Witam.
Zawsze byłam bardzo szczęśliwym dzieckiem. Energicznym i wesołym. Łatwo zawierało mi się znajomości, byłam bardzo pozytywna i radosna.
Kto by pomyślał?
Do dzisiaj się zastanawiam, jak to wszystko się stało. Dlaczego tak...?
Przecież to do mnie nie pasowało. Nigdy nikt by nie pomyślał, że to akurat ja będę miała depresje.
Nie potrafię nawet określić, kiedy dokładnie się to zaczęło.
Chyba w połowie 2 klasy gimnazjum. Moje dwa zwierzaki wtedy zmarły.To mogło mieć na to wpływ,bo zaczęłam się czuć bardziej samotna.
Ale może dorosłam trochę bardziej, zaczęłam myśleć. Może to od początku moim przeznaczeniem było tak skończyć.
Przez pierwszy rok nie wiedziałam, że to depresja.Byłam smutna i tyle.
Wydawało mi się, że jestem szczęśliwa. Aż do momentu, kiedy zauważyłam, że codziennie rano gdy się budzę, jestem cholernie wściekła, że to się stało.
Moi rodzice zauważyli, że coś jest nie tak. Bla, bla, bla.
"Jesteś leniwa","weź się w garść","nie możesz po prostu, no wiesz... być normalna?".
Potem kilku psychologów.
"- To z czym panie do mnie przychodzą?
- Moja córka ma problemy.
- Proszę pani? Chce tu pani być?
- Mhm."
Psycholog powiedziała mi, że to typowe objawy depresji. Umówiła mnie na kolejną wizytę. Przyszłam. Wyszłam. Już nie wróciłam.
Nie chcę chodzić do psychologów. Nie lubię się wygadywać obcym ludziom, nie potrafię twarzą w twarz mówić poważnie o moich problemach. Może dlatego nikt mnie nigdy nie brał na poważnie.
"- Wszystko w porządku?
- No wiesz, chcę się zabić, myślę tylko o śmierci, biorę jakieś leki dla wariatów. Oglądałaś nowy odcinek "Milionerów?""
Jestem słaba. Nie ukrywam. Ogromnie wrażliwa. Za każdym razem kiedy ktoś wychodzi z mojego pokoju i mocno trzaśnie drzwiami, całe ciało zaczyna mi drżeć, nie mogę ustać na nogach.
Ludzie pytają, czemu nie chcę żyć. A nie powinnam mieć powodu, żeby żyć?Nie mam i tyle.
Żyję tylko w świecie wyobraźni i marzeń, inaczej bym nie dała rady.
W życiu, najzwyczajniej w świecie, nic mnie nie kręci.
Nie każdy musi lubić tenisa, prawda? Życie, tenis, co za różnica.
Wyobraźcie sobie, że jesteście w miejscu, w którym nie chcecie być. Z ludźmi, z którymi nie chcecie przebywać. Musicie robić rzeczy, których robić nie chcecie. Więc po prostu opuszczacie takie miejsce.
Nienawidzę tej monotonności, bezsensu. Braku aspiracji, chęci.
Nie wierzę w siebie, mam kompleksy. Nie wiem czy jest cokolwiek, w czym jestem dobra. Zawodzę ludzi. Ciągle mówię coś, czego nie powinnam. Nie mam wyczucia. Wydaje mi się, że nic w życiu nie osiągnę. A nawet jeśli... co z tego.
Nie zależy mi na niczym.
Tylko na marzeniach, które nigdy się nie ziszczą. Bo nie jestem wyjątkowa.Bo nie jestem wystarczająco dobra.
Banalne?
Pewnie dlatego, że tak wielu ludzi nie jest wystarczająco dobrych.Ja po prostu jestem jedną z nich.
Powiedziałam niewiele. Depresja jest jak głęboka studnia, nie widzisz końca, a chcąc zobaczyć więcej wpadasz do środka i nigdy nie wychodzisz.
View more