Jest to imię żeńskie wymyślone najprawdopodobniej przez Wincentego Kadłubka, wcześniej nieznane. Według Kadłubka było to imię legendarnej władczyni Krakowa, córki Kraka. Początkowo, w XII-XIV w., zapisywane je jako Węda.
Mama:Magda Eisenhardt (*) Polska Romka (pół cyganka pół polka), nauczycielka w polskiej szkole. Tata: Max Eisenhardt później znany jako Eric Lensherr, Niemiec żydowskiego pochodzenia, Mutant o mocy generowania i kontroli pola magnetycznego przywódca Brotherhood of Mutants terrorysta. Poznali się W czasie okupacji niemieckiej stai się oboje więźniami obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, po wojnie Mama zmarła przy moim i brata porodzie, dla tego pamiętam ja jedynie z opowiadań ojca.
Jasne.az ci zazdroszczę
*roześmiałam się szczerze do siostry*Ja zawsze chodziłam z ojcem,i zawsze zle to się kończyło *pociągnęłam ja w stronę pobliskiego sklepu *
Wiesz nie ma czego zazdrościć wiesz jak to faceci w tych sprawach, wpadną do sklepu kupią to co potrzebne i wypadną szybko a jeszcze to Pitero to jeszcze szybciej wpadnie i wypadnie, dla tego chodząc z nim z zakupy nauczyłam się kupować to co potrzebne *zaśmiała się do niej idąc obok niej* dla czego źle się kończyło ? też ci mogę zazdrościć bo mój był tylko zajęty Bractwem *szybko popędziła za nią gdy tylko ja pociągła* ciesze się z wypadu bo będę mogła w końcu ze spokojem coś kupić a nie jak z bratem *zaśmiała się wchodząc z nią do sklepu*
-Dlaczego nie śpisz ?- zapytała kobieta patrząc na mężczyznę siedzącego na ziemi obok łóżka ze śpiąca opuszczoną głową - Łóżko za miękkie jak na żołnierza ? - zapytała ponownie ze spokojnie. mężczyzna nie odpowiedział nic milczał dłuższą chwile aż wstał i podszedł do kobiety spojrzał w oczy i pocałował - Nawet podłoga zdaje się być miękka gdy jesteś tuż obok, nic nie jest twarde kiedy ty jesteś.
Hm... Jak to Gotham. Tu nigdy nie jest spokojnie. Chociaż dzisiaj raptem dwa włamania... W każdym razie to cudne miasto. Może kiedyś wpadniesz? Zapraszam!!
No ja mysle*puscila jej oczko,przegryzając wargi*.
-Chodzmy*przegryzlam wargi po czym ruszylam z nia*
-To nie jest obowiązek,ale...faceci*wywrocila oczami* z nimi ciężko iść na zakupy.
Ej nie sa tacy źli ja z Pietrem szłam na zakupy nawet znośnie było~idzie z śmiechem obok niej ~~
Bo przecież jako chrzestna,musisz iść ze mną na zakupy.Nie wywiniesz sie z tego*puściałam jej oczko i wolnym krokiem ruszylam w stronę miasta*-A u ciebie kiedy ślub?
Nie wiedziałam ze obowiązek chrzestnej jest pójście na zakupy ale mi tam to odpowiada*uśmiecha sie szeroko niej idąc przy niej* Ślub w swoim czasie kochana.