20:00 🐺 Wierzysz w jakieś zabobony? Śnią mi się czarne psy, ponoć to zły omen
Nie wierzę. Ale pamiętam swój ostatni sen.
Byłam w jakimś dziwnym miejscu ze znajomymi. Nie wiem czemu tam byliśmy. Prawdopodobnie pan czarny harakter nas porwał. Albo my wtargnęliśmy mu na posesję jak ostatni idioci. W każdym razie, przedzieraliśmy się przez te kanały/piwnice pełne dziwnych pułapek. Czyhały na nas kamery, roboty, psy. Wszystko. Ostatecznie trafiliśmy do korytarza, z którego można było wejść do tuneli z ogniem (słaby pomysł) do pustego pokoju (okej pomysł), albo wyjść ku wolności. Ten pomysł był nie do zrealizowania, bo drzwi zamknięte. Mi i dwóm innym udało się jakoś wybiec na zewnątrz, ale pan zły nas złapał i wstrzyknął mi jakiś syf, przez który spałam kilka dni. Obudziłam się w pokoju z moimi znajomymi. Wciąż w tamtej piwnicy. Jeden z chłopaków leżał na pryczy. Ledwo przytomny, pół ciała spalone. Próbował iść korytarzem z ogniem. Cóż.
Wszyscy padaliśmy z głodu, ale gadaliśmy o głupotach i tak właściwie to wszyscy dobrze się czuli. Chodzi mi o nastroje, bo głód potężny, a część z nas jeszcze ranna.
Nagle drzwi się otwierają. Dostawa jedzenia. Dwa tiry pełne jabłek. Pyszne kurde zielone jabłuszka wszystko dla nas. Wdrapujemy się na górę, by wbić zęby w te soczyste, słodkie cuda natury. Dopiero po chwili wpadłam na to, że to dobry czas na ucieczkę, bo pana złego nie ma w pobliżu, a my jesteśmy na zewnątrz.
Ostatecznie chyba wolałam jeść jabłka. Serio. Tiry jabłek. To było tak cudne i radosne, i piękne. Kocham sny za takie momenty.
Byłam w jakimś dziwnym miejscu ze znajomymi. Nie wiem czemu tam byliśmy. Prawdopodobnie pan czarny harakter nas porwał. Albo my wtargnęliśmy mu na posesję jak ostatni idioci. W każdym razie, przedzieraliśmy się przez te kanały/piwnice pełne dziwnych pułapek. Czyhały na nas kamery, roboty, psy. Wszystko. Ostatecznie trafiliśmy do korytarza, z którego można było wejść do tuneli z ogniem (słaby pomysł) do pustego pokoju (okej pomysł), albo wyjść ku wolności. Ten pomysł był nie do zrealizowania, bo drzwi zamknięte. Mi i dwóm innym udało się jakoś wybiec na zewnątrz, ale pan zły nas złapał i wstrzyknął mi jakiś syf, przez który spałam kilka dni. Obudziłam się w pokoju z moimi znajomymi. Wciąż w tamtej piwnicy. Jeden z chłopaków leżał na pryczy. Ledwo przytomny, pół ciała spalone. Próbował iść korytarzem z ogniem. Cóż.
Wszyscy padaliśmy z głodu, ale gadaliśmy o głupotach i tak właściwie to wszyscy dobrze się czuli. Chodzi mi o nastroje, bo głód potężny, a część z nas jeszcze ranna.
Nagle drzwi się otwierają. Dostawa jedzenia. Dwa tiry pełne jabłek. Pyszne kurde zielone jabłuszka wszystko dla nas. Wdrapujemy się na górę, by wbić zęby w te soczyste, słodkie cuda natury. Dopiero po chwili wpadłam na to, że to dobry czas na ucieczkę, bo pana złego nie ma w pobliżu, a my jesteśmy na zewnątrz.
Ostatecznie chyba wolałam jeść jabłka. Serio. Tiry jabłek. To było tak cudne i radosne, i piękne. Kocham sny za takie momenty.
Liked by:
✨ Star Wars Universe ☾
Aisa
K.
☞∂υѕѕ¢αт☜
Nathaniel Rainer
kiwi