ratownik - wiecie jaki to jest cholernie ważny zawód? gdyby nie on, to wolę nie myśleć, co by się ze mną stało.. tak.. powiedzmy, że Bóg podarował mi drugą szansę. tak zwane życie. zawsze sobie o tym przypominam, gdy jestem w rozsypce. wtedy biorę się od razu w garść. pewnie jesteście ciekawi co się tego dnia stało. miałam 6 lat, byłam głupia. nie umiałam jeszcze pływać. schodziłam sobie do wody. pierwszy stopień.. drugi.. trzeci.. aż w końcu woda mnie pochłonęła. chciałam się odepchnąć od dna.. ale nawet nie sięgałam nogami. nie wiedziałam co się dzieje, traciłam powietrze. dusiłam się. widziałam światełko w tunelu. zamykałam oczy, kiedy nagle ktoś mnie wyciągnął. tak jak się domyślacie, to był ratownik. mój bohater. ten facet się nie zastanawiał po prostu wskoczył z końca basenu w ubraniach do wody. chyba nie potrafiłabym się mu odwdzięczyć. za parę lat mama kazała mi się zapisać do grupy pływackiej. teraz zdobywam medale i jestem z siebie dumna. opowiem wam jeszcze coś. w te wakacje myślałam, że mnie szlak trafi. byłam w hotelu, gdzie pan ratownik, który był bardzo młody, co 10 min wychodził na fajke, zostawiał wszystko i wszystkich. pewnie czemu nie? niech się wszyscy potopią, co tam. asdjbhakfjvzsdkufhymkjhfo - to ze złości. koleś mnie wkurzył na maksa, myślałam, że mu coś wygarnę. szczerze wam powiem, że kiedy on sobie tak wychodził czułam, że muszę zająć jego miejsce. asshole. chyba nie traktował tego zawodu poważnie. jak on wgl. dostał tę pracę?
Każdy już czym prędzej bieży,
by dołączyć do pasterzy.
I ja spieszę z życzeniami,
bo nie mogę być tam z Wami.
Zdrowia, szczęścia, pomyślności
i niech dobro wśród Was gości.
I niech Boga wielka moc
na Was spłynie w świętą noc.
we wigilię jest zawsze tak nastrojowo, rodzinnie. śpiewamy kolędy, otwieramy prezenty, składamy sobie życzenia. tak milutko, cieplutko. a w sylwestra bardziej imprezowo ze znajomymi, poszaleć, pogadać. trudno mi wybrać, bo w sylwester zawsze jest beznadziejnie. może w tym roku się to zmieni.