@Rozenwater

persona non grata

Gdzie kupujesz swoje lalki, Balladyno? Opowiesz o tym hobby?

Z przyjemnością. Uwielbiam opowiadać o tym, co kocham! Przepraszam, że tak długo zwlekałam z odpowiedzią. Ostatnio nie dostaję zbyt wielu pytań, więc będę miała okazję, by nadrobić te, na które nie złożyło się miesiące temu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀☾ ♡ ☽
Od dziecka lalki były mymi ulubionymi zabawkami. Pamiętam, że w pierwszych klasach podstawówki uwielbiałam Monster High i Bratzillaz, posiadałam (i nadal posiadam) większość modeli z wczesnych serii. Z sentymentu planuję sprawić sobie niektóre brakujące, szczególnie zależy mi na pięknej Fiannie Fins z Bratzillaz.
Teraz jednak nieporównywalnie większą uwagę poświęcam tym typowo kolekcjonerskim, głównie Pullip, Dal i Byul. O ich istnieniu dowiedziałam się jako dziewięciolatka i od razu oczarowała mnie ich uroda. Niedługo potem dostałam pierwszą. Sądzę, że mogłam być najmłodszą w Polsce posiadaczką takowej, tym bardziej, że zbieranie ich było wówczas w naszym kraju doprawdy niszowym hobby. Niby żadne osiągnięcie, ale jakoś mi z tym fajnie, że w pewnym sensie byłam „naj”.
W chwili obecnej moją własnością jest pięć lalek tego rodzaju: Byul Sucre (u mnie Mignon), Dal Heiwa (Frances), Dal Puki (jeszcze nie zdecydowałam się na imię dla niej), Dal Milch (od angielskiego określenia aureoli Halo) i Dal Sakura (też jeszcze bezimienna), a niebawem do tej kolekcji dołączy Pullip Classical Alice. Wszystkie sukcesywnie personalizuję, wymieniam ich słabo artykułowane oryginalne ciałka na znacznie lepsze firmy Obitsu, podobnie z perukami oraz oczami. Gdy uważa się, że do makijażu lalki lepiej pasować będzie inny kolor oczu lub włosów, to dlaczego nie wydobyć z niej naszej własnej wizji piękna?
To nie wszystkie, które miałam. Część sprzedałam z powodu braku pomysłu na nie, po prostu nie poczułam tej nici porozumienia, a to kwestia niezwykle ważna. Była wśród nich także jedna BJD. Już raczej nie zabiorę się za Dollfie, bo to po prostu nie dla mnie, choć planuję spróbować jeszcze z Dollfie Dream, interesuje mnie model Yukino. Jej melancholijny wyraz twarzy sprawia, że chyba nie będę w stanie odmówić sobie ujrzenia go na żywo.

Naprawdę cieszy mnie to zajęcie, jest cudowne. Z początku wszyscy podejrzewali, że to będzie fanaberia na pięć minut, ale chyba już wiedzą, ile racji w tym mieli, skoro ich pięć minut niebawem zamieni się w dziesięć lat. Czas zawsze najlepiej pokazuje prawdę.
Lalki kupuje się w zależności od firmy na oficjalnych stronach, niektóre można też zdobyć na eBayu, Buyee i innych witrynach tego typu, z czego warto korzystać, bo są tam również wyprzedane modele. Z tym, że nie radziłabym kupować tak BJD, bo można trafić na podróbkę. Idealnie odwzorowaną, ale podróbkę, a kupić coś takiego (niektórzy, np. pewna youtuberka, robią to celowo, by wyszło taniej...) to jak okraść twórcę, postawa, której nienawidzę i absolutnie nie szanuję. I dopuszczając się czegoś tak skandalicznego trzeba liczyć się z tym, że żaden poważny kolekcjoner nie będzie. Lepiej nie kupić wcale, niż zachować się jak szuja.
Gdzie kupujesz swoje lalki Balladyno Opowiesz o tym hobby
❤️ Likes
show all
BartekBurzy’s Profile Photo WyroczniaPytia’s Profile Photo VictoriaReita’s Profile Photo KawaiiMangozjeb’s Profile Photo YamIno110’s Profile Photo NiaraChan’s Profile Photo masakroza’s Profile Photo rozdeptane_kwiaty’s Profile Photo zapomnianamelodia’s Profile Photo

Latest answers from persona non grata

Co u Ciebie słychać?

ImmortalisFlore’s Profile PhotoTenebrarum
nie wiem w sumie, dużo się zmieniło, odkąd byłam tu aktywna. i w moich poglądach, i w życiu, i w sumie we wszystkim.
dwa tygodnie temu przeprowadziłam się 200 km od domu i żyję już na swoim, to trochę straszne, bo jestem w świetle prawa dorosłą osobą, a przecież wcale nie o wiele dojrzalszą niż wtedy, kiedy jeszcze nie byłam. nie umiem określić, czy jest u mnie lepiej, gorzej, czy może tak samo jak wtedy, kiedy tu publikowałam. wtedy miałam inne problemy, teraz mam inne. chciałabym znowu coś tworzyć, ale ask jest już martwy. szkoda, bo ponad tysiąc obserwatorów to jednak ładna liczba, z której dałoby się coś ukręcić, gdyby ktokolwiek z nich był aktywnyXD i w sumie nie wiem, jakie są teraz platformy dla osób takich, jak dawniej ja, pewnie blogi, ale tam ciężko się wybić, a bez publiki nie czuję motywacji.

View more

Co u Ciebie słychać

+ 1 💬 message

read all

✨ Który gwiazdozbiór jest Twoim ulubionym?

Dusscat3545’s Profile Photo☞∂υѕѕ¢αт☜
https://m.youtube.com/watch?v=XPhrTe_SHGIRozenwater’s Video 164114987809 XPhrTe_SHGIRozenwater’s Video 164114987809 XPhrTe_SHGI
Ten najodleglejszy, którego nazwy nikt z nas nie zna. Ten, do którego nie dotarła i nie dotrze żadna cywilizacja, na który nie wyglądają oczy żadnego wymiaru. Ten, który znajduje się na samym krańcu galaktyki z samego krańca kosmosu. Nieistniejący dla świata i samotny. Kto wie, czy istniał w ogóle, skoro nikt go nigdy nie ujrzał? Kto wie, może istniał kiedyś, ale zapadł się we własnej alienacji. A może istnieje i po wsze czasy istnieć będzie tylko po to, by w dzień Sądu dokonać swego żywota w ciszy i bez wiedzy nikogo, niczego. Nigdy nie dotarły do niego nawet chore melodie Azathotha, ale to może lepiej.
Pewnie jest taki gdzieś tam w przestworzach. Coś musi być na samym krańcu Nieskończoności, która krańca nie ma. Myślę o tym, bo za tym tęsknię. Za czymś niedosiężnym i nieosiągalnym. Moje szczęście mogłoby być właśnie tym najdalszym gwiazdozbiorem, jabłkiem z dłoni Ithun, kwiatem na Antarktydzie, Jedynym Pierścieniem, ciepłem spojrzenia marmurowej Galatei. Niestety, jest czymś o wiele, wiele, wiele odleglejszym, a brak tego zostawia na sercu o wiele, wiele, wiele głębsze rany. Tak naprawdę, co mi po tych cholernych gwiazdach, czy to z bliższej, czy z dalszej konstelacji, skoro żadna nie jest zdolna spełnić mego jedynego życzenia? Niech spadają i ryją w firmamencie migoczące blizny, niech spadają, aż nie zostanie ani jedna i cały świat pogrąży się w mroku. Niech to wszystko szlag.
(wiesz co, ja się w ogóle nie znam na gwiazdozbiorach i nie mam ulubionego, stąd musiałam improwizować, ale wyszedł mi w ten sposób całkiem trafny opis tego, co aktualnie czuję. Tak już bez filozofowania, to uwielbiam Gwiazdę Polarną, miałam w jednej ze swych fabuł jej personifikację, nazywała się Lyla. Na początku była Księżycem, bo Księżyce były dwa. Była siostrą Słońca - Suluki, i właśnie drugiego Księżyca, któremu na imię było Lyliel. Kochała Lyliela, jednak on odtrącił jej uczucia dla Lulaari, bogini zwycięstwa. Księżyc Lyli rozsypał się na miliony kawałków, topiąc niebo w morzu gwiazd, w tym tej jej, Gwieździe Północy, najjaśniejszej, najpiękniejszej, najboleśniejszej. Lyla jest dziś boginią niespełnionych marzeń, a ludzie modlą się o jej wstawiennictwo właśnie mając takie, jednak ona dawno ich nie słucha, w swym gniewie i bólu potrafi już tylko płonąć srebrzystym blaskiem. To jeden z moich ulubionych villainów mojego autorstwa.
Kiedyś dawno o tym wspominałam, ale dwa bodajże lata temu sama się do niej pomodliłam. Choć po dziś dzień trudno mi zracjonalizować swój ówczesny czyn i żałuję go, myślę, że to historia warta przeczytania.
https://ask.fm/Rozenwater/answers/153415292449

View more

Który gwiazdozbiór jest Twoim ulubionym

żyjesz?

laiels’s Profile Photow.
Jeszcze jak.
Powiem Ci, że nigdy nie byłam tak żywa, jak jestem teraz.
I może dlatego właśnie, że żyję, prawie zapomniałam o swojej działalności tutaj.
Tak czy inaczej — wciąż tu jestem i na razie nigdzie się nie wybieram.
Miłego wieczoru i dziękuję za troskę!
żyjesz

Lubisz zapach krwi o poranku? ~💉

Dzień to już nie pora krwi; jedynie o samym brzasku. Wiesz, wtedy, kiedy dopiero co dnieje, kiedy napierający błękit zbliżającego się poranka zlewa się z mrokiem nocy w bezkres najszlachetniejszego rodzaju niebieskości, niesamowitej i nie z tego świata, a przemijającej cicho nad zamkniętymi oczyma śpiących ludzi. Godziny, gdy patrzą tylko wybrańcy i potępieńcy. Siedzą po dachach i drzewach, po nieprzebudzonych ogrodach i w uchylonych oknach ciemnych stryszków, wyglądając jak najdalej przed siebie; widać, że patrzą za czymś, co będzie odpowiedzią na najgłębsze wołania ich dusz; choć wiedzą, że i tym razem okaże się to bezowocne. Ich oczy zasnuwa mgiełka melancholii, a firmament wczesne chmury. Niespokojne. Każde drgnięcie... może coś oznaczać.
Czy to już?
Wciąż jest jeszcze bardzo cicho, choć od czasu do czasu z oddali odzywają się nawoływania ptaków. Samochodów jeszcze nie słychać, nie ten czas; ulice puste. Nie będzie świadków.
Szczelnie zaciemnione okna niewielkiej izby. Zapach wiatru, białe ściany, rzędy dziwnych książek na leciwych, hebanowych półkach. Dłonie klęczącej postaci zaciśnięte na czarnozłotym, kubicznym obiekcie; na kostce Lemarchanda. Już wiesz, co się stanie? Czy ona wie? Nie...?
Napięcie stało się nie do zniesienia, ale nie było już odwrotu. Tylko głęboki oddech i dwa szybkie, acz niełatwe ruchy ręki dzieliły ją od jej najważniejszej i ostatniej podróży, od odkrycia nowego wymiaru odczuwania. Raz, dwa. Tyk, tyk. Dźwięki trybików, a już po chwili dochodząca z nieopisanie daleka, jakby z zewnątrz wszystkich najodleglejszych wymiarów, tęskna melodia nieznanej żadnemu ziemskiemu uchu kołysanki. Przez szpary rolet coś fosforyzuje dziwnie. To znak, że nadchodzą...
Zimno. Bardzo zimno. Ekscytacja miesza się ze strachem; lecz ona podskórnie wie, że postąpiła najwłaściwiej, jak mogła, że dla niej nie było innej drogi. Pragnęła tego.
Specyficzna, niesłychanie dekadencka woń krwi i wanilii szybko wyparła z pomieszczenia świeży zapach Bożego wiatru. Tu nie było już światłości.
„Przyzwałaś nas” — zabrzmiał niski głos bladej męskiej postaci z twarzą naszpikowaną żelaznymi igłami...

View more

Lubisz zapach krwi o poranku

Co sądzisz o tym, że Nayenne na youtube chwali się swoim bogactwem pokazuje że mieszka w kilku krajach i ma bogatego męża i wynajmuje apartamenty za miliony? a do tego zbiera donate od widzów i zarabia na filmikach? https://www.youtube.com/watch?v=T3EObkJxdL8

lilselenka’s Profile PhotoSelena
Zacznę od tego, że lubię Nayenne, kojarzę ją jeszcze z czasów, kiedy jako Usami-chan udzielała się na Asku i pisała bloga, lata temu byłam na facebookowych grupach jej odbiorców, więc śledzę jej drogę od bardzo dawna i nawet nie wiecie, jakiego mam banana na twarzy, gdy widzę, ile udało jej się przez ten czas osiągnąć. Pamiętam ją jako młodą, rozmarzoną dziewczynę z małego miasta ciężko pracującą na sukces w dziedzinach, z którymi pragnęła wiązać przyszłość, dziś widzę dorosłą, spełnioną kobietę, doskonały przykład na nieziemską moc marzeń, matkę; po prostu kogoś, kto przebył długi rejs ku wyśnionej przyszłości i ułożył sobie życie tak, jak tego pragnął. Uwielbiam tego rodzaju historie, a ta wzrusza mnie szczególnie, bo raz, że przydarzyła się komuś o ambicjach i sytuacji w gruncie rzeczy dosyć podobnych do moich obecnych, a dwa, że, choć osobiście się nie znamy, to jednak w jakiś sposób na to patrzyłam. Dziewczyna jest dla mnie wielką inspiracją. Jeżeli czuje się tak, jak ja czułabym się po zrealizowaniu swoich celów, musi być też przeszczęśliwą osobą.
Odnosząc się już typowo do Twojego pytania; po pierwsze nie „chwali się”, tylko najzwyczajniej w świecie pokazuje, bo na tym polega działalność kanałów lifestyle’owych (jak idziemy na kontrolę do dentysty, to chwalimy się uzębieniem? No chyba raczej nie) i odbiorców jej kontentu zapewne to interesuje. Idę o zakład, że gdyby tego nie robiła, zaraz byłoby, że kłamie i wcale nic nie ma. Po drugie, jak już pisałam, jej to wszystko z nieba nie spadło, pracowała na to przez lata. Tak to wygląda, najpierw nieładnie mówiąc zapierdzielasz, a potem spijasz śmietankę tudzież zjadasz owoce własnego wysiłku, jak kto woli. Ona już swoje zrobiła, by dojść do punktu, w którym znajduje się teraz i ma w pełni zasłużone zwieńczenie swych starań. Nie wiem, dlaczego ktoś miałby jej źle życzyć, kiedy nikomu tego wszystkiego nie ukradła, nic złego nie zrobiła, ba, nawet, jak mówiłam, nie dostała tego w prezencie od losu. Rozumiem, że można jej zazdrościć, ale poświęcaną na to energię proponowałabym przekuć na próby pracy nad własnym sukcesem życiowym (nie odbieraj tych słów personalnie, mówię ogólnie!), bo jak widać nic nie jest niemożliwe i jeśli odpowiednio się zepniesz, to za pięć lat może o Ciebie będą tak pytać, czego Ci życzę, bo dlaczego nie? 💕
Co do donate’ów i monetyzacji filmów, to nie czarujmy się — pieniążków nigdy za dość, i każdy, nawet milioner, chce wciąż je zarabiać. Jeśli komuś tak strasznie to nie leży, to przecież nie musi jej w tym wspierać. Reklamy na filmach można przewijać, a własne pieniądze wpłaca ten, kto uważa to za słuszne i kogo na to stać.
Ja bardzo mocno kibicuję Nayenne, choć kanału nie oglądam, kontent nie dla mnie. Własnymi rękami wykuła piękne (z tego, co można domniemywać) życie dla siebie i doskonały start dla swojej córki, która dorastać będzie w dostatku i szczęściu, a do tego obyta w świecie. Nic, tylko pogratulować.

View more

Co sądzisz o tym że Nayenne na youtube chwali się swoim bogactwem pokazuje że

Jak definujesz sny? Czym one są dla Ciebie? Wierzysz, że w snach są przekazywane podświadome informacje? ~🌙

Gdyby rzeczywistość była szybą w oknie, sen byłby witrażem; ubarwioną szczodrze, zupełnie przeinterpretowaną przez nasze umysły, kapryśnie, niemal przapadkowo posklejaną w jedną całość wariację na temat otaczającej nas rzeczywistości. Czasami w sposób dosłowny odnoszą się do naszych codzienności, np. zawierając w swej treści konkretne, znane nam osoby czy wydarzenia, choć zwykle i tak mocno zdeformowane, a czasami stanowią z pozoru odrębną od niej historię, swoim emocjonalnym nacechowaniem i znaczeniem będącą jednak odbiciem naszych wiodących w danym okresie czasu uczuć i obaw. Tak oto na przykład od początku pandemii zostałam we śnie kilkukrotnie nawiedzona przez wizję mężczyzny w ptasiej masce średniowiecznego lekarza, a w okresie porachunków z pewną osobą śniło mi się, że jestem ścigana przez satanistyczną sektę. Niby nic realnego, a nie musiałam długo się doszukiwać, by znaleźć źródło ujrzenia w nocy tych, a nie innych obrazów. Coś zmąciło w znaczniejszy sposób spokój mojej duszy, a mózg ułożył sobie na tej podstawie prawie że fabułę opowiadania — żadna to tajemnica, ale i tak uważam marzenia senne za rzecz wyjątkowo fascynującą i z zapartym tchem wyczekuję kolejnych, nawet tych nieprzyjemnych; wiele spośród nich jest na tyle charakterystycznych, że zostają w mojej pamięci na bardzo długo i stanowią dla mnie inspirację do tworzenia rozmaitych dziełek, a czasem nawet podwaliny pod historie przyszłych nocy. Sny udaje mi się zapamiętywać dopiero od niedawna i uważam to za prawdziwe błogosławieństwo; to prawie jak filmy nakręcone tylko dla mnie i wyreżyserowane przez moje serce, coś, czego w realu raczej bym nie wymyśliła. Jako, że sporo we mnie negatywnych emocji, koszmary niestety przeważają, ale raz na jakiś czas przyśni mi się coś tak zachwycającego, że wynagradzałoby je z nawiązką, gdyby potrzebowały wynagrodzenia; jak już wspominałam, doceniam każde doświadczenie senne, może z wyjątkiem paraliży i występowania w snach robactwa, którego, jak wiecie, panicznie się boję.
Jeśli chodzi o najczęstszy temat tego, co widzę nocą, gdy akurat nie muszę z nikim walczyć, przed nikim uciekać ani się ukrywać, są to wyobrażenia dotyczące moich ukochanych ludzi, takie namiastki pięknych chwil spędzonych w ich towarzystwie.
W senniki nie wierzę chociażby dlatego, że w jaki nie spojrzysz, wytłumaczenie danego symbolu będzie inne.
Skoro już przyszło do tego tematu, nie mogę nie polecić bezpośrednio z nim powiązanej serii slasherów, którą uwielbiam, chodzi oczywiście o „Koszmar z ulicy Wiązów”. Jeżeli ktoś nie widział, a lubi ten podgatunek i groteskowo-oniryczne klimaty/chce nadrobić klasykę kina/jest estetą i ma ochotę popatrzeć sobie na przepiękną Heather Langenkamp w roli Nancy, to serdecznie polecam! Gwarantuję, że Wasze mózgi się nim zasugerują i wytworzą któregoś razu coś bardzo ciekawego w oparciu o jego fabułę, nawet mojemu się udało, a wówczas należał jeszcze do opornych pod tym względem. To było naprawdę interesujące! 🖤
Oneee, twooo... 🔪

View more

Jak definujesz sny Czym one są dla Ciebie 
Wierzysz że w snach są przekazywane

🌟

⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀✯☆✯
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
⠀⠀⠀⠀⠀⠀❝Twe oczy, skąd Kupido na wsze ziemskie kraje,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Córo możnego króla, harde prawa daje,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie oczy, lecz pochodnie dwie nielitościwe,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Które palą na popiół serca nieszczęśliwe.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie pochodnie, lecz gwiazdy, których jasne zorze
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Błagają nagłym wiatrem rozgniewane morze.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie gwiazdy, ale słońca pałające różno,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Których blask śmiertelnemu oku pojąć próżno.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie słońca, ale nieba, bo swój obrót mają
⠀⠀⠀⠀⠀⠀I swoją śliczną barwą niebu wprzód nie dają.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie nieba, ale dziwnej mocy są bogowie,
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Przed którymi padają ziemscy monarchowie.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie bogowie też zgoła, bo azaż bogowie
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pastwią się tak nad sercy ludzkimi surowie?
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie nieba: niebo torem jednostajnym chodzi;
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie słońca: słońce jedno wschodzi i zachodzi;
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie gwiazdy, bo te tylko w ciemności panują;
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Nie pochodnie, bo lada wiatrom te hołdują.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Lecz się wszytko zamyka w jednym oka słowie:
⠀⠀⠀⠀⠀⠀Pochodnie, gwiazdy, słońca, nieba i bogowie.❞
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀✯☆✯

View more

Twe oczy

W drodze do szczęścia, przemierzysz mile cierpienia?

Ofilia77’s Profile PhotoRose
Już to zrobiłam.
Choć tak naprawdę wcale nie wiedziałam, że cokolwiek przemierzam, ani tym bardziej, że na końcu tej wędrówki czeka mnie szczęście. Prędzej spodziewałabym się zwieńczenia w postaci - w najlepszym razie - całkowitego załamania nerwowego.
Cierpienie, jak mi się zdawało, po prostu było, a ja w nim trwałam, czekając sama nie wiem na co. Pewnie na nic. Po prostu egzystowałam, pogrążona w stagnacji na tyle głębokiej, by z biegiem lat stała się dla mnie naturalnym stanem rzeczy. Byłam nieskończenie samotna w latach, kiedy najbardziej potrzebowałam ludzi do prawidłowego rozwoju. Dni te ubarwiały co prawda zawsze miłe i podbudowujące internetowe rozmowy z przyjaciółką, jednak egzystencjalna zima nadal pozostawała egzystencjalną zimą - wystarczyła awaria internetu, bym znów przeżyła zbyt bliskie spotkanie z ciszą i mrocznymi myślami.
Sytuacja zaczęła ulegać poprawie we wrześniu zeszłego roku. Zapisałam się wówczas na zajęcia aktorskie w pobliskim teatrze i zrobiłam trzecie podejście do psychoterapii - jak szybko się okazało, tym razem skuteczne. W dwa pierwsze spotkania poczyniłam większy progress, niż na dwóch poprzednich przez parę lat. Cały mój dotychczasowy światopogląd został obrócony w perzynę. Nabrałam znacznie więcej zdecydowania i pewności siebie, uświadomiono mi, że jaka bym nie była (i ktokolwiek z nas zresztą), ludzie zawsze będą pleść na mój temat brednie i że nie muszę się tym przejmować, bo ich wyssane nie powiem skąd mądrości wcale mnie nie definiują.
Przełamana już wstępnie tą wiedzą oraz własną motywacją, zachęcona faktem, że nikt z koła teatralnego mnie nie zna i mogę rozpocząć wśród nich z czystą kartą, zaczęłam zawiązywać przyjaźnie.
Niedługo później ruszył nabór do Młodzieżowego Strajku Klimatycznego w moim mieście - przystąpiłam do niego i pierwszy raz w życiu poczułam, że mój głos się liczy, że mogę fizycznie uczynić coś dla moich ideałów. Naprawdę niesamowite, dotąd aktywistów widywałam tylko w telewizji, a teraz sama nią jestem i się z nimi koleguję.
Zwieńczeniem pasma mojego szczęścia, najsłodszą w świecie wisienką na torcie okazało się poznanie X. Do teraz nie mogę w to uwierzyć i czuję ogromne emocje, ilekroć o tym pomyślę. To nasza wspólna historia, więc nie zdradzę nic więcej, ale muszę przyznać, że relacja ta wywołała prawdziwą rewolucję w mojej duszy. Osoba, w której byłam (i nadal jestem, tylko że bardziej) zakochana od miesięcy odwzajemniła moje uczucie. Ktoś, kogo mam za ideał, dostrzegł we mnie wartość i piękno. Szczęśliwa miłość to wspanialsze, niż byłby w stanie opisać słowami najlepszy poeta, więc ja, zaledwie uzdolniona humanistycznie licealistka, nawet nie będę się na to porywać. Już wiem, co znaczy powiedzenie, że za pieniądze szczęścia nie kupisz. Nic materialnego nigdy nie dało i nie da mi nawet na sekundę tej euforii, którą teraz czuję bez przerwy. To najcenniejszy stan.
Moja rada jest taka, aby po prostu przeć naprzód bez zastanawiania się, co czeka za zakrętem - bo Bóg wie, co robi.

View more

W drodze do szczęścia przemierzysz mile cierpienia

Czy oszukujesz czasami bliskie Ci osoby - krewnych i przyjaciół? Czy warto?

KawaiiMangozjeb’s Profile PhotoMyślezja Kuriozalna
Już mówię, ale najpierw mały disclaimer - odtąd będę odpowiadać tylko na pytania przychodzące do mnie z kont wiarygodnych, tj. stale aktywnych od co najmniej pół roku, im dłużej tym lepiej. Przepraszam wszystkie osoby o czystych intencjach, które przez to będą mieć problemy, by się ze mną porozumieć, ale nie robię tego nikomu na złość, a jedynie, zważywszy na ostatnie wypadki, dla własnego bezpieczeństwa. Jak to mawia bliska mi osoba; "nie ruszaj g*wna, bo będzie śmierdzieć". Na najoporniejszych skuteczne jest tylko ignorowanie, a moim, jako osoby typowo "muszącej mieć ostatnie słowo", wielkim zadaniem jest teraz opanowanie tej sztuki. Nigdy więcej toksycznych sytuacji, na których jedyne, co zyskuję, to koszmary senne. Dziękuję wszystkim, którzy wsparli mnie w tych bądź co bądź ciężkich chwilach.
A wracając do pytania...
No cóż, niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto zawsze mówi tylko prawdę. Śmiem twierdzić, że takich ludzi nie ma, a jeżeli są, to może kilkuset na cały świat.
I ja także niejednokrotnie posunęłam, posunę się do kłamstwa, jednak zastrzegam, że robię tak jedynie wtedy, kiedy jest ono najlepszym wyjściem z danej sytuacji. Nie wyznaję dość popularnego poglądu, że lepsza gorzka prawda, niż słodkie kłamstwo, bo życie nauczyło mnie, że to ni mniej, ni więcej, jak tylko utopijny truizm. Jeżeli niepoznanie jakiejś prawdy nic w czyimś życiu nie zmieni, a oszustwo może uchronić go przed zamartwianiem się o mnie, wybór jest oczywisty. I w taki oto sposób ukrywam większość swoich problemów, a także ich skutki, chociażby głodzenie się (mówię po prostu, że jestem na diecie, nie zdradzając jej niedorzeczności) czy samookaleczanie. Jestem uparta jak osioł i nikt poza X i tak nie mógłby nic na to poradzić (a i on w ograniczonym zakresie), więc po co mają psuć sobie zdrowie? Wystarczy, że robię to ja, inni nie muszą cierpieć przez moj ą zje.aną osobowość. Umrzeć nie umrę, w szpitalu też nie skończę, bo jakieś tam niedobitki zdrowego rozsądku jeszcze mam, poza tym wiem, że ja wyszłabym na tym jak Zabłocki na mydle, a moje tajemnice na jaw.
Jak schudnę, ze względu na wymienioną wyżej osobę ponownie spróbuję recovery. Gdzieś tam głęboko zapewne mam potencjał, by się podnieść, wystarczy chcieć.
Co do drugiego pytania; owszem, warto. Jeżeli mają się tylko denerwować przez Waszą głupotę i egoizm, to warto. Nie bawcie się w bohaterów stojących na straży prawdy, bo nimi nie jesteście i narobicie tym więcej szkody, niż pożytku. Bliscy się martwią, a nie zasłużyli na to.
Żeby nie było, nie zachęcam do manipulacji ani oszukiwania "dla sportu", taką postawą wręcz się brzydzę. Spryt to dobra rzecz, ale nie ślizgactwo, jak to nazywam. Nikt nie lubi fałszywych osób.
Po prostu bądźmy fair. Najlepiej na chłodno przemyśleć wszystkie za i przeciw, intuicyjnie podjąć decyzję, jakie słowa obiektywnie przyniosą jak najmniej przykrych konsekwencji dla ogółu i to je wypowiedzieć. Prawda nie jest wartością nadrzędną, jak chciałoby wielu.

View more

Czy oszukujesz czasami bliskie Ci osoby  krewnych i przyjaciół Czy warto

Language: English