Chcę spijać wino z Twoich warg.
Tęsknię wnętrznościami i gardłem,
moje włosy tęsknią,
moja skóra
jest zrobiona z tęsknoty.
Ale najpotężniej
tęskni światło w mojej głowie.
Ono nie umiera
nawet we śnie,
kiedy umierają włosy, wnętrzności i skóra.
Niektórzy Cię poklepią po plecach, aby złamać ci kręgosłup.
Tak.
Chodź, znikniemy na chwilę, to miasto przytłacza jak głaz
już kupiłem Ci bilet, nie wahaj się więc chociaż raz
patrz, ta jesień, jak miłość, purpurą rozkrwawia nam wzrok
mam poezję i wino, będziemy się kochać co noc.
Natchnienie, natchnieniem, ale ja wolałbym długą rozmowę z inteligentną kobietą, przy lampce czerwonokrwistego wina. Co o tym myślisz?
Daj o sobie znać.
Wiem, że to pewnie nie ma najmniejszego sensu, ale chciałbym Cię tutaj.
Zbyt często nie sięgamy po to, czego chcemy, tylko bierzemy to, co jest. Rozkładamy ręce i mówimy „tak wyszło”. Nie walczymy o lepszą pracę, nie naprawiamy związków – siadamy na dupie i narzekamy. Boimy się ryzyka, zmian, boimy się żyć, szukamy wiecznych wymówek. Czasem dobrze się wypierdolić, żeby potem wstać i być silniejszym. Zacząć żyć po swojemu.
Znajdź mnie szybko.
Zanim znajdzie mnie ktoś inny.
Dla Ciebie bym przenosił góry.
Proszę zostań przy mnie, chcę być z Tobą zawsze.
Kochaj mnie.