Mój wymarzony ślub odbyłby się w trakcie pandemii, gdzie trzeba ograniczyć liczbę gości, żeby mieć wymówkę, aby nie zapraszać 300 osób.
Chciałabym, aby to była skromna ceremonia, najlepszy byłby ślub konkordatowy, z białą suknią ale w plenerze. Niestety ksiądz raczej nie byłby przychylny temu pomysłowi, bo jakaś altana w parku nie zalicza się do domu Bożego.
Na pewno nie chcę zapraszać setki gości, jakiś ciotek, które widzę tylko na ślubach i pogrzebach i osób, których nie trawię, a zdaniem niektórych wypada zaprosić, żeby nie wyjść na gbura. Myślę, że 50 osób to maksymalna liczba gości, chociaż z roku na rok trudniej będzie utrzymać tę liczbę, bo przybywa nowych osób. Nie chciałabym takiego typowego hucznego wesela z tańcami i niekończąca się ilością alkoholu. Zdecydowanie wolałabym zrobić uroczysty obiad z rodziną i przyjaciółmi, gdzie moglibyśmy pogadać na luzie, jakby to było zwyczajne spotkanie rodzinne, tylko w bardziej podniosłej atmosferze.
View more