Część 54.
* * *
Mia, pamiętaj o mnie. Chce być zawsze w Twoim sercu.- Szepnął lekko zachrypniętym głosem. Był coraz słabszy, oczu przymykały mu się, nawet jeśli próbował je otworzyć, to nie miał sił na ich długie utrzymanie.
Maks..- Szepnęłam.
Zrobisz coś dla mnie? - Szepnął patrząc mi w oczy.
Wszystko co zechcesz.- Odparłam ocierając swoje mokre policzka.
Wyjedź razem z Mike'm. A jeśli on nie będzie w stanie, to sama, tak szybko, jak to tylko możliwe. - Odparł. Choć jego głos był coraz słabszy, to czułam w nim troskę i jednocześnie smutek.
Maks, tak strasznie Cię kocham. - Szepnęłam ze łzami w oczach.
Ja Ciebie też kocham, cholernie mocno. - Odpowiedział bez zastanowienia na wyznanie miłości. Wyznanie, które obudziło przyjemne ciepło w sercu. Patrzył w moje oczy gładząc kciukiem moje spierzchnięte wargi.
- Zbliżyłam swoje wargi do jego, łącząc je w delikatnym pocałunku.
- Czułam, jak jego dłoń skierowała się na kark pieszcząc skórę opuszkami palców. Odwzajemnił po chwili mój pocałunek i wsunął swój język do mojej buzi pieszcząc moje podniebienie. Całowaliśmy się kilka chwil, gdy nagle Maks oderwał się ode mnie patrząc przy tym w moje oczy.
Mia, na koniec chce Ci coś jeszcze wyznać. - Odparł z delikatnym uśmiechem i przejechał kciukiem po mojej brodzie.
Odkąd Cię poznałem, to stałaś się dla mnie wszystkim. Możesz mi wierzyć, albo nie, ale mówię prawdę. Jak wtedy zniknąłem i po powrocie dowiedziałem się o tym całym Lucasie, to pierw pomyślałem sobie, że dam radę i zaraz po tym chciałem znów wyjechać i mieć wyjebane.
- Gdy zaczął to wszystko mówić, i na dodatek wypominać mi wspomnienia z Lucasem, to nie potrafiłam wytrzymać. Odwróciłam głowę pozwalając swoim łzą swobodnie spływać po policzku.
Siedząc u siebie pomyślałem wtedy, że on Cię dotyka i całuje, to z jednej strony się wkurwiałem , z drugiej jest mi niedobrze, a jeszcze z innej zadręczam się, czemu byłem taki głupi i Cię tu zostawiłem.
- Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego. Miał opuszczoną głowę, łzy spływały mu po policzku, a piąstki zaciskał tak mocno, że robiły mu się sine.
Och, Maks.. - Szepnęłam i złapałam go za dłonie. On na ten czyn uniósł głowę próbując coś powiedzieć.
Tracę swoje wszystko, moje powietrze, mój sens.
Kocham Cię, kocham najbardziej jak tylko potrafię.
- Odparł. A ja bezwładnie siedziałam na jego łóżku trzymając jego dłoń. Nagle zamknął oczy. Pochyliłam się nad jego twarzą, jeden z kosmyków moich włosów opadł na jego sine czoło.
Maks, nie opuszczaj mnie.- Wyszeptałam do jego ucha z nadzieję, że mnie słyszy, a moje łzy zaczęły kapać na jego policzek. Nagle rozległ się pisk, maszyny zaczęły wariować, a ja oderwałam się od niego stając przy łóżku. Kilku lekarzy i pielęgniarek wbiegło na salę, zaczęli go reanimować.
Maks, nie możesz mi tego zrobić, słyszysz? nie możesz!- Krzyczałam, a jedna z pielęgniarek zaczęła mnie uspokajać. Nagle maszyny się zatrzymały, nastała cisza.
- To nie może być koniec. -Odparłam
* *
View more