~ ♡
Kiedy skończyła się lekcja, wszyscy wybiegli z sali
z hukiem. Zszedłem spokojnie na dół i rzuciłem
plecak pod ścianę.
Wokół praktycznie nikogo nie było. Dzisiaj sprzedają
gofry, więc wszyscy pewnie walczą o nie pod 9.
Zauważyłem, że na parapecie siedzi Egao. Machała
nogami, które wisiały jakiś metr od podłogi.
Jest raczej niska, jak w ogóle tam weszła?
Teraz chyba chciała zejść, bo wyginała się
w tę i we w tę próbując wyciągnąć nogę jak najdalej.
- Po prostu skocz! - zacząłem się śmiać.
- Ale się boję!
Wciąż rozbawiony podszedłem do niej i podałem jej obie
ręce, żeby bezpiecznie znalazła się na dole.
- Straszna z ciebie ciamajda! Co byś zrobiła,gdyby
nikogo tu nie było?
- Zaczęłabym płakać - odparła ze śmiechem,
prostując sukienkę. - raczej nie ukrywam
swoich uczuć. Ciekawi mnie, dlaczego inni to robią.
- Masz na myśli to, że udają, że wszystko jest w
porządku? - zapytałem przyglądając się jej.
- Tak. Potem winią innych za to, że im wierzą.
Czy to ich wina, że są takim dobrymi aktorami?
- zapytała z powagą.
Zaśmiałem się.
- Sam nie wiem. Może nie chcą zaprzątać innym głowy,
każdy ma swoje problemy. Może wiedzą, że i tak nikogo
to nie obchodzi. A może po prostu chcą, żeby
ktoś sam to spostrzegł.
- A kiedy nikt nie zauważy, mają do nich żal?
Sami nie wiedzą, że wszyscy ich przyjaciele czują
dokładnie to samo. Niektórzy ludzie tak dobrze
grają szczęśliwych, że nikomu do głowy nawet nie
przyjdzie myśleć, że jest inaczej - popatrzyła na
mnie wielkimi oczami, jakby była trochę zirytowana.
- Dlaczego? - zaciekawiłem się - może oni
faktycznie są szczęśliwi.
- Nie.
- Nie? - zmarszczyłem brwi.
Uśmiechnęła się do mnie radośnie i uderzyła lekko
w pierś.
- Nie.
z hukiem. Zszedłem spokojnie na dół i rzuciłem
plecak pod ścianę.
Wokół praktycznie nikogo nie było. Dzisiaj sprzedają
gofry, więc wszyscy pewnie walczą o nie pod 9.
Zauważyłem, że na parapecie siedzi Egao. Machała
nogami, które wisiały jakiś metr od podłogi.
Jest raczej niska, jak w ogóle tam weszła?
Teraz chyba chciała zejść, bo wyginała się
w tę i we w tę próbując wyciągnąć nogę jak najdalej.
- Po prostu skocz! - zacząłem się śmiać.
- Ale się boję!
Wciąż rozbawiony podszedłem do niej i podałem jej obie
ręce, żeby bezpiecznie znalazła się na dole.
- Straszna z ciebie ciamajda! Co byś zrobiła,gdyby
nikogo tu nie było?
- Zaczęłabym płakać - odparła ze śmiechem,
prostując sukienkę. - raczej nie ukrywam
swoich uczuć. Ciekawi mnie, dlaczego inni to robią.
- Masz na myśli to, że udają, że wszystko jest w
porządku? - zapytałem przyglądając się jej.
- Tak. Potem winią innych za to, że im wierzą.
Czy to ich wina, że są takim dobrymi aktorami?
- zapytała z powagą.
Zaśmiałem się.
- Sam nie wiem. Może nie chcą zaprzątać innym głowy,
każdy ma swoje problemy. Może wiedzą, że i tak nikogo
to nie obchodzi. A może po prostu chcą, żeby
ktoś sam to spostrzegł.
- A kiedy nikt nie zauważy, mają do nich żal?
Sami nie wiedzą, że wszyscy ich przyjaciele czują
dokładnie to samo. Niektórzy ludzie tak dobrze
grają szczęśliwych, że nikomu do głowy nawet nie
przyjdzie myśleć, że jest inaczej - popatrzyła na
mnie wielkimi oczami, jakby była trochę zirytowana.
- Dlaczego? - zaciekawiłem się - może oni
faktycznie są szczęśliwi.
- Nie.
- Nie? - zmarszczyłem brwi.
Uśmiechnęła się do mnie radośnie i uderzyła lekko
w pierś.
- Nie.