Czy w życiu należy kierować się stałymi zasadami, na przykład Dekalogiem? Jakimi zasadami się kierujesz w swoim życiu? Dobrej nocy i spokojnego snu Życzy Kotełowy ?
Warto mieć zasady, najlepiej takie, które nie przyczyniają do działania na szkodę swoją lub innych. Połączenie zdrowego rozsądku z zasadą wzajemności powinno być podstawą kodeksu moralnego każdego człowieka. Czy jednak tym zbiorem zasad powinien być Dekalog? Niekoniecznie. Zasady zawarte w Dekalogu nie są zasadami uniwersalnymi. Pierwsze trzy przykazania odnoszą się wyłącznie do relacji człowieka z Bogiem. Są one jak najbardziej trafne dla osób wierzących, natomiast w przypadku ateistów siłą rzeczy nie mają żadnego zastosowania. Przykazania czwarte, piąte i siódme w ogólnym przypadku są słuszne, natomiast zdrowy rozsądek nakazywałby dorzucenie tutaj słowa "ale" i wymienienia kilku wyjątków od reguły. "Czcij ojca swego i matkę swoją" - w porządku, o ile mówimy o normalnej, zdrowej rodzinie. Nikt mi nie powie, że nakazywanie dziecku, które nie doświadcza nawet elementarnego szacunku ze strony rodziców, czcić swoich oprawców, jest w jakikolwiek sposób dobre. Szacunek zawsze powinien być wzajemny. Więzy krwi i starszeństwo nie są wystarczającym powodem, by dawać zezwolenie na przemoc, szczególnie na przemoc wobec osoby słabszej i zależnej, jaką jest dziecko. Nawet od bardzo słusznego przykazania "nie zabijaj" można znaleźć wyjątki - chociażby w przypadku obrony własnej, swoich bliskich lub Ojczyzny złamanie tego przykazania może okazać się konieczne. Podobnie wyjątek można znaleźć w przypadku kradzieży - jeżeli człowiek ma do wyboru kradzież bochenka chleba lub śmierć z głodu, nie wydaje mi się, żeby kradzież jedzenia była zbrodnią wymagającą surowej kary - a to właśnie sugeruje Dekalog. Życie pisze różne scenariusze i w przeciwieństwie do tego, co mówi Biblia, nie warto nadstawiać drugiego policzka. Jeżeli nie walczysz o siebie, jeżeli pozwalasz innym sobą poniewierać, możesz co najwyżej zostać bezimiennym męczennikiem - a tak naprawdę, po prostu kolejnym przegranym, zniszczonym przez brutalną rzeczywistość.