ATLA czy LOK?
Dlaczego nie oba?
ATLA jest idealne, ale LOK wydaje mi się być adresowane do po prostu starszych widzów. Mniej w nim soku z kaktusa, więcej polityki. Mniej jednoodcinkowych przygód, więcej dramy.
I niech mnie piorun trzaśnie, jeśli po tej tragicznej drugiej księdze Korra nie podniosła się z kolan i tak naprawdę nie zaczęła się dopiero w trzeciej księdze. Change i Balance naprawdę dały po skórze fanom serialu, Spirits było jakie było, a Air było okej, ale nie powaliło, taka zupełnie poboczna miniseria. Dopiero zmiażdżona i załamana Korra pokazała swój potencjał i nie wstydzę się tego, że ją uwielbiam. Przy czym nie czuję, że wykreślenie dwóch pozostałych ksiąg zadziałałoby na plus, wydaje mi się, że dzięki nim mamy większy kontekst.
Z kolei ATLA to jedna z moich najulubieńszych kreskówek, stawiam ją w jednym rzędzie np. z Królem Szamanów, mimo że Aanga w dzieciństwie nie oglądałam. Jedyna rzecz, która mi się w nim nie do końca podoba, to ta klasyczna formuła jednoodcinkowych przygód. Ale to żadna wada i myślę, że to czyni Aanga Aangiem. To wspaniała kreskówka, mądra, zabawna, niewymuszona i wciągająca (oglądałam to, wiedząc doskonale, jak się skończy wątek Zuko i po obejrzeniu finałowej walki na YT, a i tak mnie wciągnęło jak cholera). Momentami dramatyczna, wzruszająca, pouczająca, zawsze trzymająca poziom, a trzecia księga to już w ogóle cudowność, uwielbiam w niej wszystko.
Korra jest po prostu INNA i trzeba to uszanować moim zdaniem, a hejtowanie jej fanów, bo Korra to nie Aang (kto by pomyślał!) jest strasznie słabe.
ATLA jest idealne, ale LOK wydaje mi się być adresowane do po prostu starszych widzów. Mniej w nim soku z kaktusa, więcej polityki. Mniej jednoodcinkowych przygód, więcej dramy.
I niech mnie piorun trzaśnie, jeśli po tej tragicznej drugiej księdze Korra nie podniosła się z kolan i tak naprawdę nie zaczęła się dopiero w trzeciej księdze. Change i Balance naprawdę dały po skórze fanom serialu, Spirits było jakie było, a Air było okej, ale nie powaliło, taka zupełnie poboczna miniseria. Dopiero zmiażdżona i załamana Korra pokazała swój potencjał i nie wstydzę się tego, że ją uwielbiam. Przy czym nie czuję, że wykreślenie dwóch pozostałych ksiąg zadziałałoby na plus, wydaje mi się, że dzięki nim mamy większy kontekst.
Z kolei ATLA to jedna z moich najulubieńszych kreskówek, stawiam ją w jednym rzędzie np. z Królem Szamanów, mimo że Aanga w dzieciństwie nie oglądałam. Jedyna rzecz, która mi się w nim nie do końca podoba, to ta klasyczna formuła jednoodcinkowych przygód. Ale to żadna wada i myślę, że to czyni Aanga Aangiem. To wspaniała kreskówka, mądra, zabawna, niewymuszona i wciągająca (oglądałam to, wiedząc doskonale, jak się skończy wątek Zuko i po obejrzeniu finałowej walki na YT, a i tak mnie wciągnęło jak cholera). Momentami dramatyczna, wzruszająca, pouczająca, zawsze trzymająca poziom, a trzecia księga to już w ogóle cudowność, uwielbiam w niej wszystko.
Korra jest po prostu INNA i trzeba to uszanować moim zdaniem, a hejtowanie jej fanów, bo Korra to nie Aang (kto by pomyślał!) jest strasznie słabe.
Liked by:
Bad Girl
Cmentarna Baba ☽
Goha