Mam ochotę ponownie zacząć pisać kreatywnie, ale nie jestem pewien czy po tych 4 miesiącach wrócę do formy i czy znajdę na to czas. Pomimo tego wciąż tak mnie ciągnie, że chyba zacznę się rozglądać za rozmówcami.
Gdyby ktoś miał chęć pisać z toba kreatywnie...jakie masz wymagania?
Wymagania brzmi strasznie ostro, wolę określenie preferencje! Nie chcę narzucać drugiej osobie bezpośrednio jakichś reguł, ale mam kilka rzeczy, które zdecydowanie wyróżniają dla mnie pewne wiadomości i na te odpisuję zdecydowanie najchętniej. Po pierwsze długość; nie odpisuję na kilka linijek tekstu. Sam staram się wepchać w moje wiadomości jak najwięcej emocji i wewnętrznych przeżyć oraz dylematów mojej postaci co jednocześnie nie pozwala mi na zmieszczenie się w wyłącznie paru linijkach, tak więc nie potrafię przetrawić płaskości treści pozbawionej emocjonalnego ubarwienia. Rodzaje wątków! Dam się wprowadzić w dosłownie wszystko, jeżeli tylko potrafisz mi to dobrze przedstawić. Nie próbowałem jeszcze wszelkich gatunków, tak więc wielu rzeczy wciąż jestem ciekaw, wystarczy spytać. Nie jestem na tyle wredny, żeby wprost wypomnieć złą gramatykę albo interpunkcję, ale nie będę kłamać - zwracam na to uwagę. Hm, co jeszcze? Nie jestem pewien, jakie kwestie mogę jeszcze poruszyć, więc jeżeli coś pominąłem, można śmiało o to dopytać.
Jestem tym i tym równocześnie. Dość zabawne, czyż nie? Mój wrodzony, wysoki poziom empatii sprawia, że z wyrozumiałością podchodzę do drugiej osoby (nawet, jeżeli tego nie chcę) i przed ostatecznym werdyktem nad jej akcjami pozwalam sobie na przetrawienie tego wszystkiego - ale równocześnie wymagam od niej dorosłości w zachowaniu i jeżeli zrobiła coś źle; przede wszystkim skruchy i chociaż krzty chęci do poprawy. Te pozornie sprzeczne kwestie w moim przypadku są nierozerwalne; bez wymagań nie mogę okazać wyrozumiałości, a bez choć powierzchownego zrozumienia, nie jestem w stanie niczego wymagać.
I know you were thinking Bad things when you kissed me Your tongue told me every lie Sad song, warm occasion Last week, swear no matter what I'll be stretching out the time
Nie, nie jestem. Nie mam na tyle szczęścia. Ale nie winię nikogo prócz siebie, w końcu to niczyja wina, że tak mocno boję się przywiązania i całkowitego zaufania drugiej osobie. Nikt jeszcze nie dał mi powodu, abym mógł opuścić mury, a wręcz przeciwnie - na swojej drodze spotykałem tylko i wyłącznie znaki ostrzegawcze odwracające mnie od przychylności w tej kwestii i chociaż częściowego odpuszczenia swojej zaciętości. Również pozdrawiam.
Szczęście! Jest ono tak uniwersalnym stwierdzeniem, że pod jego skrzydła zdołają się zmieścić wszystkie nasze życiowe priorytety. Chęć bogactwa, miłości, ciągłej zabawy, założenia rodziny, podążania za swoimi marzeniami - choć kierują się nimi różni ludzie o motywach odbiegających od siebie o lata świetlne, to szczęście jest nieodmiennym celem obranym przez nas wszystkich, a one pomagają każdemu na swój sposób do niego dotrzeć. Bo każdy z nas ostatecznie chciałby być szczęśliwy, niektórzy bez szwanku, część czasami w procesie pozbawiając tego przywileju innych, świadomie lub też nie. Ale to już temat do dyskusji na inny dzień.
Pisałem na ps! Przeniosłem się na gg ale ostatnie dwa miesiące były dla mnie tak zapełnione, że nie mogłem znaleźć czasu na odpisywanie, aczkolwiek niewykluczone, że niedługo się za to wezmę.
...wyszedłem z założenia, że wszystkie, a przynajmniej większość z nich jest automatycznie wysyłana przez aska. Poza tym nie sądziłem, że ktokolwiek czyta moje wypociny, hah. Przepraszam.
Zbyt łatwo. Jestem świadomym tego, że konsekwencje mojej chwilowej słabości, momentalnego nagięcia się aby dostać to, czego tak wewnętrznie pragnę, tak czy siak mnie spotkają, ale na moment trwania uczucia błogiej satysfakcji, którą mam z usyskania mojego głębokiego pragnienia i uległości względem pokusy pozwala mi chociaż tymczasowo wybić się z rytmu racjonalnego myślenia i całkowicie się w nich zagłębić. Brzmi dość płytko, ale odpychanie niektórych aż grzmi o pomstę do nieba. Szczególnie, kiedy wydobywają się z tych wyczekiwanych przez nas wiecznością ust. Prawda?
Okrutnie! Potrafię być tak uparty i stać twardo za swoją opinią, że nikt nie zmieni mojego zdania - nawet, jeżeli jest ono niepoprawne. Do tego strasznie rządzę ludźmi, jak coś nie idzie po mojej myśli, to dostaję białej gorączki i wolę wszystko zrobić sam, niż powierzyć osobom, które wiem, że nie zrobią tego na sto procent i tak, jak ja będę tego chcieć. Ale nie myślcie o mnie też jako o małym dyktatorze, wcale tak nie jest! Mam swoje chwile słabości i czasem cierpię dlatego, że pragnę bliskości, a odpychając wszystkich i tworząc dookoła siebie niedostępną otoczkę, trudno o to. Pozwalam zobaczyć taką obdartą z murów część mnie tylko tym, którym na prawdę ufam, choć w sumie obecnie raczej nie mam nikogo takiego. A więc kolejny powód, o który mam do siebie pretensje - narzekam na samotność, ale nie dopuszczam do siebie praktycznie nikogo.
take an other drop from your love pill, take an other look at the people in pain, can you taste the blood running from your lips, can you feel the love running through your veins?
Czego się trzymam? Raczej nie ma takiej rzeczy, której uczepiłbym się na tyle mocno, żeby dalej była obecna w moim życiu, natomiast co do ludzi - to już inna sprawa. Wciąż w najgorszych momentach umysł bez żadnego ostrzeżenia przypomina mi o ludziach, w szczególności jednej osobie, których teoretycznie pozbyłem się i powinienem powoli wychodzić na prostą po wyrzuceniu ich toksycznych figur z mojej drogi, ale minęły już dwa lata a ja wciąż łapię swoje myśli na dryfowaniu w ich kierunku. Pokazują mi moje słabości, jak łatwo dałem się zmanipulować i jak mało walki stawiałem, kiedy dobrze wiem, że stać mnie na o wiele więcej. Prawdopodobnie będę musiał pogodzić się ze świadomością, że fragment mnie już na zawsze zostanie z nimi, a ja mogę tylko krążyć wokół wyrzutów sumienia i bezpodstawnej tęsknoty.
I have had to experience so much stupidity, so many vices, so much error, so much nausea, disillusionment and sorrow, just in order to become a child again and begin anew. I had to experience despair, I had to sink to the greatest mental depths, to thoughts of suicide, in order to experience grace.
Psychicznie nie jestem w jakieś szczytowej formie, ale daję radę! Dni mijają mi dość podobnie i ta monotonność jest niestety jednym z powodów, dla których ciągle jestem tak wyczerpany, ale pisanie w dużym stopniu odciąga mój umysł od tego i daję mi świetną odskocznię od rzeczywistości, więc jak już powiedziałem, jakoś się trzymam. Fizycznie za to chyba miewam jakieś koszmary, bo po obudzeniu się stałem się bogatszy o trzy siniaki i obolały kciuk (?). Nie wiem, czy chcę wiedzieć, co dokładnie się stało, ale chyba zacząć oglądać więcej podnoszących na duchu filmów/seriali albo czytać książki o tak samo pozytywnej tematyce, żeby mój mózg chociaż podczas snu miał dobry materiał do pracy.