@Reimentt

Reiment

Sen 10.07.2019

Zabił swą mocą całą dzwon, trwogi me goniąc precz. Uleciały czernie przestrogi z poddasza ku niebu, chmur szukając, nietoperzy rój pod obłoki wieszając.
Uciekam w szarości płaszcza, łopocząc o aksamity nocy. Potykają się w pędzie nogi o wrażliwość drżenia, o wszystkie koszmary ukryte w zamglonym kącie spojrzenia. Goni mnie wiatr, a w wietrze czuć duchów westchnienia, wyraziste śmierci przymilenia. Chichoty zza wilgotnych winkli, opuszki palców na wygiętej w pędzie szyi.
Do katedry z chłodem wpadam, wrota co dębu wspomnieniem z hukiem zamykając. Opadam na zimną ziemię i oczy wbijam w sklepienie, gdzie mnie czeka Boskie spojrzenie. Na głowie czuję ciernie, a oczy me zachodzą w krwiste czerwienie.
Sen 10072019
❤️ Likes
show all
annaverwelkteknochen’s Profile Photo czarnakurtyna4142’s Profile Photo Keveathi_’s Profile Photo broken_hope_’s Profile Photo Nazuriiko’s Profile Photo aestheticsoul16’s Profile Photo LeMurphy’s Profile Photo sexy_blonde97’s Profile Photo krzywysierpowy’s Profile Photo

Latest answers from Reiment

24.09.2023

W czas nie patrzy się na jawie. Ustępuje jej po zmierzchu na trawie mokrej stąpanie, rzeczywistości gnicie, obumieranie.
Po nocy upada się na białe.
I wszystkie zmysły w sen - osowiałe swoją siłą i niemocą. Nastaje nietrwanie.
24092023

24.09.2023

Wasze fałszywe.
Twarze i oczu na mnie skierowanie. Słowa tak czule ubrane w miłowanie. Modlitw brzmienie miodem subtelnie klarowane i twarzy mej krawędzie tak ciepło głaskane. Na wszystkie sposoby - kochane kłamanie.
A prawdą - mnie zabijanie. Mordowanie. po cichu na granicy dnia i nocy ubijanie.
Ostatnio kracze na was moje życie, a przecież wy wciąż w nim tkwicie jak to kwiecie dzikie i niechciane.
24092023

24.09.2023

Rezonują na skrzydle myśli rzeczy, które człowiek o poranku przyśni.
A na suchej dębinie za progiem dogorywa kropla krwista, której martwość już nie zginie - znak przeszłości, nie do przejścia.
Widzi w świecie za światami swoich własnych czynów ślady, a one potężnie nad głową grzmią bezsilnie, puste jest ich brzmienie. Echem się niosą nietutejsze, jak gdyby z wczoraj sprzed kilku laty wyrwane. Grzechy największe - zaprzepaszczenie i zwątpienie. Wyrwane spod desek kwiaty podlewane nocnym imagiem, osuszone bez kropli łez - marzeń i chęci nieludzkie wygnanie.
Cięższy jest tlen i ten wiecznej nocy zew choć nie trzeba brać tchu, by odnaleźć się w świecie jak ze snów.
Dusząc się we własnym zaświecie.
24092023

14.09.2023

Utkałem Ci tak piękny szal ze snów, by tyle było ciepłych, Twoich słów. Wdarł się między uszy, a szyję chłód, agresji pełen mróz. Zatraciliśmy się znów w głosie pełnym mocy w tej rozpaczliwej, najsmutniejszej dla obojga, koszmarnej nocy. Zabrałaś sen i ten szczery, słońca po brzegi pełen śmiech. A na ziemi leżał trup z marzeniem równie martwym, co ćma odbijająca się od rozgrzanych, ckliwych serc. Zabiłaś cud i choć bardzo bym chciał, to w naszym domu nie zamieszka nawet najbiedniejszy, wychudzony w swej nędzy szczur, nie zastuka nocna gałąź o framugę z zapytaniem o stan naszych dusz.
Przewrócił się świat, nasz świat. A to ten dzień, gdy pamiętam jak dookoła szalał wiatr, jak listopadowy padał deszcz. I ten mróz rozgrzany własnym, wspólnym, naszym ciałem.
Opowiedz mi swój sen, bo moje zabrałaś, gdy spałem zdjęty rozpaczą chwilę po tym, jak nazwałem Cię swym latem.

View more

14092023

30.06.2021

Odwrócone, odwrócone znaki nieba, przekręcone nad progami, zaraz po wejściu do izby przeświadczenia. Nazbyt nam lekkości, brak na twarzy i wonności. Manekiny, puste stroje, zaprzedane są wszystkich myśli zwoje. I nie wiemy już, czy się Ciebie bać, czy nam nic za wszystek dasz. Obmierzły nam te woje, upadamy na nie te skronie, głębiej będąc, niż zazwyczaj, gdzieś najciszej siebie prosząc o obyczaj.
30062021

06.05.2021

Poszukuję i motam - to chyba najtrafniejsze określenia wżynające mi się w codzienność ostatnimi czasy. Coraz mocniej przybija mnie do ściany poczucie, a w zasadzie potrzeba bliskiego w swej naturze czasu zapomnienia, zwykłego, międzyludzkiego posiedzenia. Bez dramatu, bez patosu, jedynie z przeżyciem skromnego, jakże kochanego przemilczenia.
Powracam do starych nazwisk i pytam o różne, często nietrafione rzeczy. Opowiadam im swoje życie z nadzieją na zrozumienie i podzielenie, a zostaje mi tylko gorzkie przeświadczenie, iż umieram sam. Nikt nie spisze tego, co pokładam na drugiej poduszce, co schowam pod nią i najczulej tulę, co w swej głowie rodzę i ze złością tysiąca morduję.
Zepchnął mnie prąd istnienia na samotne pośród wód wzburzenia, ciepłotom omszałe skały. Nie mam mu jednak za złe, gdyż samemu źle żagiel postawiłem, ster w stronę, w którą nikt nie powinien przekręciłem. I gdybym miał powiedzieć co najbardziej boli mnie w tym bycie, to bez chwili stracenia - nieżycie.
Czasem potrzebuję pisać prosto, by może nieco patetycznie, ale rzeczowo ująć własne, rwące wszystko wycie.
Pora zapaść w wieczyste śnienie, gdzie duchy i zła napomnienie, lecz tylko w tym droga w zapomnienie, odrobinę Ciebie, gdy jestem zły na samego siebie.
Rok temu pisałem;
,,Nie posiadam już w sobie siły, ledwo przez noc widzę, pokładając się po korytarzach, na trawach ciemnych bądź myśli cmentarzach." - niczego nie zmienię.

View more

06052021

04.05.2021

Nie rozumiem. Tak bardzo nie rozumiem, ale mimo to biegnę, biegnę w płaszczu, pod wiatr i z wiatrem, we wszystkie strony świta, a nawet i wbrew niemu. Dobiegłem już do końca myśli, pogłaskałem kraniec duchowości, poznałem uroki ciała, poczułem na języku smak magicznych przeciwskazań i wciąż, niezaspokojenie biegnę mimo braku celu, z nadzieją na odnalezienie siebie samego w tym błyskawicznym z horyzontu zniknieniu.
Biegnij, ach biegnij, mijaj wieki i swoje życia, wszystkie osobowości wszeteczne krzyki, znikaj z ich zasięgu, pędź, niech Cię nie zatrzyma żadna smutna więź. Ciesz się biegiem, tym jedynym z życia śmiechem - zza drzewa wyjrzyj, a potem dziki pęd, skacz, radość czuj i nawet nie myśl, by zatrzymać prędkość ciała - leć, nie szczędź sił, sięgasz chmur.
Nic Cię tu nie znajdzie, Mój Kochany. Bądź spokojny w swej drzew mijania prędkości, a potem połóż się w trawach i odpocznij, zapomnij. Widziałeś już wszystko w swej szybkości.
Jestem... Jestem szczęśliwy... w swym... swym roześmianym bezdechu. Tylko... tylko nie zapomnij siebie, gdy znów pobiegniesz.
Krystian, biegnij, biegnij głupcze. I płacz, płacz ze szczęścia. Wskocz do wody, nie bój się, to Ty.

View more

04052021

03.05.2021

Nacisnąć na klamkę żadną sztuką,
rozedrzeć materię zaświatu nie lada czarem.
03052021

26.04.2021

Ducha szukania
Otoczyła mnie magia, bez pytania wdarła pod skóry blade, miejscami ranne tony. Lekkością i baśnią napełniła, myśl rozsądną zatraciła. Widuję uroki, syreny na skałach, których śpiew tak ciepło zaprasza do miłości, odtrąconej namiętności.
Wołają mnie inne światy, droczą się ze mną odległe fantazmaty. Niczym ziemia księżyc w pełni przyciągają, za nic słuszność mych wyborów mając, chcąc jedynie topić moje głosy w trawach ciężkich od wieczystej tutaj rosy, moczącej moje zmęczone od lotu, wiatrem uczesane, jakoby nie na baczność stojące wrzosy, a jedynie schylone pod wrażeniem włosy.
Miło układam każde tchnienie, inaczej żyjąc, szyjąc pod czarem schowane, oniemiałe sumienie. Tańczą mi przy skroni iskry czyste, czerwieni nieznające, błękitem rodzone i ja sam także wraz z nimi, gdzieś głęboko w sobie powierzam ruch dłoni, pokładając wszystkie zmysły na odległej Tobie, nieznanej mi toni.
Przeszywają mnie róży delikatne napomnienia, gdy każdym zmysłem badam zaświatów mienia, tutejszych istot miłych spojrzenia, a ma krew tak żywa, daleka od strumienia. Jedna jedynie cząstka, jakże smakiem znacząca.
Chcę biec i uciec od ciała, znaleźć się przy Tobie, gdzie mi bliska magia i ja usypiam na Twym łonie, gdy jesteśmy Ty we mnie, a ja w sobie.

View more

26042021

Language: English