Czy wzięcie ślubu z partnerem/partnerką podbudowałoby Twoje poczucie trwałości związku i bezpieczeństwa w nim, czy nie potrzebujesz urzędowego poświadczenia miłości?
Co sądzisz o sytuacji: dwoje nieznajomych, oboje są singlami. Ona panna, bezdzietna, 25 lat. On rozwodnik, z dziećmi, 45 lat. On ją zaprasza na spotkanie. Co zrobiłbyś/zrobiłabyś na miejscu dziewczyny?
Jak działają na Ciebie jesienne wieczory, kiedy słońce jest już dawno za horyzontem, wiatr uderza w okna, a liście wirują gdzie tylko się da? Lubisz je, czy traktujesz raczej jako czas, który musisz przetrwać?
Jak się czujesz, gdy nie jesteś dla kogoś pierwszym wyborem? Gdy ktoś z Tobą rozmawia i spędza czas tylko wtedy, kiedy nie ma dostępnych innych opcji? Czy mimo wszystko chcesz podtrzymywać taką znajomość czy całkowicie ją sobie odpuszczasz?