- Co by nie mówić - Zaczął przełykając nerwowo ślinę - W takim konkursie grzech nie wziąć udziału. Atrakcyjne nagrody, piękna prowadząca - Spojrzał na kotkę a po chwili na Dianę - Wiesz co kochanie...wal w ryj i tak nie uwierzysz, że to ja jestem tu ofiarą. Może być z torebki, wiem jak walisz z liścia, Bruce do tej pory dojść do siebie nie może.
- Hmmmm - spojrzał w oczy przysłonięte maską, widać było, że właśnie nad czymś się zastanawia. Na jego twarzy na przemian pojawiało się niezrozumienie ale i też zamyślenie - Czyli jeżeli mnie ukradniesz, to popełnisz przestępstwo, za które mógłbym Cię ścigać bo jest to zabór mienia, ewentualnie porwanie ale jeżeli Cię zacznę ścigać, to będzie oznaczało brak zniewolenia tym samym brak przestępstwa, za które mógłbym Cię ścigać...Ech tyle pytań i zero odpowiedzi...Dobra czyń swoją powinność, ale uważaj jestem delikatny
- Nie nazwałbym tego stwierdzeniem a pytaniem, które słusznie zadałeś w obecnej sytuacji, Gdybyś stwierdził, byłoby to nie logiczne bo nie masz wglądu do mojego umysłu. Ale wracając do pytania, też mógłbym je zadać, ale w natłoku naszych obowiązków wobec świata i ludzi a każdy z nas ma swoje miasto do obrony to nic dziwnego. Pozostaje nam się cieszyć, że zawodowo ponownie nie musimy łączyć naszych sił, co byłoby jednoznaczne z ogromnym zagrożeniem. Jednakże prywatnie nie widzę przeciwskazań, byśmy w jakiś piątek odłożyli na wieszak nasze peleryny i spotkali się.
- Woodrow Wilson powiedział „Przyjaźń jest jedynym cementem, który utrzyma świat razem” idąc tym tokiem rozumowania mój drogi, jakże mógłbym zapomnieć.
Stał na dachu jednej z czynszowych kamienic, jego czarna jak węgiel peleryna powiewała na wietrze łopocząc niczym flaga na kopule Białego Domu. I chociaż jego postać wciąż skrywał cień to srebrne "S" na jego piersi odbijało światło wielkiego księżyca zawieszonego nad Metropolis. Jego nadludzki zmysł słuchu wyłapywał co jakiś czas coraz to różniejsze dźwięki będące jednocześnie głosami miasta. Słyszał nocne modlitwy, płacz dzieci nie chcących jeszcze spać, kłótnie małżonków i wiele wiele innych tak dobrze mu znanych, ale po chwili usłyszał to wypowiadane mimochodem pytanie, zadawane szeptem zapewne, przez kogoś, kto choć chciał nie mógł zasnąć, bo rzeczywiście można było je postawić na równi z pytaniem czy pingwiny mają kolana.
Westchnął głęboko i skrzyżował ręce na piersi
- No co może robić Bat Man w każdy piątek? Jak każdy dobrze szanujący się detektyw pewnie rozwiązuje jakąś ważną zagadkę.
View more
When you walk down the road Heavy burden, heavy load I will rise and I will walk with you When you walk through the night And you feel like you want to just give up, give up, give up on the fight I will come and I will walk with you Walk with you Until the sun don't even shine Walk with you I'll be there all the time I tell you I'll walk with you See you through
- I am still in your world, I am still in your heart, I am still just yours.
I LOVE YOU SO MUCH
"Jesteś kobietą, o której mężczyzna może tylko marzyć. Moją tylko moją, bo mam naturę marzyciela"
-Kocham Cię jak nikogo na tym i na jakimkolwiek świecie-Kal'El stanął przed Dianą i objąwszy ją w pasie przytulił mocno do siebie. Ujął jej jedną dłoń jak w tańcu i zbliżył usta do jej ust, a po chwili po prostu ją pocałował. Zatraciwszy się w tym pocałunku pieścił jej wargi swoimi. Nie liczył się nikt poza nimi i nic poza tym co było między nimi.
"Mój błysk przebije ciemności, moja jasność mroki rozproszy"
Andrzej Sapkowski Sezon Burz.
Clark stał przez chwilę wpatrując się w nieznajomego. Próbował oczywiście wyczuć cokolwiek przy użyciu swoich zmysłów. Ale ani rentgenowski wzrok, ani super słuch niczego, dosłownie niczego nie wykryły. Przybysz zdawał się wiedzieć bardzo wiele o nim, wiedział na pewno kim jest. Przez chwilę, w której rozmyślał nad odpowiedzią, wciąż próbował rozszyfrować kim jest tajemnicza postać.
-Zgodzę się. Podejmę Twoje wyzwanie.
"Wewnątrz każdej bryły węgla tkwi diament, który czeka, żeby się wydostać"
-Terry Pratchett
-Hmm-Kal El przez chwilę patrzył na Kotkę z lekkim acz przekornym uśmieszkiem-No cóż-Zaczął w końcu przymrużając oboje oczu jakby chciał dać do zrozumienia, że doskonale zdaje sobie sprawę ze zróżnicowanych intencji Seliny i wie, że jego rozmówczyni jest zdolna do wielu rzeczy. Innymi słowy doskonale wiedział, że Cat Woman to kombinatorka i mała intrygantka-Powiedzmy, że wciąż żyję nadzieją, ze jesteś niczym diament, którego można wydobyć z czeluści czarnego płaszcza węgla-Superman spojrzał na dół a jego oczy błysnęły jasnym niebieskim światłem co oznaczało, że własnie używał promieni rentgenowskich-Cóż za niesamowity zbieg okoliczności-Uniósł się ku górze a po chwili uderzył w ziemię by zniknąć w wielkim otworze, który wybił używając swojej siły. Kilka minut później znów pojawił się nad otworem ściskając coś w dłoni. Przez palce Selina mogła dojrzeć czarne gródki węgla. Nagle z oczu Kal El'a wystrzelił strumień laserowy skierowany na jego dłoń. Po dłuższej chwili w rozżarzonej do białości dłoni Supermana pojawił się największy diament na świecie o nieskazitelnym blasku i szlifie-Trzymaj-powiedział beznamiętnie do kotki-Teraz będziesz musiała mieć oczy z tyłu głowy, żeby to Tobie nikt go nie buchnął
View more