❤
Problem pojawia się wtedy, kiedy nie potrafisz zinterpretować swoich uczuć.
Nie odróżniasz prawdziwego uśmiechu od sztucznego uśmiechu.
Twój śmiech robi się zgorzkniały i nie potrafisz go nikim zarazić.
Wydaje Ci się, że wszystko jest w porządku, ale jednak coś w środku podpowiada Ci, że coś nie gra.
Coś jest nie na miejscu.
Jakby brakowało pewnej cząstki.
Cząstki, która ma znaczącą rolę w mechanizmie funkcjonowania.
Idziesz dalej, wmawiając sobie, że wszystko jest w porządku, aż docierasz do momentu, który nazywa się maksimum.
Maksimum wytrzymałości.
Twoje serce nagle atakuje bolesny skurcz a spod powiek wydostają się łzy, będące oznaką krwawienia duszy.
Wraz z bezbarwną krwią, wypuszczasz emocje nagromadzone przez wszystkie doby, podczas których wmawiałeś sobie, że jest dobrze.
Jesteśmy ludźmi.
Każdy z Nas ma prawo nie tylko do radości i szczęścia, ale też do chwili słabości podczas której zda sobie sprawę, że wbrew wszystkiemu jest silny, bo w końcu udało mu się tak długo oszukiwać siebie, mówiąc że wszystko jest w porządku.
Często zwalamy wszystko na to, że nie mamy nikogo, ale ej, przecież Ty masz mnie!
To Ty pomogłeś mi zrozumieć, że to co robię jest słuszne i dałeś mi tyle ciepła, że wystarczy mi go na całą jesień i zimę.
Bezinteresownie podałeś mi dłoń, kiedy znajdowałam się na samym dnie, chociażby po to, bym mogła znaleźć się w tym miejscu, w którym teraz się znajduję.
Dziękuję Ci... Mój drogi czytelniku.
Nie odróżniasz prawdziwego uśmiechu od sztucznego uśmiechu.
Twój śmiech robi się zgorzkniały i nie potrafisz go nikim zarazić.
Wydaje Ci się, że wszystko jest w porządku, ale jednak coś w środku podpowiada Ci, że coś nie gra.
Coś jest nie na miejscu.
Jakby brakowało pewnej cząstki.
Cząstki, która ma znaczącą rolę w mechanizmie funkcjonowania.
Idziesz dalej, wmawiając sobie, że wszystko jest w porządku, aż docierasz do momentu, który nazywa się maksimum.
Maksimum wytrzymałości.
Twoje serce nagle atakuje bolesny skurcz a spod powiek wydostają się łzy, będące oznaką krwawienia duszy.
Wraz z bezbarwną krwią, wypuszczasz emocje nagromadzone przez wszystkie doby, podczas których wmawiałeś sobie, że jest dobrze.
Jesteśmy ludźmi.
Każdy z Nas ma prawo nie tylko do radości i szczęścia, ale też do chwili słabości podczas której zda sobie sprawę, że wbrew wszystkiemu jest silny, bo w końcu udało mu się tak długo oszukiwać siebie, mówiąc że wszystko jest w porządku.
Często zwalamy wszystko na to, że nie mamy nikogo, ale ej, przecież Ty masz mnie!
To Ty pomogłeś mi zrozumieć, że to co robię jest słuszne i dałeś mi tyle ciepła, że wystarczy mi go na całą jesień i zimę.
Bezinteresownie podałeś mi dłoń, kiedy znajdowałam się na samym dnie, chociażby po to, bym mogła znaleźć się w tym miejscu, w którym teraz się znajduję.
Dziękuję Ci... Mój drogi czytelniku.