Generalnie moje sny są bardzo wielowątkowe, często nielogiczne, niespójne i z mocno pomieszaną kolejnością. Czasem trudno jest mi rozkminić czy miałem jeden sen podzielony na kilka aktów czy może kilka różnych snów, które dzieliły jakieś przebudzenia. Dzisiaj np. miałem dość dziwny sen, w którym zapamiętałem poszczególne sceny. Między innymi samolot, który w jednej chwili stał się pociągiem i ruszył gdzieś ze stacji Katowice, kolejna scena była taka, że w mojej rodzinnej miejscowości rozgrywano mecz niby mundialowy Polski z jakąś reprezentacją Słowacją? Słowenią? nie przypomnę sobie i wiem, że Polska straciła gola na 0-1 i powiedziałem swojemu ojcu, że idę odrabiać wynik meczu i nazwisko... 'Kownacki!" (nie mam tak na nazwisko... xD) będzie dzisiaj zapamiętane, po czym biegłem z jakąś czerwoną, dużą piłką a'la balonową. Kolejna scena, która w zasadzie trwała już do końca snu i można powiedzieć że była kontynuacją tego biegnięcia z czerwoną piłką to nagły, gwałtowny wybuch jednego z domów prywatnych, który znajdował się obok mojego rodzinnego bloku, a następnie seria kolejnych wybuchów i jedna wielka panika wśród ludzi. Z nieba leciały różnego rodzaju bomby i rakiety i bombardowały całe osiedle. Sam byłem bardzo świadomy w tamtym momencie, jednak nie na tyle, by zdawać sobie sprawę z tego, że to tylko sen. Wiem, że próbowałem dzwonić do swoich rodziców, bo strasznie się o nich martwiłem. W pewnym momencie wraz z bombami był zauważalny desant z żołnierzami, którzy mieli niebieską opaskę na ramionach - od razu skojarzyłem ich z tymi Ukraińskimi. W końcowej części snu udało mi się odnaleźć ranną mamę, która była między piętrami mojego rodzinnego bloku, który był mocno zniszczony od wewnątrz i chciałem jej pomóc przedostać się na kolejne piętro - zamysł w tamtym momencie był taki, by dostać się po prostu do mieszkania (9 piętro), a mój tata rzekomo poszedł gdzieś do samochodu. Generalnie sen bardzo dziwny, nielogiczny, ale tak to w moim przypadku wygląda :-)