Mash fragment :Setki kartek zwisały na ścianie, na którą się patrzył, każdy inny, każdy według Afena jeszcze bardziej nie pasujący do jego przyjaciółki. Czy znał ją aż tak słabo? On w końcu nie wpadłby na to, że Hierohi, mała, szara myszka może mieć tak przerażające myśli i wyobrażenia. Hierohi chyba odczytała z miny Afena o co chodzi i powiedziała spokojnie : - Chyba powinnam Wam wszystko wytłumaczyć…- zamyśliła się – Zaczęło się parę lat temu, gdy biegałam po tym lesie. Wtedy, nagle coś jakby przyciągało mnie do tego miejsca… Jakby ktoś przywiązał mnie do jakiegoś sznurka i ciągnął tam. A ja? A ja szłam jak marionetka, prosto tam, aż w końcu znalazłam wejście. Od tamtej pory zawsze, ale to zawsze przychodziłam do tej jamy i siedziałam w niej godzinami. Aż…. - Aż co?! – spytała zaciekawiona Hakmena. - Aż jakiś miesiąc temu znalazłam tą księgę. Odkąd ją czytam wszystko zaczynam pojmować, nagle wszystko staje się takie jasne, oczywiste… Tak jak nigdy dotąd. Wiem kim jestem, jestem Łączycielem i moim zadaniem jest chronić Was, chronić ludzi. - Hierohi, jesteś tego pewna? Gdybym nie zobaczył tego na własne oczy nigdy bym w to nie uwierzył… A po za tym… Jak taka dziewczyna jak Ty może zginąć? Nie, nie pozwolę na to. Prędzej ja zginę niż Ty, Hierohi – powiedział Afen rumieniąc się – Wiesz, nigdy nie byłaś dla mnie tylko przyjaciółką… - Afen, Ty też nigdy nie byłeś mi obojętny – przyznała Hierohi równie czerwona jak Afen – tylko czy nie mogłeś mi powiedzieć wcześniej? Teraz… - Słuchaj Hierohi… - powiedział po czym podszedł do Hierohi, pocałował ją w czoło i przytulił do Siebie mocno – Nie pozwolę Ci zginąć, rozumiesz? Nie. - Afen, cieszę się, że tak chcesz mnie chronić, ale tak musi być. - Nie, tak nie musi być. Gdzieś jest napisane jak mamy żyć, ale to tylko pierwsza wersja. Wszystko można w niej zmienić… Nie musi być tak jak Ci się wydaje, że musi. To od Ciebie zależy. - Afen… - zaczęła, ale on nie dał jej skończyć, tylko pocałował ją w usta. - Nie Hierohi, teraz nie czas na rozmowy, teraz musimy uratować świat. Dziewczynka przytaknęła i zaczęła szukać czegoś w jakieś skrzyni. Znalazła. Wyjęła małe czerwone pudełeczko z narysowanym ludzkim sercem. - Dominus Mortem został pozbawiony serca… - zaczęła szukać czegoś na pudełeczku – „Dominus Mortem, demon bez serca, uratować świat może serca potęga”. - Co? – powiedziała Hakmena – chyba nie chcesz nam powiedzieć, że żeby się go pozbyć mamy włożyć tu czyjeś serce Hierohi. - Tak Hakme, musi tak być. Takie jest moje przeznaczenie, to ja mam to zrobić… ale sama nie dam rady… będziecie musieli mi pomóc. Afen, posłuchaj… Kocham Cię jak nikogo innego, ale taki jest mój świat, taka jest cena za wszystko co mnie spotkało. Musicie… - przełknęła głośno ślinę, a w jej oczach pojawiły się łzy i strach - … zabić mnie. - Nie! – krzyknął oburzony chłopak – Ty nie możesz tego zrobić, jasne?! Ja – ja – ja… Ja to zrobię – odrzekł tak stanowczo jak tylko mu się udało, ale w jego głosie i tak dało się dostrzec przeraże