Uważasz, że minimalna płaca= minimalny wysiłek? Zawsze tak powinno być, czy są jakieś wyjątki?
Zwykle to Ci, którzy są na tej przysłowiowej "minimalnej" muszą natyrać się najwięcej fizycznie.
Praca pracy nie jest równa, bo jeden może owijać taśmą palety i ogarniać najgorszą robotę, a drugi na przykład tylko przyjmuje dostawy i nadzoruje zarabiając od tamtego trochę więcej. Ogólnie im większa odpowiedzialność tym większe pieniądze, ponieważ ten pierwszy jak coś spierdzieli, to poprawi, a drugi jak błędnie papier wypełni to uruchomi efekt domina poprzez który może nieźle w firmie namieszać i ściągnąć problemy nie tylko na siebie, ale także na swoich przełożonych.
Podam jeszcze drugi przykład, taki typowo z mojej pracy... Jeden doradca zarobi grosze, bo robi jedną rzecz wiążącą się z bardzo niską odpowiedzialnością za ewentualne błędy, a drugi zarabia niemal dwa razy więcej od niego, bo naturalnie ma więcej obowiązków i odpowiedzialności.
Gdybym ja na przykład komuś chujowo kuchnię zaprojektował nie sugerując się wymiarami podanymi przez klienta, czy tymi, które wykonam osobiście, to klient może zrezygnować, a firma za te meble i tak musi zapłacić. Niestety w tym przypadku trudno jest sprzedać taki towar, ponieważ co klient, to inny układ i wymagania. Naturalnie w tym przypadku stracony klient - stracony dochód, bo nawet chcąc szybko pozbyć się towaru, cenę trzeba zaniżyć tak, że wyjdzie się na zero. Niestety to nie koniec, bo spada opinia, a także system poleceń, bo niezadowolony klient nikogo innego nam już nie przyśle.
Już nie mówię o błędnych raportach, czy pomyłkach kasowych - tutaj operuje się na dużo większych nominałach, niż w zwykłych sklepach.
Osoba, która zapierdziela fizycznie często atakuje osobę pracującą przy biurku, że ten zarobi, a tylko siedzi. Ale pod uwagę wyżej wspomnianej odpowiedzialności, a także nabytych po drodze umiejętności, aby takie stanowisko podjąć często już nie weźmie. Sam wielokrotnie przekonałem się, że praca stricte biurowa potrafi o wiele bardziej wykończyć, niż taka, którą tylko przyjdzie się "odjebać".
Praca pracy nie jest równa, bo jeden może owijać taśmą palety i ogarniać najgorszą robotę, a drugi na przykład tylko przyjmuje dostawy i nadzoruje zarabiając od tamtego trochę więcej. Ogólnie im większa odpowiedzialność tym większe pieniądze, ponieważ ten pierwszy jak coś spierdzieli, to poprawi, a drugi jak błędnie papier wypełni to uruchomi efekt domina poprzez który może nieźle w firmie namieszać i ściągnąć problemy nie tylko na siebie, ale także na swoich przełożonych.
Podam jeszcze drugi przykład, taki typowo z mojej pracy... Jeden doradca zarobi grosze, bo robi jedną rzecz wiążącą się z bardzo niską odpowiedzialnością za ewentualne błędy, a drugi zarabia niemal dwa razy więcej od niego, bo naturalnie ma więcej obowiązków i odpowiedzialności.
Gdybym ja na przykład komuś chujowo kuchnię zaprojektował nie sugerując się wymiarami podanymi przez klienta, czy tymi, które wykonam osobiście, to klient może zrezygnować, a firma za te meble i tak musi zapłacić. Niestety w tym przypadku trudno jest sprzedać taki towar, ponieważ co klient, to inny układ i wymagania. Naturalnie w tym przypadku stracony klient - stracony dochód, bo nawet chcąc szybko pozbyć się towaru, cenę trzeba zaniżyć tak, że wyjdzie się na zero. Niestety to nie koniec, bo spada opinia, a także system poleceń, bo niezadowolony klient nikogo innego nam już nie przyśle.
Już nie mówię o błędnych raportach, czy pomyłkach kasowych - tutaj operuje się na dużo większych nominałach, niż w zwykłych sklepach.
Osoba, która zapierdziela fizycznie często atakuje osobę pracującą przy biurku, że ten zarobi, a tylko siedzi. Ale pod uwagę wyżej wspomnianej odpowiedzialności, a także nabytych po drodze umiejętności, aby takie stanowisko podjąć często już nie weźmie. Sam wielokrotnie przekonałem się, że praca stricte biurowa potrafi o wiele bardziej wykończyć, niż taka, którą tylko przyjdzie się "odjebać".