Czas nie jest w stanie całkowicie wyleczyć głębokich ran, ale potrafi je zabliźnić. Coś co wydaje nam się w danej chwili trudne do przeżycia z czasem nieco łagodnieje, staje w innym świetle.Większość leczy, po czasie inaczej patrzymy na pewne rzczy. Wszystko zależy oczywiście od sytuacji (mowa moze być o zerwaniu z dziewczyną albo o morderstwie, gwałcie itp.). Z pewnymi rzeczami mozna sie pogodzić, inne doprowadzą nas do depresji i póżniejszej terapii. Wiele czynników ma tu znaczenie więc jak zawsze- nie można uogólniać.
Niestety są. Nic nie jest w stanie ich zagoić. Powstanie strup, ale nigdy nie zagoją się do końca. Najgorzej, gdy ktoś go rozdrapie, czasem niechcący, czasem z pełną premedytacją - cierpienie, płakanie w poduszkę, nic nie pomoże. Tylko czas bądź odpowiedni ludzie sprawią, że znów pojawi się strup a oni będą niczym opatrunek. "Mózgi kobiet bardzo różnią się od mózgów mężczyzn. Kobiece mózgi są złożone z wielkiego kłębu przewodów. I każda rzecz połączona jest ze wszystkimi innymi. (...) I cała sterowana jest energią, którą nazywamy: emocje. Jest to jedna z przyczyn, dlaczego kobiety zazwyczaj pamiętają WSZYSTKO. Ponieważ, jeśli weźmiesz wydarzenie i połączysz je z uczuciem, wbije ci się w pamięć i przez to możesz je przypomnieć." - Mark Gungor, link do wykładu podam poniżej, lubię do niego wracać. No, ale do rzeczy. Uważam, że jego słowa są tu wręcz idealne. Kobiety mają to do siebie, że pamiętają w szczególności te złe wydarzenia, informacje, bo złe emocje są silniejsze i łatwiej je sobie przypomnieć. Niełatwo jest zapomnieć o zdradzie partnera, niełatwo jest zapomnieć o śmierci kogoś bliskiego, ogółem: niełatwo jest zapomnieć o czymś, co było połączone z silnymi emocjami, do czego żywiło się głębokie uczucie. I takie jest moje zdanie w tej kwestii.
Jaka jest najbardziej poniżająca czynność dla mężczyzny?
Jakakolwiek czynność na czyiś rozkaz. Nawet jeśli miałoby to być przestanie obciągania nieznajomemu na ulicy, bo tak kazał sam papież. Lepsze już mycie kibli gołymi rękoma, niż bycie na rozkazy, ale takie nie z wyboru. Bo oczywiście jak ktoś pójdzie do wojska i będzie robił co mu każą - to jest godne podziwu. Ale to jego wybór. A znam wiele osób, które robią wszystko 'bo tak wypada, bo tak kazał im ktoś tam'. To poniżające, ale nie w ich mniemaniu. Może i jestem uprzedzona lub mam jakąś żałosną manię wolności, ale każda czynność na czyjeś zawołanie jest dla mnie większym poniżeniem niż cokolwiek innego.
Za co Twoim zdaniem jest najłatwiej pokochać drugiego człowieka?
Kochać jest łatwo. To, można powiedzieć jak z samochodem: wystarczy włączyć silnik, dodać gazu i wyznaczyć sobie cel podróży. Ale być kochaną to tak jak przejażdżka z kimś innym, jego samochodem. Nawet jeśli uważasz tego kogoś za dobrego kierowcę, zawsze pozostaje jakiś podskórny strach, że może się pomylić, a wtedy w ułamku sekundy wystrzelicie oboje przed przednią szybę na spotkanie śmierci. Być kochaną może oznaczać największy koszmar. Bo miłość to rezygnacja z panowania nad własnym losem. A co się stanie, jeśli w połowie drogi postanowisz zawrócić albo skręcić w bok, a nie masz na to jako pasażer żadnego wpływu?
co sądzisz o takiej figurze ? talia 60 udo 52 lydka 36 ? pytalas o wzrost i wage , wiec wzrost 168 a waga okolo 50/52 kg
Masz szczupłą budowę ciała. Idealne wymiary dla Twojego wzrostu i wagi wynoszą:Piersi : 86 Biodra : 88 Talia : 62 Ramiona : 96 Szyja : 32 Udo : 48 Kolano : 34.5 Łydka : 32.5 Kostka : 20 Długość nóg : 84 Wszystkie wymiary podane w cm. dla mnie tak powinny wyglądać ale nie wzoruj się każda jest inna budowa.
Ja osobiście mam również pogląd dosyć skrajny - mało liberalny na tę sprawę, otóż szata nie zdobi człowieka, lecz mówi o nim bardzo wiele. Uważam że na przykład ciemne kolory mówią o rodzaju mroku w duszy ludzkiej i to nie koniecznie związanego ze złem w czystej postaci, byciem satanistą, czy jeszcze inną formą tego typu, mówiąc mrok mam na myśli specyficzny pogląd na świat, pesymizm, bardzo często czerń oznacza jednak powagę i roztropność. Dajmy na to ubiór, który aktualnie wydaje się być ekstrawaganckim przez swój brak ładu kojarzy mi się z chaosem w duszy, nieporządkiem wewnętrznym, rodzajem buntu. Kolorowe ubiory mogą świadczyć zarówno o chaosie jak i o poczuciu humoru czy "lekkim" podejściu do życia. I można mnożyć tutaj tych przykładów, można je łaczyc ze sobą. Tak ja to widzę w każdym razie. Powiem więcej to się sprawdza u większości osób które znam (nawet ja sama jestem żywym przykladem na to co piszę)
Często o zmianach myślimy w sytuacji, gdy sami je inicjujemy, ale jest jeszcze taka kategoria zmian, które nam się po prostu przydarzają, na które nie mamy wpływu. Różne zdarzenia losowe, choroby, wypadki, porzucenie przez partnera, śmierć bliskich osób. Są to sytuacje, które się po prostu dzieją. Przydarzają się każdemu. jak na to reaguje? Próbuje przeciwdziałać, uciekam w inne zachowania, w uzależnienia, zaprzeczam, że taki fakt ma miejsce, że nas to dotyczy. Prędzej czy później jednak, zmiana dopada mnie. Zderzam się z raniącą rzeczywistością. Zazwyczaj czuje smutek, żal, złość, wściekłość, zawód, ale przede wszystkim bezradność. Pojawia się wtedy, kiedy nie mamy żadnej możliwości działania. Wydaje mi się, że to uczucie jest najtrudniejszym stanem do zaakceptowania. Najtrudniejszym stanem do przetrwania. Zwłaszcza wtedy, kiedy przywykliśmy do działania. Wydaje się, że nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Mamy swoje dążenia, swoje cele, jesteśmy do nich tak przywiązani, że choćby nawet myśl o tym, że nie można tego osiągnąć, wywołuje straszną rozpacz, pustkę i wiele innych emocji, których czuć nie chcemy, bo są zbyt bolesne. Bezradność sprawia, że właśnie te emocje wybrzmiewają najmocniej. To jest coś, co chowamy głęboko w sobie, bolesne zranienia z okresu, kiedy jako małe dzieci byliśmy bezradni, zdani na dorosłych, którzy nie zawsze dawali nam to czego potrzebowaliśmy.Jednocześnie w bezradności jest też nadzieja i szansa rozprawienia się z bolesną przeszłością, poprzez pracę nad tymi emocjami i zaakceptowanie ich. Jest jeden obszar, na który mamy wpływ. To my sami. My z naszymi emocjami, myślami, odczuciami. Przeżywając stan bezradności warto zatroszczyć się o siebie, być dla siebie łagodnym, pozwolić sobie na przeżywanie tego, co się w nas dzieje. Tylko wtedy emocje naturalnie się wysycają i nabieramy znowu mocy do stawienia czoła rzeczywistości. Już samo wypowiedzenie sprawia, że jednak coś robimy, że nie jesteśmy bezradni, że działamy na swoją korzyść .