rzeczy w moim życiu, więc normalnym jest, że nadal chcę jej ufać.*Wybacz, były błędy*
Już zapomniałam jak książki są odprężające. Dawno nic nie czytałam, aż szkoda. Właściwie to czuje się lepiej i mój narcyzm wrócił na swoje miejsce. I dobrze, nie lubię się ze sobą cackać.
Od dwóch dni nieustannie mam ochotę stać się niewidzialna. Czasem potrzebuję być po prostu małą dziewczynką, zawinąć się w różową kołdrę w koniki, przytulić misia i cały dzień oglądać bajki. Lubię w ten sposób chować się przed światem.
Jaki jest ostatni komplement, który usłyszałeś na swój temat?
W ciągu ostatnich dni były dwie sytuacje, które chwyciły mnie za serduszko i były niesamowicie miłe. Pierwsza, gdy wracałam wykończona po całym tygodniu do domu, kiedy moją jedyną myślą było znalezienie się już w ciepłym łóżku. Dodajmy, że byłam bez grama makijażu na twarzy i nie czułam się najlepiej, słowem wyglądałam jak sto nieszczęść. Jak na mnie przystało miałam na sobie glany i skórę. Ogólnie dość odstraszający wygląd. Idę sobie spokojnie chodnikiem, już widzę upragniony azyl i w tym momencie mija mnie jakaś, wyglądająca na może osiem lat dziewczynka. Podeszła do mnie mówiąc po prostu, że ładnie wyglądam i obdarowując mnie przy tym, ślicznym uśmiechem. Przeżyłam autentyczny szok, do tego stopnia, że w pierwszej chwili nie byłam pewna czy dobrze zrozumiałam i zareagowałam dopiero w następnym momencie. Drugi raz był, kiedy osoba, która do tej pory widziała mnie tylko na zdjęciach na instagramie tudzież facebook'u, po kilku dniach snapowania ze mną, sama z siebie stwierdziła, że woli mnie bez makijażu i że o wiele mi bez niego ładniej. To było miłe, zwłaszcza, że w ostatnich dniach moje - bądź co bądź - dość wygórowane mniemanie o sobie, trochę podupadło. Mam nadzieję, że nie popełniłam zbyt wielu błędów, jeśli jednak jakieś się znajdą, wybacz. Dobranoc.
Dwa dni temu, dokładnie 15 lutego minął rok. Rok. 12 miesięcy. Myślałam, że będę trochę bardziej zdołowana niż zwykle, zwłaszcza patrząc na mój humor przez ostatnie dni. Ale szczerze, z ręką na sercu - to był jeden z najlepszych dni w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Nie mam pojęcia czy to przez to, że wlałam w siebie dwa razy więcej kawy niż zwykle, czy powód jest zupełnie inny, ale dobry humor i energia mnie nie opuszczają. Nawet nie mam ochoty narzekać, że zawaliłam francuski, ani że nie mogę sie wyspać jak człowiek. To nowość. Oby ten stan utrzymał sie jeszcze kilka dni, potrzebuje tego. Dobrej nocy wszystkim. ~
Często te najsłodsze rzeczy w późniejszym rozrachunku okazują się być tymi najbardziej gorzkimi, które pozostawiają cierpki smak na języku. Niemniej - rób niemądre rzeczy, tak długo jak sprawiają Ci przyjemność. Nikt nie ma prawa Cię z tego rozliczać, a przecież zasady są po to, żeby je łamać. A jeśli to była piękna rzecz, tym bardziej warto. Tak mało jest piękna, które jesteśmy w stanie dostrzec.
Całkiem nieźle. Cały dzień spędziłam śpiewając najdziwniejsze piosenki świata i jedząc kolorowy popcorn w towarzystwie Loczka, która teraz zasnęła obok mnie na łóżku, a ja nie mam serca Jej obudzić. Swoją drogą naprawdę potrzebowałam czyjejś obecności na ten weekend, żeby nie zwariować ze strachu.
Masz też tak Alicjo, że wieczorami siedzisz przy oknie w za dużej koszuli, w dłoni trzymasz ulubiony kubek z gorącą kawą i rozmyślasz o tym, czy jest na świecie ktoś, kto za Tobą tęskni?
Czasem. Czasem tak jak dzisiaj, siedzę na parapecie, macham swobodnie nogami, zawieszona nad przepaścią i rozmyślam.Czy ktoś tęskni? Raczej nie i dobrze.Zatarłam ze sobą wszelkie ślady, spaliłam mosty, pozostawiłam po sobie żal i ból. Tak wiele starań, aby nie pozostawić po sobie niczego dobrego, tęsknota za mną nie ma sensu. Jestem tchórzem, wciąż uciekam. Wciąż znikam i pojawiam się w innym miejscu. Za każdym razem jako ktoś inny. Wracam do mojej zimnej już kawy. Miłego wieczoru.
Internet. Spędzam przed monitorem cały dzień i jeszcze trochę, a zwykle nie robię nic pożytecznego. No, może wyłączając momenty kiedy piszę albo wychodzę na spacer. Sporo czasu marnuję też na zwykłe gapienie się w ścianę/przestrzeń. Niestety często umyka mi w ten sposób cały dzień i nawet nie zauważam, kiedy nastaje wieczór.
🔥 Lisie Pytanie 🔥 Czym się kierujesz w doborze przyjaciół? Masz swojego/swoją najlepszego/najlepszą przyjaciela/przyjaciółkę? Jaką cechę uwielbiasz w charakterze drugiej osoby?
Oczywiście, że towarzystwo dobieram sobie pod kątem charakteru. Grunt, żebyśmy się dogadywali, to żadna przyjemność spędzać czas z kimś, za kim zwyczajnie nie przepadam. Co do jednej, konkretnej cechy, którą uwielbiam... Zdecydowanie szczerość. Cenię sobie kiedy ktoś w prost potrafi się przyznać do tego, co zrobił. Jestem w stanie wybaczyć niemalże wszystko pod warunkiem, że dana osoba sama do mnie przyjdzie i mi powie co zrobiła. Brzydzę się kłamstwem.
Fala za falą, zalewają mnie, przytłaczają. Mogę tylko, łapczywie, chwytać powietrze, i machać na oślep, rękami. Próbuję nie utonąć, utrzymać się, na powierzchni. Pode mną nie ma, dna, od którego, mógłbym się odbić. Tylko chłodne objęcia, pustki. I śmierć.