Skończyłem mecz. Jak zwykle w szatni spojrzałem na telefon. Oczywiście pełno powiadomień, bo zawsze trzeba pisać wtedy, gdy akurat nie mogę odpisać. Przyzwyczaiłem się. Olałem prawie każdą wiadomość, poza jednym "mhmm". Cóż... Leżąc teraz w wannie i regenerując się po średnio udanym meczu, moje myśli uciekają na następny weekend. Nie na najbliższy, następny. Czeka mnie podróż, żeby się "unieszczęśliwić" bardziej. I przełamać to przeklęte miasto, do którego nie umiem pojechać. Przeklęte, ale nadal je kocham. Próbowałem kilka razy, ale za każdym razem wycofywałem bilety. Tym razem już jest mi to obojętne, mogę się rozsypać bardziej. A jak wrócę, to wszystko opiszę w swoim drugim internetowym pseudopamiętniczku. Poukrywam uczucia między snami, metaforami i wszystkim innym, chowając jeszcze głębiej to co muszę z siebie wyrzucić.
View more