Jakie pytania tutaj budzą w Tobie niesmak i odrazę, wobec osoby pytającej? Spotkał*ś się tutaj z czymś takim?
Na Asku zdarzały się już takie kwiatki, że mnie nic nie zaskoczy xD Najbardziej denerwują mnie wszelkie pytania o podtekstach seksualnych (fakt, zdarza się, że odpowiem, ale tylko wtedy, gdy wiem, że osoba pytająca tak naprawdę nie zrobi z tego jakiegoś wielkiego problemu, ewentualnie żeby pokazać tej osobie moje zażenowanie), nazbyt ingerujące w moją prywatność, "niby-pytania" będące zapewne nieprawdziwymi historyjkami o jakichś zawodach miłosnych czy wymyślaniem depresji i innych chorób, czy próby obrażenia kogoś w pytaniu, czego szczególnie nie znoszę.
#12 Prorok Codzienny 📰
Jakie jest Twoje zdanie na temat Irytka? Lubisz go, czy wręcz przeciwnie? Dlaczego? Żałujesz, że jego postać pominięto w filmie? Wyobrażasz sobie serię bez niego?
Częściej Cię irytował czy bawił?
Moim zdaniem była to postać bardzo zabawna, brakowało mi go w filmach. Może i nie wnosił nic szczególnego do fabuły, ale miał kilka zabawnych kwestii (jak chociażby przyśpiewka po klęsce Voldemorta, czy sytuacja rozmowy z Remusem Lupinem), i uważam, że w filmie mogłoby to również być całkiem zabawne. Czy wyobrażam sobie serię bez niego - tak, bo nie był jakąś znaczącą postacią, ale myślę, że jest bardzo fajnym dodatkiem.
Nosz cholera, jak bardzo trzeba być nachalnym, żeby pisać dzień w dzień, pomimo iż druga osoba nie odpisuje 🤦♀️🤦♀️🤦♀️ Już nawet pomijając poprawność tych wiadomości.
#4 Prorok Codzienny 📰
Która książkowa postać, Twoim zdaniem, została najbardziej zepsuta przez film? Komu zabrakło charakteru, jakich ważnych cech nie pokazano u niej w ekranizacji?
Możesz wybrać kilka postaci i nie pogniewam się, jeżeli rozpiszesz się w uzasadnieniu swojego stanowiska. 👑
Syriusz Black - poświęcono mu żenująco mało czasu, nie wspomniano nic o tym, w jaki sposób musiał żyć, chcąc być blisko Harry'ego w czwartej części, nie pokazano jego humorków i nienawiści do rodzinnego domu w części piątej, a także nienawiści do Snape'a. Pomijając już nawet fakt, że brakło mi jednej jego rozmowy z Harrym w części trzeciej. Nimfadora Tonks/Lupin - po prostu było jej o wiele za mało, o ile w książce ma dosyć ważną rolę, tak w filmie jest niemalże postacią epizodyczną. A szkoda, bo postać Tonks jest moim zdaniem przesympatyczna i bardzo ciekawa, a poza tym, grana była przez tak piękną aktorkę, że to aż przykre, że pojawiała się tak rzadko. Percy Weasley - w książce ukazany był jako chorobliwie ambitny, ślepo poddany ministerstwu człowiek, stawiający karierę ponad wszystko inne, nawet był w stanie wyrzec się rodziny. W filmie nic takiego nie ma miejsca. Cho Chang - ukazana została jako względnie spokojna osoba, wówczas gdy w piątej części książki możemy przeczytać, że niemal bez przerwy opłakuje śmierć swojego chłopaka. Ogólnie rzecz biorąc, te filmy są porażką, więc można wymieniać w nieskończoność. Za to cudownie odegranymi postaciami moim zdaniem są: Bellatriks Lestrange (Helena Bonham Carter mistrzowsko oddała niejakie szaleństwo postaci, jej obłęd i coś w stylu niezrównoważenia. A poza tym, doskonale odpowiada mojemu wyobrażeniu tej postaci jeżeli chodzi o wygląd, jest naprawdę dobrze dobrana do tej roli) oraz Severus Snape (zastanawia mnie, jak można przez całe osiem filmów non stop mieć dokładnie taką samą minę i mówić z takim samym, spokojnym głosem. I ogólnie, postać również zagrana cudownie do samego końca - w końcu aktor grający Snape'a jako jedyny wiedział, kim na końcu okaże się jego postać). Poza tym raczej mam wiele zastrzeżeń.
Ostatnio moja depresja zwolniła. Odkąd pogodziłem się z tym, że już zawsze będę sam ze względu na swoj spierdox żyje mi się jakoś lżej. Nadal mam mnóstwo lęków ale co do dziewczyn jest mega poprawa. Nie mam ani jednej koleżanki i jestem śmieciem.
Nauczyciele są tam z własnej woli, sami wybrali ten zawód, uczą czegoś, co sami raczej dobrze umieją (chociaż są przypadki, że w te umiejętności powątpiewam), więc myślę, że nie mają na co narzekać. Chyba, że trafi się im banda cymbałów (niczym moja klasa jeżeli chodzi o matematykę, nasza nauczycielka już nam to otwarcie powiedziała 😂), no to faktycznie, można zacząć się zastanawiać, czy ta misja nauczenia czegokolwiek ma sens 😅 A uczniowie niestety mają trochę ciężej, muszą odsiedzieć swoje, uczyć się wszystkiego, włącznie z tym, czego nie lubią i nie umieją, a czasem wracają do domu przywaleni pracami domowymi i nauką do prac klasowych. Także zdaje mi się, że raczej większy problem ze szkołą mają uczniowie. Chociaż osobiście raczej lubię do niej chodzić, ale nie do końca lubię się uczyć 😂