Moją motywacją są ludzie, którzy sporo przeszli, a mimo tego potrafili się pozbierać i stać się szczęśliwymi, spełnionymi ludkami.
Wszyscy, którzy stanęli na mojej drodze życia wnieśli coś do niego. Zmienili mnie, pokazali inne oblicza świata.
Jestem szczęśliwy, iż spotkałem tak wielu mądrych, i różnych ludzi. Dzięki temu jestem teraz jaki jestem. We mnie jest po kawałku z każdej ważnej osoby w moim życiu. Nawet tych, których już nie ma.
Jaki byłem wcześniej... Cóż. W podstawówce byłem małym gównem, którego wszyscy wykorzystali. Byłem w toksycznej "przyjaźni", która zostawiła spory ślad na mojej psychice. Wszyscy mogli mną manipulować, oraz mnie wykorzystywać. W czwartej klasie poznałem osobę (wspominałem już o niej) która diametralnie mnie zmieniła. Zacząłem być stanowczy, pewny siebie i odpowiednio wredny. Nauczyła mnie dystansu do siebie i życia. Ahh i przestałem ubierać się kolorowo! Chodziłem TYLKO i wyłącznie w czerni.
Wiem, że tego nie przeczytasz ale... Na klasowej wigilii podeszłaś z opłatkiem i podziękowałaś za naszą przyjaźń. Potrafiłem wydukać tylko "Wzajemnie". Tak naprawdę chciałem Ci bardzo podziękować! Za to ile dobrego wniosłaś do mojego życia, ile śmiechu, radości. Kontynuowanie tej znajomości jest niemożliwe, ale zawsze pozostanie w moim sercu skrwawek Ciebie, mój cukiereczku.
Teraz cofnijmy się do okresu sprzed roku...
Byłem gówniakiem, nic nie wiedzącym o życiu. Odpychałem od siebie wszystkich w realu żyjąc w internecie. Marnowałem swój cały czas przed komputerem i telefonem pisząc z internetowymi znajomymi. Byłem typowym śmieszkiem, myślałem że mam idealne życie.
Hah, a nie było.
W styczniu zaczęły się moje problemy. Złamane serce, nienawiść do swojego ciała i problemy rodzinne pogłębiły moją chorobę. Pojawił się wtedy ktoś, kto mi pomógł i pokazał życie dorosłe.
Ale jeszcze został okres wakacji...
Jedno słowo, A N O R E K S J A. Nienawidziłem siebie, patrząc w lustro dostawałem odruchów wymiotnych. Nie myślałem o niczym innym, jak tylko o chudnięciu. Miałem 10 kilo niedowagi, a na cały dzień potrafiłem zjeść jedno ciastko belvita (ok 200 kcal). Moja rodzicielka w porę się skapła, i zmusiła mnie do normalnego jedzenia. Przez co z przymusu "wyzdrowiałem". W dodatku kurczowo trzymałem się toksycznych znajomości, co było bardzo złe...
Cały czas się zmieniam. Cały czas dojrzewam.
Za miesiąc mogą zajść we mnie małe zmiany, a za rok zapewne będę zupełnie inny niż teraz.
View more