Juz lepiej. Jestem twarda i nie płacze. Życie zaskakuje. Wszystko się zmienia. Królestwo upadło ale ja wciąż trwam. Pojawili się ludzie w moim życiu, którzy sprawiają, że moje życie nabrało barw. Wspaniałe uczucie.
Królowa traci swe siły. Ale żyje. Wielu się odwróciło, wielu odeszło. A ona musi trwać dopóki nie wykona swej misji.
To jest jedyny wyjątek, w którym druga połowa nie otrzymałaby mojego przebaczenia. Nie uznaje też czegoś takiego jak chwila słabości. Co to w ogóle znaczy? Jeśli ktoś zdradza to znaczy, że już się nie podobam i mnie nie kocha. Nie robi się tego od tak. Zamiast myśleć dołem, lepiej pomyśleć o rodzinie, dzieciach, kobiecie. Także nie ma wybaczenia w takiej sytuacji. Cały świat się człowiekowi wali.
Nie jestem. Żyje w świecie wytworzonym w mojej głowie. Bezpiecznym, ciepłym, pełnym dobroci. Tutaj nikt nikogo nie krzywdzi, nie zabija. Nikt tu nie choruje. Tylko ja i mój świat. Tworzę to ponieważ mam dusze artysty i chce się dzielić dobrocią z innymi. By oni tez uwierzyli, że można.
Zależy. Czasem zależy to od sytuacji w jakiej się znajdujemy i od przetrwania... A czasem to tylko czysta przyjemność.
Z moich snów uciekasz nad ranem,
Cierpka jak agrest, słodka jak bez.
Chcę śnić czarne loki splątane,
Fiołkowe oczy mokre od łez.
Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte,
Przez gniew i smutek,
Stwardniałe w kamień rozpalę usta smagane wiatrem.
Oczywiście. On pełen mroku i tajemnic. Ja czysta i naga w jego obliczu. Zdziera ze mnie wstyd. Wysysa kompleksy. Jestem. Choć jego brak. Tylko pozostaje wspomnienie, po jego bezpiecznym dotyku. Bolesne wspomnienie...
Brak perspektyw na przyszłość. Ludzie ogarnięci żądzą władzy. Brak sprawiedliwości. Brak zrozumienia. Przede wszystkim zrozumienia drugiego człowieka. Fakt że mamy coraz mniej czasu, chociaż mamy go tyle co zawsze, a jednak ucieka gdzieś. Nieodracalnie. Brak miłości i wsparcia. Patrzenie na korzyści materialne.
Dokąd to zmierza? Dokąd zmierzam ja?
Zbyt łatwo ufam. Zbyt szybko wybaczam. A potem za to płacę...