Jak się zachowujesz podczas rozmowy z osobą, do której żywisz urazę, Hekate?
Nienawidzę używek; papierosów za to, że dałam im się pokusić, alkoholu zaś za to, że zmienia ludzi, a narkotyki... to raczej rozumie każdy, kto ich nie toleruje.
Takim oto sposobem nie mam z tym wszystkim styczności. Staram się też nie mieć do czynienia z osobami, które mają w rękach puszkę z piwem albo papierosa w ustach.
Z wczesnego dzieciństwa mam kilka pierwszych wspomnień - jedno z nich dotyczy mojego ojca, z którym nie mam już kontaktu. Kiedy miałam pięć czy cztery lata (nie pamiętam już, a mamy o to pytać z pewnością nigdy nie będę) byliśmy z mamą i moim ojcem - Piotrem - u ich znajomych. Spotkanie towarzyskie przerodziło się szybko w zakrapianą imprezę. Nie będę tłumaczyć nigdy mojej mamy, bo nie raz już sama wypominałam jej jaka była głupia, że obracała się w takim towarzystwie. Miała wtedy jedynie dwadzieścia trzy lata, jednak tak czy inaczej robiła głupie rzeczy. Samą głupotą było robienie imprezy, kiedy za ścianą bawiły się dwie małe dziewczynki.
Moja mama zorientowała się, że to wszystko wymyka się spod kontroli, kiedy Piotr brutalnie zabrał mnie z jej rąk. Pchnął ją na ścianę, zaczął krzyczeć, ktoś wezwał policję. Ja nie do końca wiedziałam co się dzieje, więc prosiłam tylko, żeby przestał.
Poleciała szyba w oknie, mama w pośpiechu chwyciła mnie, gdzieś w oddali wyły syreny radiowozu, Piotr awanturował się głośno a mama próbowała ubrać mi buty na nogi. W końcu i tak pobiegłam boso nocą do domu przyjaciela mamy.
Na szczęście uciekłyśmy stamtąd i już do niego nie wróciłyśmy.
Może przez to nienawidzę pijanych ludzi. Może przez to teraz siedzę na kanapie w swoim pokoju i nienawidzę każdego dźwięku dochodzącego z kuchni, gdzie siedzi mój pijany ojczym. Nie robi nic złego: obija się o ściany, wymiotuje co jakiś czas w łazience, mamrocze coś pod nosem. Ale ja i tak mam ochotę wyjść z tego domu jak najszybciej.
Takim oto sposobem nie mam z tym wszystkim styczności. Staram się też nie mieć do czynienia z osobami, które mają w rękach puszkę z piwem albo papierosa w ustach.
Z wczesnego dzieciństwa mam kilka pierwszych wspomnień - jedno z nich dotyczy mojego ojca, z którym nie mam już kontaktu. Kiedy miałam pięć czy cztery lata (nie pamiętam już, a mamy o to pytać z pewnością nigdy nie będę) byliśmy z mamą i moim ojcem - Piotrem - u ich znajomych. Spotkanie towarzyskie przerodziło się szybko w zakrapianą imprezę. Nie będę tłumaczyć nigdy mojej mamy, bo nie raz już sama wypominałam jej jaka była głupia, że obracała się w takim towarzystwie. Miała wtedy jedynie dwadzieścia trzy lata, jednak tak czy inaczej robiła głupie rzeczy. Samą głupotą było robienie imprezy, kiedy za ścianą bawiły się dwie małe dziewczynki.
Moja mama zorientowała się, że to wszystko wymyka się spod kontroli, kiedy Piotr brutalnie zabrał mnie z jej rąk. Pchnął ją na ścianę, zaczął krzyczeć, ktoś wezwał policję. Ja nie do końca wiedziałam co się dzieje, więc prosiłam tylko, żeby przestał.
Poleciała szyba w oknie, mama w pośpiechu chwyciła mnie, gdzieś w oddali wyły syreny radiowozu, Piotr awanturował się głośno a mama próbowała ubrać mi buty na nogi. W końcu i tak pobiegłam boso nocą do domu przyjaciela mamy.
Na szczęście uciekłyśmy stamtąd i już do niego nie wróciłyśmy.
Może przez to nienawidzę pijanych ludzi. Może przez to teraz siedzę na kanapie w swoim pokoju i nienawidzę każdego dźwięku dochodzącego z kuchni, gdzie siedzi mój pijany ojczym. Nie robi nic złego: obija się o ściany, wymiotuje co jakiś czas w łazience, mamrocze coś pod nosem. Ale ja i tak mam ochotę wyjść z tego domu jak najszybciej.