Co mi dzisiaj powiesz?
Wszystek zatopiony jest w mętnościach jaźni a ranek okryty jest pod płaszczem mroku i czerwonych świateł ulic. Czerń otula mnie lepkimi rękami wysłanników śmierci a cienie tańczą po mokrych ulicach łapiąc kolejne bezsenne ofiary. Przeszywający zimny wiatr biegnie razem z istotami innymi w kierunku oświetlonego przytulnym żółtym światłem, pomimo wieku nadal zachwycającego dworca będącym drogą ucieczki imigrantów własnych umysłów jak i nadzieją na oddanie się zapomnieniu w drodze ku nowemu życiu. Czas gwałtownie wybudza mnie i wciąga do białego tunelu myśli, wypełnionego drażniącą jasnością. Pierwsze... drugie... i... jest, upragnione trzecie wejście od końca. Zewnętrzna powłoka, starta, okryta osadem smutku, żałości i łez zeszłych młodych pokoleń. Zaś środek skryty w niewinnej bieli, odnowiony ale nadal swój, piękny jak i poruszający - pociąg.
Siadam wedle zwyczaju na pierwszym miejscu od prawej strony przedziału i czekam... "- Boisz się starości, boisz się śmierci. Jesteś po prostu szczeniakiem, głupim szczeniakiem. - Beatrice uśmiecha się drżącymi ustami. - Nie trzeba się jej bać. Widzę ją. Jest o dwa kroki ode mnie. Nie jest straszna." Strona 570; nadchodzi. Mechaniczny w swej posturze, bez zbędnych form grzecznościowych siada na przeciw mnie i zaczyna sadzić myśli, plewi je, podlewa aż urosną i staną się istotnymi drobinkami smutku, szczęścia, prawdy w tej marnej fikcji.
- Moja droga Ido... nie jest dobrze i nigdy nie było. Błądzę pośród ciemnych uliczek umysłu kalecząc się o jego dualizmy. Zgubiłem słowa i nie wiem co począć, jestem nikim. A ty znowu czytasz o wojnie i śmierci? Dobraliśmy się idealnie, martwe dusze żyjące przeszłością niekoniecznie swoją i niekoniecznie łagodną i piękną.
___
- "Ziemia umarła. Jesteśmy jak te robaki, które po niej pełzają, jak robaki, które toczą jej olbrzymiego trupa i które pożerają wciąż trujące wnętrzności… I nic się nie da z tym zrobić. Gnijemy już od chwili narodzin…"
Siadam wedle zwyczaju na pierwszym miejscu od prawej strony przedziału i czekam... "- Boisz się starości, boisz się śmierci. Jesteś po prostu szczeniakiem, głupim szczeniakiem. - Beatrice uśmiecha się drżącymi ustami. - Nie trzeba się jej bać. Widzę ją. Jest o dwa kroki ode mnie. Nie jest straszna." Strona 570; nadchodzi. Mechaniczny w swej posturze, bez zbędnych form grzecznościowych siada na przeciw mnie i zaczyna sadzić myśli, plewi je, podlewa aż urosną i staną się istotnymi drobinkami smutku, szczęścia, prawdy w tej marnej fikcji.
- Moja droga Ido... nie jest dobrze i nigdy nie było. Błądzę pośród ciemnych uliczek umysłu kalecząc się o jego dualizmy. Zgubiłem słowa i nie wiem co począć, jestem nikim. A ty znowu czytasz o wojnie i śmierci? Dobraliśmy się idealnie, martwe dusze żyjące przeszłością niekoniecznie swoją i niekoniecznie łagodną i piękną.
___
- "Ziemia umarła. Jesteśmy jak te robaki, które po niej pełzają, jak robaki, które toczą jej olbrzymiego trupa i które pożerają wciąż trujące wnętrzności… I nic się nie da z tym zrobić. Gnijemy już od chwili narodzin…"