Daj duszy mojej ukojenie wielkie. A ciału memu kilka godzin oddechu. Daj zapomnienie o udręce dzisiaj i niemyślenie o tym, co mnie czeka jutro. Daj błogość niewiedzy i nieświadomości, daj zmysł nieprzeczuwania. I nie pozwól, żebym przyzwyczaił się do życia.
`Jest we mnie coś, co nie do końca odpowiada ogólnie przyjętym normom, zasadzie 'w zdrowym ciele zdrowy duch'. Pociągają mnie nie te rzeczy, co trzeba: lubię pić, jestem leniwy, nie mam boga, polityki, idei ani zasad. Jestem mocno osadzony w nicości, w swego rodzaju niebycie, i akceptuję to w pełni. Nie czyni to ze mnie osoby zbyt interesującej. Nie chcę być i n t e r e s u j ą c y. To zbyt trudne. Pragnę jedynie miękkiej, mglistej przestrzeni, w której mogę żyć, i jeszcze żeby zostawiono mnie w spokoju.
`Rób co możesz i może to wystarczy jak nie ma rakiet to nie trzeba tarczy nie dajcie się, poznawajcie się przede wszystkim uśmiechajcie się nie dzielimy na kolory dłużej niby wiadomo ale widać do niektórych nie dotarło słoną mamy skórę wszyscy tak samo nam się pot błyszczy woda, chleb i kieliszkiBądźcie bliscy - od razu Okazuje się że później nie ma czasu...
`A on biegł wybrzeżami coraz innych światów, odczłowieczając duszę i oddech wśród kwiatów, aż zabrnął w takich jagód rozdzwonione dzbany, w taką zamrocz paproci, w takich cisz kurhany, w taki bezświat zarośli, w taki bezbrzask głuchy, w takich szumów ostatnie kędyś zawieruchy, że leży oto martwy w stu wiosen bezdeni, cienisty, jak bór w borze, topielec zieleni.
Niespecjalnie umiem się starzeć, niespecjalnie dobrze znoszę późne autobusy - zbyt ciasno w nich od przemijania.Tego wieczoru usiądźmy razem, przekonaj mnie, że może nie dziać się nic.
Mówią: "za dużo drzewa tną", lecz pachną ciągle wrzosowiska i sarny wciąż z miłości mrą. Mnie tu niejedną wbili drzazgę, i ja, niejeden boży dzień na pył zmieliłem. Nie... na miazgę. Przepiłem, skląłem. Został cień.Ale ja do tej tutaj ziemi przybity jestem konwaliami.
` Przyznaję — pewne słowa sprawiają mi trudność. Na przykład stanów zwanych “uczuciami” nie potrafię jak dotąd wytłumaczyć ściśle.Podobnie z “duszą”, wyrazem dziwacznym. Ustaliłem na razie, że to rodzaj mgły, rzekomo od śmiertelnych organizmów trwalszy.Jednak największy kłopot mam ze słowem “jestem”. Wygląda to na czynność pospolitą, uprawianą powszechnie, ale nie zbiorowo, w praczasie teraźniejszym, w trybie niedokonanym, choć, jak wiadomo, dawno dokonanym. `