Rozpoczęłam urlop. Powinnam właśnie sunąć po A1 w stronę Zakopanego, ale koleżanki na cztery dni przed wyjazdem w góry zostawiły mnie na lodzie i odwołały wyjazd. Muszę zrezygnować ze zdobycia Kasprowego Wierchu, Grzesia, Rakonia, Wołowca, Suchego Wierchu na Hali Stoły, Smreczyńskiego Stawu i Czarnego Stawu pod Rysami, z Okna Pawlikowskiego w Jaskini Mylnej i wyjazdu do Budapesztu. Pękło mi serce i roztrzaskało się na milion kawałków, byłam już spakowana i w stu procentach przygotowana do tego wyjazdu.
Chcąc choć odrobinę poprawić sobie humor, zrobiłam sobie kolejną dziarkę, ale to wcale nie wypełniło pustki.
Zdecydowałam się na coś, na co nigdy wcześniej bym się nie zdobyła - jadę w góry sama. Tydzień później, na krócej, wybrałam też nieco bardziej oblegane przez turystów szlaki, ale takie, których jeszcze nie poznałam. Nie dam sobie popsuć tego urlopu.
Wpadnę też na dwa dni do Warszawy i do Poznania na koncert Palaye Royale. W drodze powrotnej z Zakopca odwiedzę Kraków, w którym mam przesiadkę. Koniecznie zajrzę do Dziurawego Kotła - kawiarni w stylu Harry'ego Pottera i Tawerny Wilczy Dół inspirowanej Wiedźminem. Urlop na walizkach, tego potrzebuję. Może to będą jedne z lepszych wakacji.
View more