Gdzie kupujesz swoje lalki, Balladyno? Opowiesz o tym hobby?
Z przyjemnością. Uwielbiam opowiadać o tym, co kocham! Przepraszam, że tak długo zwlekałam z odpowiedzią. Ostatnio nie dostaję zbyt wielu pytań, więc będę miała okazję, by nadrobić te, na które nie złożyło się miesiące temu.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀☾ ♡ ☽
Od dziecka lalki były mymi ulubionymi zabawkami. Pamiętam, że w pierwszych klasach podstawówki uwielbiałam Monster High i Bratzillaz, posiadałam (i nadal posiadam) większość modeli z wczesnych serii. Z sentymentu planuję sprawić sobie niektóre brakujące, szczególnie zależy mi na pięknej Fiannie Fins z Bratzillaz.
Teraz jednak nieporównywalnie większą uwagę poświęcam tym typowo kolekcjonerskim, głównie Pullip, Dal i Byul. O ich istnieniu dowiedziałam się jako dziewięciolatka i od razu oczarowała mnie ich uroda. Niedługo potem dostałam pierwszą. Sądzę, że mogłam być najmłodszą w Polsce posiadaczką takowej, tym bardziej, że zbieranie ich było wówczas w naszym kraju doprawdy niszowym hobby. Niby żadne osiągnięcie, ale jakoś mi z tym fajnie, że w pewnym sensie byłam „naj”.
W chwili obecnej moją własnością jest pięć lalek tego rodzaju: Byul Sucre (u mnie Mignon), Dal Heiwa (Frances), Dal Puki (jeszcze nie zdecydowałam się na imię dla niej), Dal Milch (od angielskiego określenia aureoli Halo) i Dal Sakura (też jeszcze bezimienna), a niebawem do tej kolekcji dołączy Pullip Classical Alice. Wszystkie sukcesywnie personalizuję, wymieniam ich słabo artykułowane oryginalne ciałka na znacznie lepsze firmy Obitsu, podobnie z perukami oraz oczami. Gdy uważa się, że do makijażu lalki lepiej pasować będzie inny kolor oczu lub włosów, to dlaczego nie wydobyć z niej naszej własnej wizji piękna?
To nie wszystkie, które miałam. Część sprzedałam z powodu braku pomysłu na nie, po prostu nie poczułam tej nici porozumienia, a to kwestia niezwykle ważna. Była wśród nich także jedna BJD. Już raczej nie zabiorę się za Dollfie, bo to po prostu nie dla mnie, choć planuję spróbować jeszcze z Dollfie Dream, interesuje mnie model Yukino. Jej melancholijny wyraz twarzy sprawia, że chyba nie będę w stanie odmówić sobie ujrzenia go na żywo.
Naprawdę cieszy mnie to zajęcie, jest cudowne. Z początku wszyscy podejrzewali, że to będzie fanaberia na pięć minut, ale chyba już wiedzą, ile racji w tym mieli, skoro ich pięć minut niebawem zamieni się w dziesięć lat. Czas zawsze najlepiej pokazuje prawdę.
Lalki kupuje się w zależności od firmy na oficjalnych stronach, niektóre można też zdobyć na eBayu, Buyee i innych witrynach tego typu, z czego warto korzystać, bo są tam również wyprzedane modele. Z tym, że nie radziłabym kupować tak BJD, bo można trafić na podróbkę. Idealnie odwzorowaną, ale podróbkę, a kupić coś takiego (niektórzy, np. pewna youtuberka, robią to celowo, by wyszło taniej...) to jak okraść twórcę, postawa, której nienawidzę i absolutnie nie szanuję. I dopuszczając się czegoś tak skandalicznego trzeba liczyć się z tym, że żaden poważny kolekcjoner nie będzie. Lepiej nie kupić wcale, niż zachować się jak szuja.
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀☾ ♡ ☽
Od dziecka lalki były mymi ulubionymi zabawkami. Pamiętam, że w pierwszych klasach podstawówki uwielbiałam Monster High i Bratzillaz, posiadałam (i nadal posiadam) większość modeli z wczesnych serii. Z sentymentu planuję sprawić sobie niektóre brakujące, szczególnie zależy mi na pięknej Fiannie Fins z Bratzillaz.
Teraz jednak nieporównywalnie większą uwagę poświęcam tym typowo kolekcjonerskim, głównie Pullip, Dal i Byul. O ich istnieniu dowiedziałam się jako dziewięciolatka i od razu oczarowała mnie ich uroda. Niedługo potem dostałam pierwszą. Sądzę, że mogłam być najmłodszą w Polsce posiadaczką takowej, tym bardziej, że zbieranie ich było wówczas w naszym kraju doprawdy niszowym hobby. Niby żadne osiągnięcie, ale jakoś mi z tym fajnie, że w pewnym sensie byłam „naj”.
W chwili obecnej moją własnością jest pięć lalek tego rodzaju: Byul Sucre (u mnie Mignon), Dal Heiwa (Frances), Dal Puki (jeszcze nie zdecydowałam się na imię dla niej), Dal Milch (od angielskiego określenia aureoli Halo) i Dal Sakura (też jeszcze bezimienna), a niebawem do tej kolekcji dołączy Pullip Classical Alice. Wszystkie sukcesywnie personalizuję, wymieniam ich słabo artykułowane oryginalne ciałka na znacznie lepsze firmy Obitsu, podobnie z perukami oraz oczami. Gdy uważa się, że do makijażu lalki lepiej pasować będzie inny kolor oczu lub włosów, to dlaczego nie wydobyć z niej naszej własnej wizji piękna?
To nie wszystkie, które miałam. Część sprzedałam z powodu braku pomysłu na nie, po prostu nie poczułam tej nici porozumienia, a to kwestia niezwykle ważna. Była wśród nich także jedna BJD. Już raczej nie zabiorę się za Dollfie, bo to po prostu nie dla mnie, choć planuję spróbować jeszcze z Dollfie Dream, interesuje mnie model Yukino. Jej melancholijny wyraz twarzy sprawia, że chyba nie będę w stanie odmówić sobie ujrzenia go na żywo.
Naprawdę cieszy mnie to zajęcie, jest cudowne. Z początku wszyscy podejrzewali, że to będzie fanaberia na pięć minut, ale chyba już wiedzą, ile racji w tym mieli, skoro ich pięć minut niebawem zamieni się w dziesięć lat. Czas zawsze najlepiej pokazuje prawdę.
Lalki kupuje się w zależności od firmy na oficjalnych stronach, niektóre można też zdobyć na eBayu, Buyee i innych witrynach tego typu, z czego warto korzystać, bo są tam również wyprzedane modele. Z tym, że nie radziłabym kupować tak BJD, bo można trafić na podróbkę. Idealnie odwzorowaną, ale podróbkę, a kupić coś takiego (niektórzy, np. pewna youtuberka, robią to celowo, by wyszło taniej...) to jak okraść twórcę, postawa, której nienawidzę i absolutnie nie szanuję. I dopuszczając się czegoś tak skandalicznego trzeba liczyć się z tym, że żaden poważny kolekcjoner nie będzie. Lepiej nie kupić wcale, niż zachować się jak szuja.