Im dłużej podróżuje się po świecie by poznać swoją drogę tym bardziej tęskni się za nieokreślonym, cały czas narasta w Tobie melancholia tak jak gotująca się woda w czajniku, tak i ta melancholia w końcu osiąga stan krytyczny, i wtedy zaczynasz płakać. Płakać nie ze szczęścia czy z żalu lub samotności, tylko płaczesz dlatego, że byłeś silny samotnie zbyt długo i wtedy zdajesz sobie sprawę, że najsilniejszy będziesz dopiero wtedy, gdy będziesz miał osobę przy której swobodnie będziesz mógł się rozpłakać, bo to nie jest żaden wstyd. To znak, że jesteś wartościowym i wrażliwym człowiekiem.
I tak mija kolejna noc na froncie. Kiedy w końcu wstanie słońce? Chcę, by w końcu było dobrze. Kiedy w końcu to do Ciebie dotrze? Mamy kryzys, kryzys, kryzys! https://www.youtube.com/watch?v=YFj8SGuVvAY
With the lights out, it's less dangerous! Here we are now, entertain us. I feel stupid and contagious! Here we are now, entertain us! https://www.youtube.com/watch?v=hTWKbfoikeg
To potrafi przerosnąć każdego. To nic złego, że chce się czasem zniknąć z mapy, uciec jak najdalej. Ja uciekłem, ale nic mi to nie dało, musiałem stawić czoło przeciwnościom i jestem teraz silniejszy o ból, a podstawą jest przekuwać ból w siłę do działania.
Nie zawsze możesz mieć co chcesz. Choć gonisz tak, że brak Ci tchu. Gdy wszystko nagle traci sens, wciąż może być dobrze, dobrze, dobrze! Ja to znam. Wciąż może być dobrze, dobrze, gdy nie boisz się. https://www.youtube.com/watch?v=3EOyDYnEhvQ