Ubolewam nad faktem, iż czas ucieka w niemiłosiernie szybkim tempie oraz że (s)kończy(ł) się kolejny rok (mojego) życia i rozpoczyna, zaczyna następny.
Tak, raczej wyznaczam – cele mniej bądź bardziej wymagające (poświęceń, pracy). Jeśli postanowię przed (chociażby) samą sobą – staram się z całych sił tego dopiąć, osiągnąć upatrzony, wybrany cel.
Staram się być osobą otwartą, pomocną, szczerą, uprzejmą wobec innych. Staram się wspierać najbliższych, dodawać otuchy. Staram się dążyć do osiągania, osiągnięcia upatrzonych celów. Staram się być możliwie najlepszą wersją siebie. To tyle, a zarazem wiele. Oraz nadzieję mam, że wystarczająco.
Strach jest największym wrogiem postępu. Ludzie chcą w życiu dokonywać reform, zmian, aczkolwiek powstrzymują ich lęki. Gdy jesteśmy nieustraszeni, wszystko staje się możliwe.
Bieżący rok jest beznadziejny, paskudny. Niech (s)kończy się. Dość mam każdego kolejnego, następnego dnia pełnego ciosów zadawanych przez niesprawiedliwy los. Jestem pełna niepewności, obaw, przykrości, smutku. Zaczyna brakować sił. Zaczyna burzyć się z kawałka po kawałku, po kolei.